Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Mercedes 190
»
Pierwszy tysiąc, pierwszy test na trasie i pierwsze awarie
Wpis w blogu auta
Mercedes 190
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 1375 razy
Data wydarzenia: 19.09.2012
Pierwszy tysiąc, pierwszy test na trasie i pierwsze awarie
Kategoria: obserwacja
W przeciągu posiadania auta niespełna 2 tygodnie, uzbierało się kilka rzeczy o których można coś napisać.
Po zakupie auto jeździło niemrawo, w porównaniu do Poloneza nie było ani wcale dynamiczniejsze, również dużo spalało.
Z tejże racji, że na benzynie było nieco lepiej, awarię uznałem w gazie, więc udałem się do gazowników w celu regulacji instalacji.
Chłopaki stwierdzili, że parownik nadaje się do wymiany, więc w zaufaniu fachowcom pracującym w dość profesjonalnej firmie zakupiłem nowy model BRC i udałem się na wymianę.
Wymiana nie wiele zmieniła, a nawet auto bardziej zaczęło zamulać. Majster powiedział, że parownik musi się odpowiednio ułożyć i dopiero po ok 1000 km nadaje się do regulacji. Polecił mi pojeździć trochę, a później przyjechać na regulację. Co ciekawe - nie zażądał wtedy żadnej zapłaty.
Zbliżał się termin pierwszej większej trasy, na której mógłbym sprawdzić z czym mam do czynienia. Około 300 km z Warszawy do rodzinnego Hrubieszowa. Wyjechałem w nocy, aby czystą drogę i uniknąć korków.
Okazało się, że auto porażka. Nie było czym jechać, przyduszało się przy wciskaniu gazu. Zatrzymywaliśmy się co jakiś czas i skręcaliśmy gaz, dawało to jakieś efekty, ale tymczasowe. Po powrocie do domu dokonałem kalkulacji spalania - przeraziłem się przeogromnie, kiedy wyszło mi 18l/100km LPG.
Po dwugodzinnej drzemce wsiadłem w auto i udałem się do hrubieszowskiego gazownika, który przywrócił Poldkowi normalne spalanie i dynamikę. Chłopaki ledwo zaczęli sprawdzać szczelność gaźnika i silnik zgasł. Nie chciał palić na gazie, ani nawet na benzynie. Wpryskiwanie plaka do gaźnika też niewiele dało. W końcu po odparowaniu wszystkiego z gaźnika jakoś zapalił. Co prawda ciężko, ale jakoś. Z tejże racji, że była to sobota i już pora popołudniowa, majstry wyprowadzili mi auto na pobocze, zamknęli bramy i tak zostawili. Wkurzyłem się przeogromnie, skoro wsadzili swoje łapy i auto całkiem padło, wówczas powinni siedzieć nawet i do późnej nocy w celu usunięcia awarii.
Po jakimś czasie dojechał kolega. Sprawdziliśmy gaźnik i wszystko inne. Auto normalnie na benzynie zapaliło. Więc ruszyłem. Silnik niekiedy przerywał, jakby nie dostawał paliwa albo miał problemy z zapłonem. W końcu padł sobie na trasie i odmówił współpracy. Odholowaliśmy go do znajomego i następnego dnia kolega wziął się za robotę.
Okazało się, że cewka i moduł zapłonowy są do wymiany. Dostępu do części zamiennych nie było, gdyż niedziela. Trzeba było ratować się tym, co było na podwórku. Zamiast oryginalnej cewki poszła cewka z Volvo 760. Stary moduł zapłonowy okazał się zdatny do odratowania, został do niego podłączony tranzystor mocy, który miał zastąpić spalony wewnątrz.
Auto odpaliło i zaczęło jeździć. Ale było mułowate dalej.
Uznaliśmy z ojcem, że trzeba poszukać oryginalnego modułu. Jednak jeden z mechaników oglądając silnik, że winą nie jest zapłon, lecz po prostu stan silnika. Inny mechanik z kolei po sprawdzeniu kompresji powiedział, że moduł też może swoje robić. Również stwierdził, że możliwe może być, że głowica jest już nieszczelna. Jednak z uszczelką wszystko w porządku.
Cóż, zbliżał się koniec kilkudniowego urlopu i czas powrotu do stolicy. Nie było już czasu się w żadną mechanikę bawić, jednak po powyższych zmianach zauważyłem spadek zużycia paliwa i należało zrobić test spalania. Na pustą butlę zatankowałem około 7l gazu i zrobiłem na tym jakieś 64 km. Spalanie wyszło więc ok 12l/100km, zatem uznałem że nie zbankrutuję na trasie i wyruszyłem.
Trasa również szykowała dla mnie niespodziankę. Ponownie wyruszyłem na noc, aby jak najszybciej dojechać i nie wkurzać się korkami.
Mała ciekawostka - auto na 4. biegu jedzie szybciej, niż na 5. Na obwodnicy w Garwolinie uzyskałem maksymalną prędkość 160 km/h. Dalej wskazówka stała już w miejscu. Nie jest to kres możliwości tego samochodu biorąc pod uwagę dane techniczne, ale uwzględniając powyżej opisane diagnozy, nie jest źle.
Auto również odzyskało wtedy kopa, jest o wiele zrywniejsze. Prawdopodobnie gaźnik był przypchany, po zwiększeniu ciśnienia zwyczajnie się przepchał.
Spalania na trasie nie jestem jeszcze dokładnie stwierdzić. Na pewno wynosi nie więcej niż 12l/100km, a może nawet i mniej.
Mimo wszystko jak na chwilę obecną jestem zadowolony z Meśka. Zobaczymy, co przyniosą następne kilometry.
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 17 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 25 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Że udało Ci się osiągnąć taką prędkość świadczy o dobrym stanie silnika. Szkoda, że mój więcej iść nie chciał...
Dzięki wielkie i nawzajem życzę
Życzę autku odzyskania animuszu On Ci jeszcze pokaże co potrafi
Jakbyś miał problem z gaźnikiem to pisz bo robiłem trochę w tym i może ci pomoge.