W obliczu akcji przywoławczej General Motors, problem Mazdy zakrawa niemal na żart - ale niestety również w tym przypadku problem może sie zakończyć śmiercią kierowcy i pasażerów.

Co jeszcze śmieszniejsze, kłopot ten nie zdarza sie Mazdzie po raz pierwszy.

A zatem w czym rzecz?

Mazda 6 z lat produkcji 2009-2010 ma specyficzną budowę zbiornika paliwa, który to, dokładniej mówiąc, wyposażony jest w dwa odpowietrzniki.

Efektem ubocznym tego rozwiązania jest wzmożone rozsiewanie zapachu oparów benzyny wokół samochodu - niezauważalne dla człowieka, ale niebywale atrakcyjne dla pająka z rodziny Cheiracanthium (bardzo rozpowszechniony w USA).

Cheiracanthium znany jest z uwielbienia do zapachu wszelkiej maści wodortlenków.

Wabiony "feromonami kopalnianymi" do zbiornika paliwa Mazdy osiedla się w nim, a następnie buduje wewnątrz rozległe pajęczyny.

Te zaś mogą doprowadzić do zatkania odpowietrzników, a w efekcie nawet wywołać pożar.

Po raz pierwszy problem ujawnił się w 2011 roku.

Wówczas Mazda ogłosiła akcję przywoławczą, a naprawa polegała na instalacji specjalnej spiralki uniemożliwajającej pajęczym "squatersom" kolonizacji baku.

Sprawa ucichła.

Ale jak powszechnie wiadomo, natura zawsze znajdzie sposób.

Spiralka okazała się nieskuteczna i obecnie Mazda wzywa właścicieli "6" na ponowną wizytę w serwisie.

Tym razem, rozwiązaniem ma być nowe oprogramowanie, dzięki któremu czujniki ciśnienia wewnątrz zbiornika paliwa za wczasu poinformują o zamknięciu światła odpowietrznika i poprzez komputer pokładowy poinformują kierowcę o potencjalnym zagrożeniu.

Usługa naprawy oczywiście będzie darmowa.

Póki co nie stwierdzono żadnych przypadków zgonów lub uszczerbku na zdrowiu kierowców i pasażerów.

Akcja przywoławcza obejmuje tym razem 42000 pojazdów z lat 2010-2012 wyposażonych w silnik 2.5.

W 2011 roku akcja przywoławcza dotyczyła 52000 egzemplarzy.

Cała sprawa przypomina nieco sytuację z 2011 w naszych Tatrach, gdzie chasały pijane niedźwiedzie.

Niestety podobnie jak w przypadku pająków-ćpunów, również spotkanie podpitym "misiem" bywało niebezpieczne.