Witam

Powód tego wpisu zaczął się dokładnie zaraz po zakupie tego auta tzn. od początku klimatyzacja nie była w najlepszym stanie. Wiele razy spotkał mnie nie miły defekt tzn. dym z pod maski co jakieś 2 miesiące i nie miły zapach czynnika jak i swąd spalenizny. Od odpuszczenia zimy nasilało się to z coraz większym smrodem z paska. Głównie działo to się podczas tras powyżej 150km.
W poniedziałek byłem w Łodzi rano klimatyzacja działała super ale po jakiś 150km zaczęła się sprężarka niestety kończyć. Smród robił się nie do wytrzymania na szczęście do celu brakowało jakieś 20km.
Później kilka krótkich odcinków po około 5-10km nic. Potem droga powrotna natomiast tym razem już się to zaczęło po jakiś 60km. Po drodze obiad i ciągniemy dalej do domu znowu po Starachowicami robiło się nie ciekawie. Dojechaliśmy do domu i szybka wizyta u mechanika. Powód sprężarka wykończona
OK odłączyli mi ją od reszty i podobno mogę jeździć bez obaw. Po czym za jakąś godzinę chciałem jechać do garażu ale po odpaleniu auta okazało się że jest bez wspomagania i aku nie ładuje się. Było już dość późno więc nie kręciłem się po magikach tylko auto wstawiłem do garażu i odłożyłem to do wtorku.

Po pracy dobrze że warsztat miał chwilę wolnego postawiłem go aby mi wymontowali sprężarkę i zmienili urwany pasek wielorowkowy na krótszy do wersji bez klimy abym mógł spokojnie jeździć.
Pasek Conti 60zł + robocizna 60zł jak i spuszczenie czynnika chłodzącego.

Od dawna wiedziałem że w czwartek szykuje się wyjazd w góry w interesach więc przy okazji znalazłem w internecie nową sprężarkę SANDEN w Nowym Targu za jedyne 500zł miała być do caravellki.

Dziś wyjazd o 3:30 i cel to Tylmanowa odległość 260km i zarazem 10km od miejsca gdzie co roku wypoczywamy tzn. Krościenka(Jest zakochany w tych stronach)
Rano trasa pusta jedynie trochę błądzenia za Tarnowem tzn. zawsze mam swój skrót przez Wojnicz do Nowego Sącza ale tym razem z racji remontów w Żabnie objazdy kierowały mnie przez Tarnów do tego nie do końca dobre oznakowanie i w końcowej fazie musiałem jechać przez Gródek n/Dunajcem a nie przez Czchów ale to mniejsza z tym

U celu byłem o 6:15 pogoda całkiem nieźle się zapowiada nawet słońce się miejscami chciało przebić ale niestety deszcz wygrał.
Swoje sprawy załatwiłem do koło 10 i kierunek Nowy Targ oczywiście po konsultacji nie zastąpionego brata Jarka portalowego Qchar-a Wielkie dzięki odwzajemnię się Otóż Jarek ze swoim bratem zainteresowali się moja awarią i bardzo dużo mi pomogli uruchamiając swoje kontakty w sprawie numerów itp. zamienników

W Nowym Targu byłem na 11 umówiony z gościem na 11 porównanie dwóch sprężarek. Obudowa wszystko to samo ale mocowania węży inne więc nie ryzykowałem i odmówiłem. Szukam dalej...
Wracając z Nowego Targu nie patrząc na paskudną pogodę postanowiliśmy pojechać do Sromowców gdzie zjeść obiad jak i połazić a przy okazji skoczyć przez kładkę na Słowację po zapasy złocistego
Turystów bardzo dużo wręcz "tłumy". Byliśmy jeszcze umówieni w Tylmanowej na 15 a jest 13:30 więc jeszcze chwila jest. Wracając wstąpiliśmy do Kroście na tradycyjne lody jak i krótki spacer po rynku tego miasteczka(mamy do niego wielki sentyment). Kilka minut po 14 więc jeszcze szybki kurs do Szczawnicy oddalonej 2km i tam spacerek również turystów grom

W domu byliśmy na 19 po kilku przystankach i spożyciu pokarmów. Tego dnia zrobiliśmy 620km przy czym T4 spaliło 36l vervy za sumę 200zł. Średnie spalanie wyniosło 6.4l na 100km.
Auto sprawowało się bez najmniejszych zastrzeżeń wszystko OK po za poszukiwaniami sprężarki. No cóż szukamy dalej.

To tyle bardzo przykro nam było wracać ale cóż obowiązki wzywają. Na pocieszenie jest to że 28 czerwca tam wracamy na ponad tydzień

Poniżej zamieszczam kilka fotek z tego intensywnego dnia.

Pozdrawiam