Witam wszystkich!

Od kilku dni moją głowę zaprząta pewien temat, mianowicie od jakiegoś czasu Siena zaczęła żłopać jakieś niesamowite ilości paliwa! Przed odjazdem do Rzeszowa zalałem auto do pełna na stacji Bliska (czyli w sumie Orlen, więc problemów z paliwem i jego jakością być nie powinno). Po wyjeżdżeniu baku okazało się, że cała pojemność, czyli około 42 litry, opróżniła się po niecałych 520 kilometrach! Zszokowało mnie to, bo dotychczas na tej samej ilości wachy mogłem pokonać nawet 670km. Dodam tylko, że proporcje spalania podczas ostatniego tankowania to 55% trasa, 45% zakorkowany Rzeszów.

Spalanie wg komputera z aWc wyniosło niesłychane 8,91l/100km. Jakim cudem jest to możliwe, skoro średnie spalanie z ostatnich półtorej roku to około 7,3l, czyli ponad półtora litra mniej ŚREDNIO?! Uprzedzam pytanie, styl jazdy pozostał taki, jaki był dotychczas, nie szarżowałem zbytnio, ale też nie jeździłem jak dziadek, ot zwykły tryb zrównoważony.

Co może więc być przyczyną takiego nagłego wzrostu spalania o tak niebotyczną, jak dla silnika 73km i 1,2l pojemność, wartość? Olej i wszystkie filtry były zmieniane w styczniu, równe 10 000 km temu. Wszelakie propozycje i porady mile widziane i z góry za nie dziękuję


Inna sprawa to lista rzeczy, które wymagają pilnej naprawy. W chwili obecnej są to między innymi:
-wyklepanie belki pod zderzakiem po czerwcowej stłuczce (maska trochę odstaje, trochę się obawiam czy w zimie to nie zaszkodzi silnikowi)
-uszczelnienie silnika (mimo to oleju nie ubywa), już diagnosta w lipcu miał co do tego zastrzeżenia
-wymiana fotela kierowcy na jakikolwiek inny, ale w pełni sprawny (obecny ma bardzo wygniecione boczki z prawej strony i się STRASZNIE niewygodnie na nim siedzi, a przecież wygoda i bezpieczeństwo to podstawa!)
-wymalowanie rantu prawych przednich drzwi, bo zostały obite na parkingu i wystaje spod lakieru goła blacha (?), podobnie mam wątpliwości, co może się z tym stać po zimie.