Dziś zmuszony byłem pojeździć nieco po centrum, staram się omijać centrum szczególnie że ostatnio nasi drogowcy udają że remontują drogi, rozgrzebanych odcinków dróg i owszem jest sporo, ale prace postępują w ślimaczym tempie(delikatnie to ujmując), do tego beznadziejna organizacja sygnalizacji świetlej, pasy dla komunikacji miejskiej w mjescach gdzie nie ma na to miejsca i wyłączony z ruchu deptak, tak wygląda centrum mojego miasta. niestety nie zdążyłem wyjechać stamtąd przed 15,30 no i ustanowiłem swój nowy rekord ślimaczenia się - 800 metrów w 46 minut. Pomysł zmierzenia przejazdu odcinka zrodził się w mojej głowie jak kilkanaście minut czekałem aby skręcić w prawo(jako pierwszy). Znudziło mi się i spróbowałem to objechać a tu znowu "zonk" kolejny korek, który niemal w ogóle się nie poruszał. Na liczniku dziennym było 533,1 km włączyłem stoper w telefonie, kiedy wyjechałem z korka (czyli w momencie kiedy dawało sie włączać drugi bieg
)licznik dzienny wskazywał 533,9 km a stoper 46 minut. oczywiście zdaję sobie sprawę że zapewne korki dzis były nieco większe niż zwykle, gdyż był to ostatni dzień przed długim weekendem (powiedzmy że długim
)jednak będę upierał się mimo wszystko przy tym, iż gdyby ruch drogowy w naszym kraju organizowali ludzie z choć odrobiną inteligencji, znacznie łatwiej jeździło by sie po drogach. To jak ludzie odpowiedzialni za organizację ruchu ukończyli studia i dostali pracę w ZDiT pozostawię bez komentarza. Szcególnie iż są miejsca gdzie nawet 9 lentnie dziecko potrafi stwierdzić iż to bezsensu, że tu pali się zielone jak tam(100m dalej) jest czerwone(a w godzinach szczytu na cały tym odcinku stoją samochody w efekcie czego trzeba czekać dwie zmainy świateł aby ruszyć), ale inżynier który ustawiał te światła nie był wstanie na to wpaść. W dodatku wciąż remontuje się te same odcinki dróg wydając na to majątek, zamiest najpierw wybudować obwodnice, nie potrafię też zrozumieć dlaczego w Polsce rozgrzebuje się np 10 odcinków dróg powidzmy po 500m i dłubie się potem przy tym przez miesiąc zamiast zrobić 10 odcinków po koleii w 2 dni każdy jak nakazuje logika. Dla przykładu tekst z wyborcza.pl remont autosstrady w Los Angeles : "To miał być prawdziwy koniec świata. Od wielu tygodni władze LA ostrzegały kierowców, że na 53 godziny w lipcowy weekend zamkną do remontu 17-kilometrowy odcinek autostrady 405 przecinającej LA z północy na południe. Mieszkańcy byli przerażeni, bo autostrada jest najważniejszą arterią miasta. Mówiono nawet, że to będzie ''Autopokalipsa''. Okazało się jednak, że prowadzony przez 24 godziny na dobę remont przebiegł tak sprawnie, że autostradę oddano do użytku 18 godzin przed czasem, a tylu Kalifornijczyków wyjechało na ten weekend z miasta, że - jak napisała jedna z dziennikarek ''Los Angeles Times'' - po mieście jeździło się tak dobrze, jak w czasach ''Chinatown'' Polańskiego."
17 km w 35 godzin u nas nawet 17 metrów porządnie w takim czasie często nie potrafią zrobić.
Dlaczego?
Polecam artykuł Fuszerka za fuszerką http://www.hotmoney.pl/artykul/raport-fuszerka-za-fuszerka-tak-sie-w-polsce-buduje-drogi-19271
A co do jeżdzenia po naszych wspaniałych drogach polecam jeszcze:
PS. Podziwiam Cię jednak za upór i determinację oraz sposób w jaki próbujesz poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach, bo to co robisz na pewno w jakiś sposób poprawi sytuację.
Jeśli chodzi o stałe przebudowy dróg faktem jest,że można to robić lepiej(zabierając mózg do pracy- to mój apel do drogowców). Drogę na Koszalin z Bydgoszczy robili 2 lata. Kląłem i stałem w korkach i na mijankach, ale jak skończyli to mam wielką przyjemność z jazdy tą drogą. Teraz w innych miejscach jak stoję na budowach dróg to już nie klnę, bo wiem, że niedługo skończą i pojadę piękną nową drogą.
Polskie drogi są wszędzie w remontach, więc uzbrojmy się w cierpliwość, bo później będzie napewno lepiej i przyjemniej jechać nimi. Kibice także stoją w wielogodzinnych kolejkach po bilety na mecz, ale jak się znajdą już na stadionie to stania nie żałują. I tak będzie z nami kierowcami.
Więcej optymizmu!!!
Co do drugiego punktu to jest prawda że rządzi jeden zamknięty krąg ludzi, nie trudno odnieść wrażenie, że Polska to taki statek, w którym zmienia się załoga i kapitan ale armator pozostaje ten sam, więc kurs pozostaje stały i zmienić by go mogło tylko jakieś tsunami.
i znowu się uśmiałem ... no co Ty piszesz, niby w czym się ze mną nie zgadzasz:
kierowcy na naszach drogach to kto jak nie my sami ?!
to w jakim stanie jest nasz kraj, w tym jaki jest stan dróg, to czyja niby robota jak nie nasza i naszych elyt za przeproszniam ... konkretnie gdzie jest błąd w moim widzeniu rzeczywistości ... a gdy piszesz, że rządzili już wszyscy to pomyśl raz jeszcze ...
Rządzący - stale jest to ten sam zmknięty krąg.
Krąg opanowany przez nieudaczników, miernoty intelektualne, i moralne, którzy ustalają dowlonie regóły gry zwanej na potrzeby pospulstwa demokracją
Jeżeli przyjrzysz się szczgółom to zobaczysz, że o tym kto zasiada w sejmie decyduje w Polsce ( i nie tylko w Polsce) grupa kilkudziesięciu osób.
Szerokości.
Kierowcy to my sami, a organizacja budowy dróg i zarządazania nimi to także nasze własne dzieło ...
Tak, tak, chodzimy (lub nie) na wybory i stale wybieramy taki właśnie "porządek".
Wszystko ma się ku lepszemu.
W Warszawie buspasy namalowali tam, gdzie ich potrzebowałem, a Most Północny znacznie zmniejszy korki w bliższej mi części miasta.