Z racji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, nowego roku i wybraków opału do mieszkania, Opel kolejny raz posłużył jako wóz do zadań specjalnych. Woziłem już nim pralki, trociny, narzędzia różnego rodzaju, oraz większe obciążenia. Po każdym takim przewozie opel został doprowadzony do stanu używalności, czyli wyczyszczony i umyty. Dorwałem do ręki książkę i tam z prostej matematyki obliczyłem że skoro astra może z tyłu przewieźć (trochę ciasno, ale może) trójkę 90 kg. osobników i trochę bagażu to przewiezienie 12, 25 kg. worków węgla nie będzie stanowiło problemu. Obawiałem się tego przewozu z racji tego, że tylne sprężyny są już słabe, a opony też nie najnowsze. Dojechałem do składu opału, tam wory zostały zapakowane i okazało się że tragedii nie ma. Tylne zawieszenie nie dobiło do zera, więc pomału i starając się ominąć wszelakie przeszkody dojechałem do domu. Z napływem wiosny i o ile nikt nie skasuje mi astry tak, że nie będzie się dało jej naprawić zakupie sprężyny oraz je wymienię

Tak więc co mogę powiedzieć...

Kolejny raz dzięki temu samochodowi udało mi się zrobić coś pożytecznego. Wiem że Astra nie ma u mnie "łatwego życia" i pojawią się głosy ze powinienem zamiast astry lublina sobie kupić, ale to nie dla mnie. Takie wypady to sporadyczne rzeczy, a rodzinie trzeba zapewnić ciepło nie tylko duchowe.