Przy okazji wymiany żarówek zauważyłem „oderwany sztywny” kabel.

Dochodził do "pojemnika" ale widać że „ktoś” go kiedyś zerwał, urwał i był już klejony do wystającego "grzybka" z pojemnika.
Dzięki instrukcji po czesku jaką zaciągnąłem kiedyś z netu (ubaw po pachy podczas lektury ale rysunki są extra) no i niezastąpionemu programowi Etka – doszedłem do tego co to jest.
Okazało się że to pojemnik z „aktywnym węglem”
– oczyszczający powietrze.
Na forum doczytałem, że wielu tuningowców zdejmuje go, usuwa czujnik i tak śmiga.

Kabel „dynda” no to trzeba coś z tym zrobić – telefon do serwisu w celu sprawdzenia oferty i :

1. Pojemnik z węglem – 392 zeta
2. Kabel z grzybkiem wchodzącym do pojemnika 90 zeta
3. Czujnik - 420 zeta
4. Sprawdzenie PO wymianie tego już nie zapisałem

No to trzeba po swojemu naprawić MOŻE się uratuje „kilka zeta” -

Demontaż dość prosty:
– pojemnik wisi na zaczepach, podnosimy i mamy go w rękach
- wyciągnięcie grzybka z pojemnika – przekręcamy lekko w prawo lub lewo i ciągniemy bo jest na wcisk – uważamy żeby nie zgubić przy wyciąganiu gumowego „oringu” (fotka)
- wyciągnięcie sztywnego kabla tu mały MYK – otóż ma on na „kołnierzu” od strony kabiny (fotki) zacisk w kołnierzu - biały wcisk – wystarczy dość mocno wcisnąć i spokojnie schodzi (tu straciłem najwięcej czasu 2 browary )
- oczyszczenie + sklejenie „ponowne” i kabel jak nowy
– przedmuchałem go dymem z fajki i empirycznie wraz z kolegą doszliśmy do wniosku że NIC nie przepuszcza w miejscu sklejenia
-montaż z powrotem i jest ok.

szerokości