Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy luxforos » Moja syryjska, przedwojenna wyprawa







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika luxforos
GA
Wcześniej jeździł: Opel Corsa, Renault Scenic
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1078 razy
Data wydarzenia: 27.09.2014
Moja syryjska, przedwojenna wyprawa
Kategoria: inne
W maju 2010 miałem okazję posmakować nieco egzotyki i znaleźć się w świecie zdecydowanie mniej "poukładanym" niż ten, który znałem z racji zamieszkiwania Europy środkowo-wschodniej i poznawania porządków Starego Świata podczas przemieszczania się wzdłuż i wszerz, a szczególnie w kierunkach północnych i południowo-zachodnich.
Więc ad rem czyli do rzeczy i po kolei. W pierwszych miesiącach 2010 roku dostaliśmy (z moją małżonką) propozycję spędzenia 3 tygodni w Syrii. Dokładniej w stolicy czyli Damaszku. Jeszcze dokładniej to w Qura al-Assad, dzielnicy willowej kilkanaście km od centrum w kierunku pn-zachodnim, przy trasie via Bejrut. Pomijając fakt, że była to nasza wycieczka marzeń, była tez wycieczką w nieznane i całkiem "na dziko" czy "na wariata", bo bez wiz i z wielkim znakiem zapytania zamiast nich. Według zapewnień naszego zięcia wizy można było załatwić już na lotnisku w Damaszku za jedyne 26$ za sztukę (w ambasadzie w Warszawie taką przyjemność wyceniano na 100 USD). Pełni ufności w zapewnienia zięcia - było nie było globtrotera i obieżyświata (z racji działalności swojej firmy DigitalNordic o zasięgu międzynarodowym)dotarliśmy pociągiem Inter City do Warszawy, tam na pokład samolotu linii Czech Airlines i po krótkim locie byliśmy w Pradze, skąd również ten sam przewoźnik "przerzucił" nas do portu lotniczego w syryjskiej stolicy. Początek podróży był raczej spokojny i monotonny jak stukot kół pociągu Inter City, jednak w miarę przybliżania się do celu podróży obawy zaczęły zakłócać spokój.. Nie tylko te związane z brakiem spełnionych wymagań wizowych, ale także takich prozaicznych, zdawałoby się, jak dotarcie z bagażami z lotniska do oddalonego o ponad 30 km domu zięcia. Do Damaszku mieliśmy dotrzeć około 1:45 - czyli środek nocy, inny klimat, obca kultura, wszystko inne i nieznane, pomimo sporych zasobów wiedzy (tak mi się wtedy zdawało, bo zastana rzeczywistość wkrótce ją zweryfikowała). To był zdecydowanie inny świat. Kiedy już mieliśmy wchodzić na pokład samolotu z Pragi do Damaszku, w ostatnim momencie dołączył do nas zięć, który właśnie wracał z targów w Niemczech. I to było miłe zaskoczenie. Odetchnęliśmy z ulgą, bo odpadł nam kłopot tłumaczenia braku wiz i dogadywania się celem ich załatwienia itd., itp. . Odprawa i wszelkie formalności na lotnisku trwały niezbyt długo więc wkrótce wychodziliśmy z walizkami na parking, gdzie czekał na nas Volvo 740 wraz z kierowcą. Auto było zięcia, a kierowcą jego przyjaciel i współpracownik. Z autami w Syrii był (i o ile mi wiadomo jest) problem, bo rodzimych brak, a na sprowadzane z zachodu nałożono cła wielokrotnie przewyższające wartość samochodu. Jednak pomimo tego nawet przed lepiankami stoją auta, które w zasadzie ze względu na bardzo zaawansowany wiek powinny znaleźć się w muzeum. Jest też sporo nowych, zachodnich egzemplarzy, ale stanowią one mniejszość. Zdecydowanie natomiast dominują wyroby azjatyckiej motoryzacji, ze wskazaniem na chińskie. Co najbardziej mnie zaskoczyło, to nieprawdopodobny ruch na drogach, szczególnie w Damaszku. Każdej doby, bez względu na porę (tam nie ma żadnej ciszy nocnej)ruch na traktach komunikacyjnych przypomina ruch w mrowisku po włożeniu kija z ta tylko różnicą, że w mrowisku nie ma geometrycznie uporządkowanej infrastruktury drogowej a mrówki nie znają tylu kierunków, co ludzie przez co lub pomimo tego w mrowisku ruch jest chyba bardziej przewidywalny. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. W tym najstarszym, nieprzerwanie zamieszkiwanym mieście świata kilka milionów ludzi i ponad milion aut każdej doby próbuje się przemieszczać we wszystkich możliwych kierunkach, których jest o wiele więcej, niż mi się do tej pory wydawało, przez co gwar, jazgot, pisk opon i ryk silników tworzą akustyczną mieszankę, znaną z centrów wielkich miast. Szczególnie tych blisko i dalekowschodnich. Dopełnienie stanowi symfonia a właściwie kakofonia klaksonów o różnym natężeniu i tonacji, używanych w celach znanych tylko zmotoryzowanym użytkownikom ciągów komunikacyjnych. Mimo wszystko wypadków drogowych jest zadziwiająco mało, choć drobne stłuczki czy zadrapania są immanentną częścią ulicznej codzienności, przez co stają się zbyt banalne, żeby miejscowym psuć z natury dobry humor. W Syrii, podobnie jak w innych, najmniej nawet cywilizacyjnie zaawansowanych krajach istnieją przepisy ruchu drogowego "kompatybilne" z tymi znanymi z naszych, europejskich podwórek. Istnieją teoretycznie. Z praktyką natomiast niewiele mają wspólnego, gdzie "niewiele" to czysty eufemizm. Zresztą Syria to konglomerat rozmaitych, często zaskakujących i wzajemnie wykluczających się rzeczywistości, przez co miałem czasami wrażenie jakiegoś deja vu czy innej retrospekcji albo reminiscencji. Z pewnością wielu moich rówieśników pamięta paradoksy naszej minionej epoki, choć gwoli sprawiedliwości paradoksy czy absurdy nie są przypisane na stałe do żadnej z możliwych rzeczywistości. To zwykle skutki niezbyt sprawnie funkcjonujących centralnych systemów nerwowych tak zwanych "wybrańców narodu", które z różnym natężeniem spotkać można pod każdą szerokością geograficzną.
Ostatnia aktualizacja: 27.09.2014 15:52:25
Dodano: 10 lat temu
Naprawdę była to wycieczka życia. [up]
Dodano: 10 lat temu
Do brzozzhems: Racja, rzeczywiście fajna sprawa, choć żałuję, że nie wszystko co planowaliśmy udało nam się zobaczyć. Jeśli jeszcze tam pojedziemy, to i tak wielu miejsc wartych zwiedzania już nie będzie. A wszystko w zasadzie przez to, że każdemu państwu, bez wyjątku, bardziej opłaca się sprzedawać broń, niż usuwać skutki jej użycia. Pomijam jakże istotny fakt, że nawet przy dużej dawce dobrej woli naprawienie większości szkód jest po prostu niemożliwe.
Dodano: 10 lat temu
Fajna sprawa.

Zazdroszczę ci tej podróży, gdyż sam miałem ją w planie (chciałem pojechać kijanką do Polski z ZEA), niestety rozpętało się tam piekło.

Wspomnienia Twoje, już na zwsze pozostaną ;)
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl