Wina ewidentna, ale można było tego uniknąć. Zgadzam się z o. Tadeuszem.

Do OjciecTadeusz: Ciekawie było by , gdyby ten za nim ruszył na czerwonym i zaparkował się w kufrze Skody?Czerwony to zakaz ruchu,chyba ,że "przyjaciel kierowców" nakazuje inaczej, lub mamy za sobą pojazd uprzywilejowany.

Do MARIUSZ2: Ruszył na czerwonym, ale nawet na pasy nie wjechał więc trochę koloryzujesz w temacie. Ruszanie na czerwonym nie jest zabronione, zabronione jest przekroczenie linii zatrzymania.

kompletny dement...

Niewątpliwie gość winien, przeleciał na wczesnym czerwonym, dodatkowo zmieniał pas ruchu-a to wymaga szczególnej uwagi.Pośpiech, Kolego ruszyłeś autem jeszcze na czerwonym świetle, gdybyś tego nie zrobił, pewnie nie spotkalibyście się na rondzie kolizyjnie .Taka obserwacja.

Jeżeli kierujący patrzy tylko przed siebie, to Wera nie będzie miała lekkiego życia Gość jechał z minimalną prędkością, Ty także, miałeś go na widoku - nie rozumiem takich przypadków, wystarczyła szczypta zasady ograniczonego zaufania Ja zaczynam hamować jak tylko widzę takich Januszy w ruchu - na co dzień czasami mam kilka takich przypadków przez 10h jazdy po mieście.

kurde szkoda ze gosc na swiatła nie patrzy

Dziś w identycznej sytuacji hamulce mnie uratowały. Pan przeprosił ale no dosłownie kilka cm brakowało. Uffff

Polskie Drogi...