Wreszcie po roku tułaczki autem służbowym, komunikacją miejską i pożyczonymi autami przyszedł czas na kupno własnego wozidła. Przyznam się bez bicia, że kompletnie nie miałem pomysłu co kupić. W zasadzie przy poszukiwaniach były dwa kryteria: paliwo i skromny budżet. Tak więc w ruch poszło alledrogo. Tośka była pierwszym samochodem, który zwrócił moją uwagę. Mordka o sportowym wyrazie i dostojna pupa limuzyny. Takie połączenie podoba mi się od jakiegoś czasu. Cenowo również mieściła w górnej granicy budżetu. Tak to chyba była miłość od pierwszego wejrzenia. Jedynym minusem było to, że stała dość daleko. Tak więc szukałem dalej i znalazłem ciekawą Hondę Accord do poprawek wizualnych, które jak się okazało sprowadzały się do wymiany tudzież naprawy połowy blachy. Nie tego oczekiwałem więc szukałem dalej. Szukałem, ale moje myśli wciąż krążyły wokół Tośki. Oglądałem wiele różnych aut. Brzydszych i ładniejszych, przednio, tylnio napędowych, nawet kilka na 4x4, ale jakoś żaden mnie nie interesował. Tak przeglądając alledrogo po raz milionowy zauważyłem ze cena Tośki spadła dość mocno. Bez chwili zastanowienia chwyciłem telefon. Kila szybkich pytań i pierwsze rozczarowanie. Okazało się, że jest już chętny i że muszę czekać dzień, by dowiedzieć się czy ogłoszenie będzie aktualne. Troszkę zniechęcony i zniecierpliwiony czekałem. Teraz zobaczymy czy jest Ci przeznaczona. Takie były słowa mojej piękniejszej połowy. Kiedy nastał wreszcie ten dzień zadzwonił telefon. Okazało się, że Tośka nadal czeka na nowego właściciela. Bez chwili namysłu umówiłem się na kolejny dzień. Była niedziela. Godzina 2:38 czekałem już na przystanku na pierwszy autobus, by z kilkoma przesiadkami dotrzeć na 5:20 na pks z Katowic do Tarnowa. Po ponad pięciu godzinach podróży w mrozie i śnieżycach wreszcie o 8:20 byłem na miejscu oczekując przybycia Tośki. Czas jakby zwolnił i wtedy ją ujrzałem. Toczyła się dostojnie wśród płatków śniegu, pomrukując ochoczo z nieszczelnego wydechu. Szybie oględziny, pierwsza jazda automatem. O dziwo lewa noga tylko dwa razy nieśmiało szukała sprzęgła. Przyszła pora na podjęcie decyzji, chociaż jak tak teraz myślę to podjąłem ją wtedy gdy pierwszy raz ją ujrzałem na alledrogo. Pierwsze tankowanie, kawka na wynos i w drogę. Pierwsze wspólne kilometry to było zapoznawanie się ze sobą. Odkrywanie możliwości i funkcji Tośki. Jechaliśmy tak sobie zaśnieżoną A4. My i droga, tylko tyle się teraz liczyło. Tempomat na 100 km/h i dostojna jazda. Czegóż chcieć więcej. No może tylko muzyczki w tle, ale niestety Tośka nie miała radia. Po trzech godzinach i 180 km dotarliśmy do domu. Tośka spisała się w trasie bez zarzutu. Nadal spisuje się świetnie. Mechanicznie nie mam jej nic do zarzucenia. Jest przy niej troszkę pracy, ale za tak małe pieniądze spodziewałem się tego. Na pewno zagości u nas na dłużej i zyska drugą młodość, za co mam nadzieję odwdzięczy się bezawaryjnością i miliardem kilometrów.
Niemniej gratuluję zakupu i życzę udanej eksploatacji.