Po uiszczeniu opłaty skarbowej od zakupionego samochodu przyszedł czas, aby sprawdzić miarę swojej cierpliwości w Wydziale Komunikacji jak i u jednego z ubezpieczycieli. W poniedziałek (05.07.2010r.) razem z tatą wybraliśmy się do wcześniej wspomnianego Wydziału Komunikacji, a tam już po 8 rano kolejka która prawie wychodziła poza pomieszczenie w którym znajdowały się kasy i okienka obsługi. Zajęliśmy swoje miejsce w szeregu i cierpliwie z tablicami w ręce i papierami od samochodu czekaliśmy na swoją kolej... W międzyczasie przyszło jakieś małżeństwo i sprytnie wepchali się w kolejkę wpuszczeni przez jakiegoś staruszka, który właśnie podchodził do okienka - może dlatego, że było to tak wcześnie rano, więc nikt się nie odezwał... Po około godzinie czekania przyszła nasza kolej - po podejściu do okienka dostaliśmy formularz do wypełnienia. W międzyczasie pani która się nami zajmowała poszła gdzieś i musieliśmy czekać - rozumiem to, że pracę trzeba szanować, ale żeby aż tak;> Po uiszczeniu opłaty mogliśmy po niecałej 1,5h wyjść z wydziału komunikacji i udać się do ubezpieczyciela. Tam zeszło o wiele szybciej, od razu zajęto się nami, a pani która zajęła się naszą sprawą zrobiła to sprawnie udzielając przy tym istotnych informacji.
Tak więc chwilę po godzinie 11 wróciliśmy do domu samochodem który za szybami miał wetknięte białe tablice z początkiem KGR:D - stare czarne KWU poszły do kasacji

Może później pstryknę zdjęcie i wstawię, ale to tablice jak tablice - każdy ma takie i znowu szaleństwa z nimi nie ma.