Tydzień temu jadąc kochaną dróżką osiedlową po którymś z kolei progów usłyszałem dźwięk obijającego się metalu. Na następnym to samo. Zatrzymałem się więc i zerknąłem pod samochód (przy okazji taplając się w błocie). Moim oczom ukazała się część widoczna poniżej wisząca w pionie... Podczepiłem ją więc jako tako, doprowadzając do poziomu. Niestety, gdy przejechałem kilka metrów zacząłem słyszeć blaszane "trytyty", które ustało po zrobieniu zakrętu. Tak! Część (która okazała się być osłoną katalizatora) została na środku jezdni. Kto był sprawcą wydarzenia? Ruda oczywiście - pochrupała zaczepy. Szczęście w nieszczęściu, że koszt ponownego przymocowania był niski. Co prawda znajomy mówił, żebym to olał, ponieważ pewnie nic się nie stanie. Ja jednak dmucham na zimne i uważam że lepiej wydać teraz 50 zł niż potem dziesięciokrotność tej ceny.

Pozdrawiam