Dwa dni temu trzeba było zrobić w moim aucie pierwszy przegląd instalacji lpg. Nic szczególnego, rutyna, nawet nie sądziłem, że będę to wydarzenie opisywał. Umówiłem sie do ASO, nazwimy je "G", podjechałem o umówionej godzinie i wszystko przebiegało zgodnie z planem. Przyjęcie samochodu, "pan usiądzie, pan poczeka, wszystko się zrobi, pan się kawy napije, autko umyjemy" itp, itd. Jak powiedzieli tak się stało, cos tam podregulowali, wypucowali, skasowali, pojechałem do domu. Dziecko wraca z podwórka i pyta dlaczego dałem sobie podmienić ramki na tablice i czemu reklamuję teraz firmę, która nie chciała nam auta sprzedać. Tu mała dygresja: w lipcu pojechałem do "G" kupić octavię. Ponegocjowaliśmy, spisali zamówienie i pani sprzedawca z usmiechem poinformowała mnie, że auto będzie do odebrania w styczniu! Jako, że żyłem w świadomości, że na auta to czekało się w PRLu, a w gospodarce rynkowej jest inaczej (kupowałem w III RP trzy nowe samochody, na zasadzie:przychodzę, oglądam, prosze zapakować)wyraziłem tym faktem swoje zdziwienie,a pani jeszcze większe zdziwienie, że ja się dziwię. Olałem ich, pojechałem do firmy "E" gdzie na auto czekałem 14 dni. Nic zatem dziwnego, że ostatnią rzeczą, która przyszłaby mi do głowy było reklamowanie na swoim samochodzie firmy "G". No i zrobiła się wojna, w którą właczyła sie też moja małżonka. W krótkich żołnierskich słowach wytłumaczyła panom z ASO,że stare ramki z "E" mają wrócić jeszcze tego samego dnia, a jak je nieopatrznie zniszczyli to do "E" mają tylko 80 km, więc jazda. Panowie z "G" wpadli w niemały popłoch. Podjechaliśmy do "G", czekał na nas szef serwisu. Oczywiście przeprosiny, tłumaczenia, że pracownik złamał procedurę, że mamy rację, że stana na głowach itp. Ramki się natychmiast znalazły i właściwie historia mogłaby się zakończyć. Ale nie. Wdaliśmy się z owym szefem serwisu w rozmowę. Najpierw o samochodach, serwisach, podróżach itp, aż doszło do tematów osobistych, filozoficznych, o "życiu" jednym słowem, i tak czas płynął, że spędziliśmy ponad godzinę na dyskusji. Niemalże się zaprzyjaźniliśmy
. Oczywiście na następny serwis wiebieramy się znów do "G".
" alt=""/>