Zanim moje BMW zadomowiło się na dobre na aWc i zanim zdążyłem dodać jakiekolwiek sprawozdanie na temat tego jak autko się sprawuje, przyszedł czas, żebym się z nim pożegnał.

W nocy 07.06.2011r. o godzinie 00:30, wracając z Lublina do Ostrowca Świętokrzyskiego, próbę wyminięcia sarny która pojawiła się przed maską, zakończyłem w przydrożnym rowie, na dachu. Odruchy wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem i próbowałem ratować się z opresji, kiedy to spośród nocy, przed samą maskę wyłoniło się spore zwierze. Udało mi się je co prawda ominąć (jak się okazuje na moje nieszczęście), ale po tym manewrze pojazd ustawił się bokiem do kierunku jazdy. Po chwili prób zapanowania nad samochodem, kiedy już niemal znajdowałem się maską w rowie, opony z prawej strony spadły z felg. Samochód dwukrotnie obróciło i wylądowałem dachem do dołu w rowie melioracyjnym. Nawyk zapinania pasów po wypadku sprzed dwóch lat odpłacił się i skończyło się tylko na licznych potłuczeniach i nadwrężeniem kręgosłupa w części szyjnej. Na pewno pomogło też poruszanie się z przepisową prędkością.

Zdarzenie odbyło się w miejscu, gdzie wielokrotnie odnotowywano podobne przypadki, jednak nie ma tam znaku, który informowałby o możliwości spotkania zwierzęcia na jezdni. Niestety z braku dowodów, czyli z braku ubitej sarny, nie przysługuje mi żadne odszkodowanie. Przysługuje mi za to mandat karny w wysokości 100zł, ot pro forma - to jednak temat na zupełnie osobne opowiadanie.

Stan auta po wypadku jest zadziwiająco dobry - poza pogiętymi blachami wszystko wydaje się ok. Niestety, z różnych przyczyn nie dane mi będzie doprowadzenie samochodu do stanu używalności. Jeżeli ktoś jest zatem zainteresowany, mogę odsprzedać BMW, ale tylko w całości, gdyż nie mam możliwości i miejsca, żeby rozkładać je na czynniki pierwsze gdzieś na podwórku.

Dziś dodałem do galerii fotki na tydzień przed wypadkiem. Tutaj wrzucam te po rolowaniu.

Pozdrawiam wszystkich, którzy dobrnęli do końca tego opisu i życzę Wam, żeby taka sytuacja nigdy Wam się nie przydarzyła.

lisu1