Czwartek, 13 października. Nic nie zapowiadało niezapowiedzianego... ) Citruś sprawnie radził sobie i z ciągnącą się w dal wstęgą asfaltu, który porowadził do Warszawy. I z podjazdami na skrzyżowaniu Płowieckiej i Marsa...W końcu wszystkie drogi prowadzą do... Warszawy... Przez cały dzień wyśmiewałem pojawiające się tu i ówdzie - całe to mędzenie o nieszczęśliwej trzynastce... Bo to w końcu czwartek, trzynastego... I gdy już słońce schowało się za horyzontem. A na niebie widać było gwiazdy. I gdy dookoła mroźne powietrze zaczęło wypierać jesienne, dzienne temperatury. Stało się. Stało się. To co miało się stać... Jak śpiewał Kazik. Tu można też dodać komponent emocjonalny w postaci bluzgi wyśpiewanej przez tegoż wykonawcę... Rzeczywistość jednak nie była tak bajkowa i poetycka. Była twarda i brutalna - "POLUTION FAULTY" brzmiał wyrok, wyświetlony na wyświetlaczu "budki suflera" deski rozdzielczej C3-ki. Citroen zgasł i wielokrotne próby odpalenia nie przyniosły rezultatu... Katastrofa. Z dala od domu. W nocy. Bez auta. Oj przyzwyczaja się człowiek do wygody, przyzwyczaja. Wstępna diagnoza - konieczna wymiana filtra cząstek stałych... Kurcze, nawet nie wiedziałem, że to auto ma taką część... Ale w końcu w czwartek, trzynastego zdarzają się różne dziwne rzeczy...