Skoro pojawiają się świąteczne wpisy, czas na słowo również ode mnie. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego akurat w te dni ludzie mają sobie dobrze życzyć, a w inne mogą być dla siebie wilkami, zatem poniżej moje, nietypowe życzenia:

- krótkich kolejek w sklepach
- niewielu wypraw po zakupy ("aj, jeszcze zapomniałam wczesniej tego, idź jeszcze raz i kup")
- mniej przedwigilijnej nerwówki ("za 30 minut przychodza goście, a wy jeszcze nie gotowi")
- trafionych prezentów
- by wizyty tych, których nie do końca chcecie gościć, trwały jak najkrócej
- by wizyty świąteczne, które koniecznie trzeba odbębnić, przeszły płynnie i szybko
- (tym, którzy na święta nie goszczą u siebie) mniej zdychania po przekarmieniu przez nadgorliwe mamy/ciocie/babcie/teściowe
- trzeźwości - jeśli zamierzacie jechać autem.
- by wszystkie świąteczne bolączki, które Was gryzą, trwały jak najkrócej.

Jeśli kogoś razi taka dawka życzeń, niech nie czyta dalej, zapomni o tym jak najszybciej i przyjmie moje przeprosiny.

Dla mnie święta już dawno przestały mieć cokolwiek wspólnego z wiarą (obojętne kto w co i jak wierzy), a od momentu dorośnięcia, również minął czar białych świąt. Teraz jest to tylko festiwal obłudy, lansowany przez media, z wszechobecnym "kochajmy się wszyscy", z wujkami padającymi sobie w ramiona, mimo że na co dzień gryzą się jak diabli, z wieloma "wypada, przecież to święta", poprzetykany sztucznymi uśmiechami i amerykańskimi piosenkami (ja nie słyszałem w tym roku żadnej kolędy. Nigdzie. W telewizji, na ulicy, w radio, nigdzie.).

Jeśli ktoś ma być miły dla innych, niech będzie miły cały rok, a nie w dwa dni w roku wygłupia się, że nagle wszystko się zmieni i będziemy dla siebie nawzajem przyjemni i milutcy. Dlatego też, abstrahując od powyższej listy, z okazji świąt życzę Wam tak dobrze, jak życzę Wam na co dzień. Nie lepiej, nie gorzej. Dokładnie tak samo.