Tak więc udałem się Octavią na okresowy przegląd techniczny. Diagnosta zaczął procedurę. Sprawdził instalację gazową, numer VIN i rozpoczął sprawdzanie hamulców. Przy najechaniu przednimi kołami na rolki lewe koło rozpoczęło samotne hamowanie. Diagnosta wywęszył usterkę pompy ABS-u, ale pozostał na rolkach. Lewe koło uspokoiło się. Nacisnął hamulec, koła pięknie równo zahamowały. Kolejny najazd na rolki sytuacja powtórzyła się. Diagnoza jednoznaczna. Awaria hamulców. Kontynuacja badania nie wykazała żadnych innych problemów więc diagnosta wystawił papier i nakazał naprawę układu hamulcowego i powrót na sprawdzenie hamulców (dodatkowy koszt 21 zł.). Przeglądu oczywiście nie podbił. Po powrocie do domu i poszperaniu w internecie okazało się, że Octavia posiada ABS z EDS-em i reakcja lewego koła mogła okazać się prawidłową reakcją na nierównomierny start rolek. Jeszcze tego samego dnia trafiłem na stację diagnostyczną, tym razem bez auta, aby poinformować grzecznie diagnostów ( bo było ich już dwóch) o moim odkryciu. Obaj oczywiście byli zaskoczeni. Żaden nigdy nie słyszał o takim systemie. Przekonanie ich było bardzo ciężkie, bo przecież oni wiedzą najlepiej. W końcu spisali sobie na kartce o co chodzi, obiecali poczytać o EDS -ie i umówili się ze mną na dzień kolejny. Przyjechałem następnego dnia i co się okazało. Nie mieli czasu żeby poczytać, ale auto sprawdzili. Na wyłączonym silniku, hamulce hamowały równo. Diagnosta poczekał więc aż na wyłączonym silniku rolki rozpędzą się i na luzie odpalił silnik. Wszystko działało wzorowo. Postanowił więc najechać na rolki. Lewe koło przyhamowało. Diagnosta pomarudził, że skąd on ma w takim razie wiedzieć które auta są sprawne, a które nie, ale przegląd z ciężkim sercem podbił, co oczywiście kosztowało mnie 21 zł dodatkowo Oto jaki profesjonalnych i "douczonych" diagnostów ma nasz kraj :/