No i stało się, zostałem posiadaczem Plejady. Co prawda nie Imprezy, o której marzę od zamierzchłych czasów, bo zmieniły się trochę priorytety, ale też jest fajnie…

Silnik:
- 6 cylindrowy wolnossący bokser generujący 209 KM. Moim zdaniem jedno z arcydzieł japońskiej myśli technologicznej jak i kultury pracy. Na postoju go nie słychać, przy 140km/h go nie słychać i na dodatek nie czuć. Nie generuje skubaniec żadnych drgań podczas jednostajnej pracy. Co innego za to podczas przygazówy, telepie budą jak trzeba i czuć, że pod machą nie siedzi silnik wyjęty z kosiarki.

Skrzynia:
- 4 biegowy hydrokinetyk, może trochę archaiczny, jak na czasy szeroko rozpowszechnionych dwusprzęgłówek, ale i tak daje radę. Zmienia biegi dość szybko, bez opóźnień, i co najważniejsze kiedy trzeba zbija w jednym momencie większą ilość biegów niż jeden, dlatego Kickdown naprawdę robi robotę. A jak się włączy tryb „Power” to już w ogóle… cud, miód.

Napęd:
- AWD, czyli jeden z podstawowych czynników dla których kupuje się Subarę. Nawet nie opisuję, bo kto jeździł, ten wie, że jedyną konkurencją dla tego napędu jest tylko Torsen z Audi. Dodatkowo tylny most mam częściowo zeszperowany, co da się odczuć na parkingach (duży promień skrętu) ale da się też odczuć w terenie :D

Zawieszenie:
- prześwit 20 cm - dość dużo, a nawet bardzo dużo, szczególnie po ostatniej Celice, która była obniżona o 30 mm. Mimo, że wysokie to dość twarde i jędrne, dlatego stosunkowo odważnie można pokonywać zakręty. Ani razu nie odczułem dyskomfortu, że auto wyjeżdża mi z łuku. Bardzo fajnie za to, wybiera nagłe wzniesienia asfaltu typu: mostki, przepusty. W terenie na pewno nie pojedzie jak Patrol, ale więcej można też zdziałać niż zwykłym kombi.

Wygłuszenie
- do 120 km/h bardzo przyjemnie, powyżej zaczynają szumieć szyby bezbramkowe, przy czym natężenie dzwięku zaczyna być uciążliwe od około 170-180 km/h. Osobiście zrezygnowałbym z takich szyb w aucie tego segmentu. Tak jak bardzo fajnie sprawdza się to w coupe, tak tutaj, w typowym czołgu do pokonywania tras, może być po jakimś czasie wkurzające. Silnika nie słychać w ogóle, niezależnie od obrotów (no chyba, że przyspieszamy ale wtedy ja ściszam radio bo stacja H6 gra po prostu lepszą muzykę

Wnętrze:
- Fotele i boczki beżowe full-skóry, kierownica Momo, lewarek, wajcha od ręcznego – obszyta czarną skórą, deska rozdzielcza z miękkiego plastiku wykończona drewnopodobnym „czymś”. Wygląda trochę jak w starym mercedesie, ale wygląd to ogólnie kwestia sporna tego modelu, jedni (większość?) mówią że brzydal, ja mówię że charakterny typ.

Wyposażenie, poza powyższymi:
- 2x elektryczny szyberdach
- 4x elektryczne szyby
- Relingi
- Climatronik
- grzanie dupy z przodu
- tempomat
- halogeny
- hak holowniczy
- Sekwencja Zawoli ze zbiornikiem w miejscu koła zapasowego i lubrą

Co było robione:
- z tego co wiem na pewno, tuż przed sprzedażą, poprzedni właściciel założył nowy alternator i akumulator oraz powymieniał pukające łączniki stabilizatorów.
- ja zrobiłem regulację luzów zaworowych, wyminę świec na irydowe oraz wymianę uszczelek pod głowicą przy okazji robienia luzów. Po tym założyłem instalację gazową. Wszystko przy przebiegu licznikowym ok. 283 000 km.

Co do zrobienia:
- przednie hamulce – podczas spokojnej jazdy na krajówkach nie stwarzają jeszcze problemu, ale zhamować tę masę z prędkości autostradowych to już kłopot, dlatego w niedługim czasie będzie podmianka na jakieś wydajniejsze.
- Roleta – jak to w używanych kombi, nie zwija. Pewnie strzelona sprężyna, więc raczej będę szukał kolejnej, z odzysku.
- Regeneracja felg – nie biją, nie trzeba spawać, wystarczy pomalować, bo paskudnie pozłaził stary lakier. I tu robimy sondę uliczną. Jak uważacie? Zostać przy jasnym szarym ewentualnie graficie, czy iść w złoto subaru, które komponowało by się też całkiem nieźle z emblematami na masce i grillu?
- Subwoofer ze wzmacniaczem bo audio po prostu nie generuje niskich dźwięków.

Spalanie 14-15 LPG/100 km – 90% póki co przejechanego dystansu to autostrada i nie zapowiada się jak na razie bym jeździł nim po innych drogach. W sumie z tą myślą go brałem.
Jak na razie jestem zadowolony, pewnie w dużej mierze dlatego, że po części spełniłem swoje kolejne motoryzacyjne marzenie, czego i wam życzę.
Tyle.
Do następnego wpisu. Adios muczaczos.