Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Volkswagen Polo
»
Polo zaszarpało, znieruchomiało i powiedziało, że nigdzie dalej nie jedzie.
Wpis w blogu auta
Volkswagen Polo
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 2272 razy
Data wydarzenia: 17.07.2012
Polo zaszarpało, znieruchomiało i powiedziało, że nigdzie dalej nie jedzie.
Kategoria: awaria
Nie tak dawno bo około 1,5 tygodnia temu komentowałem wpis Spoona, który miał nieprzyjemną przygodę ze swoim autem. Ciekawostką było, że zaraz po wygaśnięciu gwarancji coś się w aucie zepsuło. U Spoona zdiagnozowano awarię cewki zapłonowej.
Jakież rozgorycznie ogarnia człowieka, który kupuje nowe auto po to by mieć święty spokój z samochodem przynajmniej przez pierwszych kilka lat.
Wyrażając współczucie koledze, napomknąłem, że po to kupowałem wolnossącą benzynę żeby od wszelkich możliwych usterek silnika się ustrzec. Spoon posiada TSI, a ja dobrze znaną już od lat jednostkę 1,4 16V.
Według mnie szansa na to, że się coś w tym silniku popsuje była minimalna (w końcu dbam o auto jak mało kto: zawsze serwisuję na czas, olej wymieniam co 15 tys. km, a nie co 30 tys. jak nakazuje producent no i cały czas dla spokoju ducha tankuję go V-Powerem albo Vervą).
Myślicie, że środki ostrożności podjęte przeze mnie i jazda z czuciem, myśląc o dobru auta, coś pomagły?
Nic bardziej mylnego!
VW Polo kupiłem nowego (nawet nie model demonstracyjny ale nówkę świeżutką na zamówienie, czekałem 2,5 miesiąca). Bezawaryjnością cieszyłem się dokladnie 2 lata i 3 miesiące czyli bodajże dokładnie tyle samo ile kolega Spoon.
Otóż w ubiegłą środę jak codzień pojechałem do pracy. Wszystko pięknie ładnie. Nic nie zapowiadało nadchodzącej niespodzianki. Po pracy odpalam auto, wszystko chodzi normalnie jak zawsze, no to jedynka i w drogę. Nie przejechałem nawet 50 metrów jak Polo postanowiło wstrząsnąć mną jak i moją psychiką.
Włączając się do ruchu i po wciśnięciu gazu nastąpiła seria silnych szarpnięć. Co u licha, myślę sobie... Czyżby to paliwo? Może się skropliło troszkę wody, pomyślałem, po czym postanowiłem lekko podkręcić obroty ale z umiarem jako, że silnik był jeszcze zimny. Przy 3 tys. obrotów nastąpiły jeszcze silniejsze szarpnięcia i dla udekorowania tegoż zjawiska zaczęła migać kontrolka check engine. Po chwili jednak zgasła, a ja zjechałem na najbliższą stację benzynową w celu wyłączenia i ponownego uruchomienia silnika. Otworzylem nawet maskę w celu weryfikacji czy oby nie spadło/odłączyło się coś w silniku. Ale to nie to, po ponownym odpaleniu i próbie przyspieszania znów Polo dostało trzęsawki, a przy każdym postoju na światłach miałem wrażenie poruszania się traktorem-wibracje z silnika były tak silne, że podskakiwało wszystko co miałem w skrytce przed pasażerem tłukąc się niemiłosiernie. Do domu udało mi się dojechać. Jednakże po około 1,5 godziny, postanowiłem sprawdzić raz jeszcze czy to jakieś chwilowe niedomagania czy coś się po prostu zepsuło (zaraz, zaraz, jak to się mogło zepsuć??? 2 letnie auto z ''przerażającym'' przebiegiem 41700 km na liczniku i awaria???). Nie czekając długo wyruszyłem na jazdę próbną nr 2. Przez 2 km było wszystko w jak najlepszym porządku. Jednak podczas postoju na światłach problem traktorzysty powrócił. Postanowiłem wykorzystać kawałek prostej i dokonać próby ostatecznej. Redukcja i gaz. Niech się dzieje wola nieba. Niebo nie było mi zbyt przychylne niestety bo szarpanie autem przybrało na sile tak, że ledwo udało mi się uniknąć zgaśniecia silnika. Dla okraszenia tego jakże dziwnego zjawiska dołączyły 2 bursztynowe kontrolki check engine oraz epc, które zaświeciły swiatłem stałym i już nie zgasły. Cudem (dosłownie) dojechałem do domu na ostatnich szarpnięciach zawrotną predkością 30 km/h (coś pod autem stukało pukało wchodząc w zakręty na dodatek).
Wiedziałem już, że opreracja auta nie ominie.
Telefon do serwisu, zalecenie wydane przez serwisanta: zakaz kontynuowania jazdy i umówienie pierwszego wolnego terminu (wczorajszy poniedziałek). Cóż począć, bez lawety się nie obędzie. Laweta umówiona z ubezpiecznia-assistance pojawiła się wczoraj o 7:00 rano.
Pierwszy raz w życiu wciągano mi auto na lawetę (uczucie bardzo dziwne, tym bardziej, że jest to praktycznie nowe auto!).
Rozmawiając z kierowcą lawety zapytałem jakie auta, tak szczerze, wozi najczęsciej. Jakież było moje zdziwnienie, gdy usłyszałem, że niepodzielnym królem lawet jest VW Passat, a jego najnowsze wcielnie B7 jeździ na lawetach podobno non stop (silniki przeładowanych elektroniką aut przechodząc w stan trybu awaryjnego (wilgoć czy inne licho jest tego przyczyną nie wiem), zostają całkowicie unieruchomione).
Tu nie omieszkam wtrącić drobnej dygresji: stereotypowo psują się ponoć głównie auta francuskie i włoskie. W rodzinie 2 Peugeoty 206 (oba od nowości) nie uległy nigdy żadnej awarii (przepaliła się jedynie żarówka). To samo dotyczy dwóch Seicento, które również nigdy mnie nie zawiodły. Natomiast mój pierwszy samochód - wynalazek skonstruowany przez niemieckich inżynierów pt. VW Polo potrafił jako nowy się zepsuć i nie był w stanie na własnych kołach dojechać do serwisu. Uważam to za lekkie przegięcie.
Około godziny 14:00 otrzymałem telefon od Pana z serwisu, że winowajcą jest cewka zapłonowa, której to zdjęcie załączam do niniejszego wpisu.
O godzinie 17:00 auto czekało już gotowe i ''zdrowe''.
Mam nadzieję, że nic się nie zepsuje przez najbliższy rok, potem znajdę Polówce innego właściciela, a sam się przesiądę do nie-niemieckiej konkurencji z nadzieją, że przygody z lawetami mam za sobą.
Kolejne auto będzie stopniem zaawansowania technologicznego przypominało konstrukcję cepa Może się nie będzie psuło
Tym, którzy wytrwali do końca mojego wywodu, dziękuję za uwagę i wszystkim nam życzę by takie przygody przytrafiały się jak najrzadziej.
Pozdrawiam!
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Mam do tej pory, na podstawie użytkowania przez 8 lat Polo III i od 2 lat Polo V, mam jak najlepsze zdanie o VW Polo. Obym nie musiała go zmieniać.
Przynajmniej jak na ASO nie skasowali fortuny.
to chyba dotyczy sie osób zarejestrowanych i piszących o ustrekach na aWc
VW robia auta bez polotu i jak widac coraz to gorsze....