nie prawda że samochod na f to buble zależy wszystko czy poprzedni właściciel dbał pozdro

Choć ten typ tak ma, to trzeba zabezpieczyć...

Każde auto gnije bez reguły, jak się nie pilnuje nie zagląda. Ja miałem Uno 93r. kupiłem zadbane i ja też dbałem i nie gnił. Punto też miałem 97 rok jedynie to maska od odprysków lekko "brało" Stare dobre przysłowie "Jak dbasz tak masz" Pozdrawiam

Ja mialem escorta przez poltora roku i smigal jak ta lala jedyne co mu doskwieralo, to rdza podwozia, ale taka juz cecha tych aut...

Jak się boisz rdzy, warto w Francuza zainwestować nie wiem jak nowe, ale z lat podobnych jak twoje punto były ocynkowane, ponad to warto co jakiś czas zainwestować w zabezpieczenie podwozia warstwą antykorozyjną

Kupiłeś auto nie zaglądając na podwozie auta? Widziały gały co brały...

Pierwszy pojazd, którym miałem okazję jeździć, to właśnie był Punciak "jedynka", który dumnie jeździł od nowości przez osiem lat... Potem był Ford Fusion - też "na F". Oba wózki należały do moich rodziców. Pierwszy pojazd zarejestrowany na mnie, to Renault Clio I ph3. Teraz jeżdżę drugim francuskim samochodem - Renault Megane Scenic ph2. I powiem Ci, że wszelkiej maści "nie kupuje się aut na literkę..." i inne takie, to bzdura, bo można dostać pięknie utrzymane, wspaniałe i niepsujące się francuskie autko, jakim było moje Clio, a można trafić na totalnie beznadziejny, pechowy egzemplarz marki uznawanej za niezniszczalną - na przykład. A żeby Cię trochę pocieszyć, u mnie, w Szczeniaku, wymiana tylnych tarcz i klocków kosztowała mnie 1030zł - bo nie dość, że Francuzi zapakowali mi do tyłu tarcze, zamiast bębnów, to jeszcze zespolili je z łożyskami... Nieporozumienie.

Niestety Punta pierwszej generacji do najbardziej udanych nie należą... szwagierka ma takiego i nie ma miesiąca, żeby czegoś nie trzeba było robić. P.S. Co do fordów to wszystko powyżej fokusa I gen. już nie jest takie złe więc nie popadajmy w przesadę. Co do francuzów to trzeba po prostu wiedzieć jakie modele kupować (wersje silnikowe) a jakie nie. Pozdrawiam

Niby nie kupuje się samochodów na "F": Fiat, Ford i francuskie, ale wszystko zależy jak trafisz. W mojej rodzinie są 2 francuzy i jakoś nie narzekamy.
Swoją drogą sporo wziął w łapę ten mechanik, pewnie ze 150zł zarobił, a zabawy może na ze 2h...

A ja mam mentalnego Francuza i nie narzekam

np punto I to żre rdza jak fiks, ale nie kazde, no rdza jak juz wejdzie to trzeba robic, ale 99 rok to az wstyd miałem cintka 95 tez zjedzone,

Jak to mówią: "Ford gówno wort, a Fiat jego brat" Nie żebym osobiście miał coś do aut na "F", bo sam swojego Fiacika uwielbiałem, ale coś w tym powiedzonku niestety jest...

W rodzinie mieliśmy dwa Punto - oba nowe z salonu - pierwszej i drugiej generacji - pierwsza generacja korodowała na potęgę - zwłaszcza tylna klapa i nadkola. druga generacja za to bez zarzutu - mimo stania pod chmurką ani śladu rudej

A ja miałam 2 Fordy - i dwie skrajnie różne opinie. Ta druga (baaaardzo negatywna) skłoniła mnie do zakupów samochodów na "T". Pozdrawiam.

Ja wiele razy miałem samochód na F... I nigdy złego słowa powiedzieć nie mogłem.

P.S. Jak się kupuję Fiata (szczególnie Punto I) to się wie że gnije od spodu. W zerówce już o tym mówią...