Witam

Ostatnio dość dużo mówi się o nowym pomyśle naszej drogówki.
Zapewne większość z Was już o tym słyszała i nie zamierzam tu kopiować żadnych wpisów.
Dla tych co nie słyszeli tak w skrócie, jest projekt by za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h zabierać PJ na 3 miesiące.
Gdyby kierowca w tym okresie został złapany ponownie kara ma być przedłużona o dodatkowe 3 miesiące a gdyby wpadł jeszcze raz konsekwencje mają być jeszcze bardziej dotkliwe.
Pomysł wzbudza nieco kontrowersji i powoduje dość żywe dyskusje wśród moich klientów i znajomych.
Zwolennicy mówią iż jest to znacznie lepsze i bardziej uczciwe rozwiązanie niż zwiększenie kwoty mandatów.
Trudno odmówić im racji, w końcu odebranie PJ dotknie i biednych i bogatych. Kwotę mandatów która miałby odstraszać byłoby znacznie trudniej dobrać bo np. 2000 zł dla jednych będzie to majątek i może oznaczać iż przez głupi błąd nie będą mieli co dzieciom dać jeść, a dla innych to "parę gorszy" i nie zrobi to na nich większego wrażenia.
Mnie osobiście ten pomysł również wydaje się znacznie bardziej sensowny, choć trudno odmówić racji przeciwnikom tego rozwiązania.
Wskazują oni na bezsensowność wielu ograniczeń (zresztą nie tylko ograniczeń) co zresztą wykazała nawet kontrola NIK.
W sumie nawet ministerstwo transportu niby dostrzega problem, ale bezradnie rozkłada ręce zasłaniając się zbyt rozproszoną odpowiedzialnością za oznakowanie dróg.
Cóż moim zdaniem kiepskie tłumaczenie, można było scentralizować fotoradary, można było zrobić centralną bazę danych o kierowcach i pojazdach, ale scentralizować odpowiedzialności za znaki nie można.
Kolejnym argumentem jest iż w związku z tym większość z nas łamie przepisy i przez chwilę nieuwagi będzie można stracić PJ co dla wielu może oznaczać utratę pracy i źródła utrzymania.
Z tym też trudno się nie zgodzić, jednak jednocześnie większość z nas zauważa piratów drogowych i zgadza się iż stanowią oni realne zagrożenie.
Niestety bezmyślność i zbytnie zaufanie do własnych umiejętności wielu kierowców, dostarcza dość mocnych argumentów zwolennikom zaostrzenia kar.
Często są to dość młodzi kierowcy.
Sam dość często spotykam się z takimi.
Cóż każdy z nas był młody i wielu było "gniewnych", ale trudno nie zauważyć zagrożenia ze strony tych co mylą autostradę z miastem, często robiąc to na drogach jedno jezdniowych.
Można to tłumaczyć iż w czasach naszej młodości nie było tak mocnych aut, albo było ich znacznie mniej, ale ruch też był mniejszy.
Sam też nie byłem święty, choć głównie korzystałem z lotniska, czasem zdarzało nam się korzystać z dróg dwujezdniowych rzadko w nocy uczęszczanych.
Czasem żeśmy się nawet ścigali, ale staraliśmy się jak najlepiej zabezpieczyć miejsce przed osobami postronnymi, a także co tu dużo mówić przed policją.
Zdarzały się pogięte blachy, ale nigdy nikt nie ucierpiał.
Natomiast takie zachowanie w normalnym ruchu jest raczej faktycznie trudne do zaakceptowania.
Jednak moim zdaniem by ten problem rozwiązać, najpierw trzeba zrobić porządek z oznakowaniem dróg, a potem dopiero wprowadzać w życie takie pomysły jak ten.
Wtedy to będzie miało dla mnie sens i nie ucierpi na tym nikt postronny.
Pozostaje tylko jeszcze jedna rzecz... "święte krowy", które dalej będą mogły zasłonić się immunitetem i dalej będą bezkarnie łamać przepisy. I ten problem powinien również zostać rozwiązany.
Jak podoba się Wam ten pomysł i czy myślicie iż jest to krok w lepszym kierunku niż ustawiane dla kasy fotoradary i pomysły z drastycznym podwyższaniem mandatów?