Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog kierowcy Farkas
»
NIE KOCHAMY, ALE KUPUJEMY. O RANKINGACH 2014
Wpis w blogu użytkownika
Farkas
Dodano: 9 lat temu
Blog odwiedzono 1854 razy
Data wydarzenia: 06.02.2015
NIE KOCHAMY, ALE KUPUJEMY. O RANKINGACH 2014
Kategoria: inne
Tu się nie zgodzę!!! Polacy kochają te samochody, które już kupili i nie mogą się z nimi rozstać, oraz te samochody, które kiedyś sobie kupią (gdy będą mieli za co) albo nigdy nie kupią (bo nigdy nie będą mieli za co).
Modele wymienione w obu rankingach mają jedną cechę: są stosunkowo niedrogie, gdzieś 30-55 tysiów... Acha, jeszcze jedną: wszystkie są do siebie podobne. To po prostu hatchbacki z małymi, oszczędnymi silnikami. Można nimi pojechać do pracy, po zakupy, od biedy i na wakacje. Jedne są mniejsze - Yaris, Polo, Clio, Corsa, Fabia, 208 - inne trochę większe - Golf, Octavia (ta sama płyta i nie tylko), Auris, Focus, Astra. Ale na zdjęciach, na pierwszy rzut oka niewiele się różnią. Ani na zewnątrz, ani wewnątrz nie ma się czym zachwycać. Nuda, nuda, nuda.
Ci, którzy nie chcieli się znów shatchbeczyć, wybrali para-suvy" Nissana Qashqaia (Europa) i Dacię Duster (Polska). I mieli rację. Pieniądze te same, a auto trochę fajniejsze.
Tylko, że Qashqai się opatrzył, znudniał, już nie wygląda tak agresywnie, jak kilka lat temu, a Duster... No cóż, niby kawał samochodu, a ciasno w środku. Trochę się czepiam, ale tak naprawdę te dwa autka uważam za najfajniejsze w obu zestawieniach.
Tak, tak, wiem. Golf jest królem i punktem odniesienia dla innych. Niby niewielki, a ma sporo przestrzeni. Niby popularny, a dobrze wyposażony. Ma też świetne zawieszenie, dobre materiały wykończeniowe, niezłe silniki. Wygląd też dość gustowny. Może sprawiać frajdę z jazdy. Ale... Co? Zakochasz się? Podchodząc do niego, będziesz mieć permanentny banan na twarzy? Z czego się radować, to tylko golf... Mam nawet jednego i bardzo go lubię, ale nic więcej. Ten król nie wzbudza emocji. To po prostu rozsądny wybór.
To samo da się powiedzieć o przeboju polskich szos - Octavii. Myślę, że statystyki są nabijane przez floty firmowe. No bo cóż lepszego firma może kupić? Auto trwałe, nie padnie. Serwis nas nie zrujnuje. Jest minimum prestiżu, więc nie będą się z nas śmiać. Używane skody łatwo sprzedać, więc zamortyzuje się część kosztów. Rozum przemawia za!
Tylko jedno "ale". Dostęp do świata wartości mamy dzięki emocjom - nie rozumowi. Wiemy lub czujemy, że tak naprawdę wcale nie wybraliśmy tego, co chcieliśmy, tylko to, na co nas stać. I satysfakcja niepełna.
Trochę usprawiedliwię klientów. Firmy samochodowe robią prawie wyłącznie wózki dla rozumu. Liczy się ekonomia. Lepiej mieć tysiąc klientów skrzywionych niż dziesięciu szczęśliwych. Wszyscy robią nudę, boją się kontrowersji pomni porażek sprzedażowych. Niestety, Saab zbankrutował, Alfę zdusili, Honda się pogubiła. Inni dawni producenci kultowych aut znudnieli. Kiedyś Mazda (RX8, 323F), Citroen (DS19), Nissan (Patrol, Skyline) to był błysk. A dzisiejsze modele? Płakać się chce. Amerykanie, niestety, nadal myślą, że 2,5 litra to małolitrażowy, a 12 litrów to oszczędny.
