Wczoraj spotkała mnie niezbyt miła niespodzianka. Była konieczność przestawienia samochodu na podwórku. Ok. Problem pojawił się, kiedy po kilkudziesięciu minutach chciałem odstawić go na miejsce... nie chciał zapalić.
Po prostu, po przekręceniu kluczyka kontrolki świecą się tak jak powinny, wszystko jest ok, ale rozrusznik nic. Akumulator sprawny, elektryka działa jak powinna. Przy próbie odpalenia słychać tylko cichy dźwięk, jakby chodzącego małego silniczka. Żadnego zgrzytu, styknięcia ani nic poza tym.

Próbowałem z przeczyszczeniem styków na rozruszniku - nic nie dało. Także przewód masy od akumulatora sprawdzałem i też nic nie dało.
Wydaje mi się, że rozrusznik padł... Ale czy to na pewno to? Nie chcę ryzykować z zakupem drugiego, bo jeśli się okaże że wina nie w tym, wtedy będę stratny.


Może ktoś miał podobny problem i wie, co z tym należy zrobić?