Była późna noc kiedy 16-calowe koła Audi A6 C5 przemierzały wrocławskie ulice. Nic nie zapowiadało się na to, że zwykłe podrzucenie koleżanki skończy się taką diagnozą świetlną...

Parę dni temu podrzucałem koleżankę wieczorem do domu. Kiedy wychodziła to spojrzała dziwnie na tył mojego Audi i dostałem po chwili wiadomość "Masz spaloną tylną żarówkę po lewej stronie". No cóż, zdarza się. W końcu czasem musi nastać awaria i nastąpi na jakiś czas, znienawidzona przez Alana Wake'a, ciemność... No przynajmniej w tylnej lewej lampie.

W przeciągu tych paru dni ze cztery osoby mi mówiły, bądź po fakcie napisały wiadomość o spalonej tylnej lewej żarówce Po prostu przyzwyczaiłem się, aż do pewnego wieczora...

Akurat wracałem z oglądania mojej nowej służbowej Śkody Octavii, kiedy zajeżdżając pod blok spotkałem mojego brata. Ten obszedł całe auto dookoła i poczekał aż spokojnie zgaszę samochód i wyjdę. Standardowo usłyszałem początek "Masz spaloną lewą żarówkę z...", "...tyłu, tak wiem" odpowiedziałem. Ale nie, dowiedziałem się czegoś innego!

Konkretnie to nie tylko z tyłu ale także z przodu. Nie dowierzałem ale zapaliłem żarówki, włączyłem na zapłon i... Rzeczywiście. No cóż, zdarza się. Niejednego cyklopa na ulicy widziałem to i na chwilę ja nim będę.

Dwa dni później zajechałem do brata na warsztat, gdzie zakupiłem po taniości żaróweczki potrzebne do wymiany z przodu i z tyłu.

O ile z tyłu szybko wymieniłem o tyle z przodu zonk... Jak dostać się do tej lampy?
Chwilę się pogłowiłem ale w końcu zobaczyłem dwa druciki dookoła lampy, pociągnąłem je na bok i odskoczyły! Jest progress! No ale jak teraz wyciągnąć całą pokrywę tylną od lampy?

Pogłowiłem się kolejne 5 minut aż wpadłem na pomysł zdemontowania pokrywy plastikowej od zbiorniczka płynu wspomagania. Tak też zrobiłem i po chwili wyjąłem właściwą pokrywę i dobrałem się do żarówki... Ale tu nagle zonk. Tak chyba nie powinna wyglądać wtyczka od żarówki. Wyglądała jak praktycznie spalona, a wręcz się obawiałem że jest duże ryzyko pożaru. Ale mimo to brat przyszedł mi do wsparcia z "Elektriksprayem" i przy okazji ponaginaliśmy blaszki na nowo aby dać tymczasowy efekt... Mimo to wtyczkę mam do wymiany. Następnie wyciągnąłem starą żarówkę, włożyłem nową, wszystko pozamykałem i pozapinałem na ostatnie zatrzaski, zapłon, światła i stała się jasność...

Alan Wake byłby ze mnie dumny!

Jednak wciąż się zastanawiam... Czy ta wtyczka rzeczywiście grozi mi pożarem? Póki co szukam nowej ale wyglądała jakby się nadtopiła.