No więc co kupić i czym jeździć? Ja uważam, że np. warto kupić kilkuletnią klasę premium. Za nową Octavię można mieć BMW serii nawet X3 (np.dzisiejsze ogłoszenie 318 2011 od dealera 59 tysiów, 528xdrive 2012 63 tysie, X3 2010 59 tysiów). Można mieć Audi A4 S-line na czarnych alufelgach lub A3 z 2012 po 17t przebiegu. Można mieć kultowego Mercedesa 124 (np.coupe) bezwypadkowego, w stanie kolekcjonerskim, po wymianie wszystkiego, co się da. Można mieć 3-letniego Dodge'a Calibra nawet SRT lub Journey z 2011. Można mieć Jeepa Patriota (2010 za 48 tysiów), Liberty, Compassa lub trochę starszego Cherokee. I jeszcze zostanie na instalację Stag.
Tak bym zrobił. No, ale inni maja swoje opcje.
Pozdrawiam
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Ja właśnie walczę od dłuższego czasu z bijącym przodem w mojej używce Bo ktoś dał ciała i nie wymienił paru pierdół na czas...
http://moto.onet.pl/raporty/najchetniej-kupowane-samochody-w-2014-roku-zakupy-kowalskiego/tv1en
Jednak do spółki z Compassem, Patriot jest określany jako "wrong kind of Jeep" - i cos w tym chyba jest.
Miałem do czynienia z wersją benzynową, i choć zdaję sobie sprawę z pochodzenia auta, zawiodłem sie niebywale. To zupełnie nowy rodzaj "plaskitokowości" i tandety.
Zresztą Patriot pochodzi z czasów niezbyt mądrych (lub zamierzenie nieduolnych) rządów Mercedesa.
Do grupy równie niefortunnych modeli koncernu zaliczyć jeszcze można:
-Dodge'a Nitro (terenówka udająca SUVa)
-Jeepa Compassa (kompakt udający SUVa)
-Chryslera Aspen
-Dodge'a Nitro (kompakt udający SUVa udającego kompakt, sorry)
-III generacja Grand Cherokee (najgorszy z rodu)
PS
Właśnie sobie czytam Murakamiego i taki cytat: z bronią jest jak z samochodami: lepszy używany w dobrym stanie niz całkiem nowy
Bo 160 koni w focusie to juz cos ale ta sama moc w duzym i ciezkim mercedesie klasy E nie da tyle samo dynamiki
Nie sa to te wymarzone. Wiec napisalem dlaczego tak jest wedlug mnie. Auto spelnia pewna role w rodzinie.
Ciekawy temat poruszyłeś tutaj, zabawne jest jak ludzie sobie marzą o niemieckim sedanie z dieslem pod maską.
Ja rozumiem, że kasy nie ma, ale marzyc to się powinno o jakimś sportowym wozie, rasowej terenówce czy tez limuzynie.
Zwykłe samochody powinno się rozważać w charakterze planowania - nie marzeń.
Ale co by nie mówić to VW raczej nie można zarzucić jakiejś dużej awaryjności, jeżdzi dobrze i jest dobrze zrobiony jak na auta tej półki.
To co napisze dotyczy wszystkich marek.
Emocje - owszem ale to jak auto ma 200-300 koni. Emocje to na torze, na drodze niezbyt, szczególnie jak nie mamy autostrad.
A na co dzień liczy sie praktyczność, wielkość wnętrza, obsługa i cena przy odsprzedaży. I wystarczy 100 czy 150 koni.
co z tego że auto wygląda szałowo jak jest niepraktyczne, 3 drzwiowe lub ciasne czy bez bagażnika. Jako drugie w domu dla bogatych owszem ale na to stać kilka procent osób.
Dla mnie poprawne i rozsądne auto może wywoływać emocje, ładne alufelga, szałowy kolor i pełne wyposażenie to wszystko czego potrzeba do sukcesu.
A bezawaryjność - ważna ale dziś przy globalizacji psują sie wszystkie auta. Ta bezawaryjność najważniejsza jest dla firm, przeciętny Kowalski jeżdżący roczni ok 15 tys. km liczy na szczęście.
Co mi po przykładowo nie psującej sie toyocie Auris Kombi jak według mnie wygląda okropnie i patrzeć sie na nią nie da, jak ma tandetne plastiki. Będę ciągle niezadowolony bez względu czy zepsuje sie 2 razy czy wcale