Wpis w blogu auta
FSO Polonez
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 1803 razy
Data wydarzenia: 09.09.2012
Przygody Poloneza cz. 2
Kategoria: inne
Kontynuując wpis poprzedni, teraz napiszę o kilku ciekawych rzeczach, jakie wydarzyły się od tego czasu już w stolicy.
Auto dokładnie przyjechało w niedzielę 22 lipca. Z tejże racji, że bezproblemowo przebyło taki kawał, to czemu nie mogłoby pojechać gdzieś dalej?
Na początku sierpnia w Kostrzynie odbył się Przystanek Woodstock. Kontynuując tradycję poprzedniego roku, w planach już dużo wcześniej miałem zamiar tam się wybrać. Pojawił się spontaniczny pomysł, by ruszyć Polonezem.
Dużo wcześniej szperając FB znalazłem warszawską grupę pasjonatów klasycznej motoryzacji, zwącą się Youngtimer Warsaw.
Znajdując info o spotach, kiedy i gdzie, pewnego dnia udałem się na jeden z nich, odbywający się pod Stadionem Narodowym w każdy czwartek od godziny 20.
Zostałem tam całkiem ciepło powitany. Auto zrobiło niemałą sensację, ze względu na swój lakier (jak później odkryłem, pochodzi z palety Mercedesa, o kodzie 876, nazwie zypressengrün, występujący w latach 75-86) oraz unikalne, niebieskie wnętrze.
Po spocie kto chciał, mógł wziąć udział we wspólnej przejażdżce po ulicach miasta. A że miałem czas i chęci, pojeździłem trochę z chłopakami.
W międzyczasie pojawiły się kolejne niepokojące objawy. Wyraźnie było słychać tarcie tylnych hamulców. Tak jak kiedyś. Wracając na osiedle zaczęły łapać coraz bardziej i bardziej, przy samym zjeździe złapały że samochód ledwo co się toczył... i już za kilka sekund, kiedy byłem na terenie osiedla i rozglądałem się za miejscem do zaparkowania, usłyszałem gwizd i w lusterku pojawił mi się płomień. Od tylnego, prawego zaciska.
Spanikowany wyskoczyłem z auta, nie wiedziałem co robić. Ochroniarza z szoferki poprosiłem o gaśnicę, bałem się wyciągnąć z auta własnej. Samochód został ugaszony. Ze współlokatorem zepchaliśmy go na miejsce parkingowe. Z tejże racji, że była już późna noc, dopiero następnego dnia przyszedłem zobaczyć jakie są uszkodzenia i co było ich przyczyną.
Z samego rana podniosłem tył na lewarku, zdjąłem koło. Tylne plastikowe nadkole poszło do śmieci, bo się nieźle przytopiło.
Zdemontowałem zacisk, i już znalazłem przyczynę. Klocki wytarły się całkowicie, zostały same blaszki, które ocierając się o tarczę non stop się rozgrzewały, nastąpiło to do takiego stopnia, że gumowy przewód hamulcowy zapalił się, a od niego plastikowe nadkole. Temperatura była tak wysoka, że blaszki które pozostały po klockach, powyginały się.
Plan wyjazdu na Woodstock Polonezem nie wypalił. Nie było już czasu ani środków na naprawę, gdyż usługi warsztatowe w stolicy są niezmiernie drogie, a mieszkając w bloku nie mam możliwości samego tego zrobić.
Dla równowagi zdemontowałem także drugi zacisk, pozostał tylko jeden sprawny obwód. W międzyczasie padł mi parownik, więc pozostała jazda na benzynie (jak wiadomo w Polonezie cholernie droga) i tylko z przednimi hamulcami.
Winnym całej akcji był mechanik, który robił hamulce. Po prostu schrzanił sprawę, gdyż pominął jednego, powyginanego elementu w prawym zacisku odpowiedzialnego za stabilne utrzymanie klocka w jarzmie. Bez tego po prostu opadał swobodnie na tarcze, nagrzewał niepotrzebnie non stop hamulec, przez co nie odbijał do końca i efekt tego był jaki był.
Jak dorwę człowieka, który mi to zrobił, będzie z nim źle.
Auto wykorzystywałem dalej udając się na spoty, licząc że znajdę kogoś pomocnego przy jego ogarnięciu. A kiedy pewnego dnia po prostu urwał mi się lewy drążek reakcyjny, myślałem że to już koniec.
Droga powrotna była tragiczna. O ile sama jazda ok, ale hamowanie. Zanim wdusiłem hamulec, musiałem kontrować kierownicę w prawo, gdyż auto ściągało w lewą stronę. Jakoś powoli wróciłem, tocząc się max 30km/h i unikając gwałtownego hamowania.
Podczas jednego z późniejszym spotów poznałem chłopaków, którym opowiedziałem o problemie i podjęli się akcji ze spawaniem. Problem był tylko, że trzeba było auto przeprowadzić od Wawru, na Włochy...
W całej akcji pomógł mi mój współlokator ze swoim Audi (na aWc, LouisRenegade). Jechał przede mną z nawigacją, prowadząc mnie w miejsce docelowe. Niestety, przez duży i gęsty ruch, nieznajomość miasta a przede wszystkim na stres z mojej strony i bezustanną walkę z kierownicą pogubiliśmy się trochę na mieście, ale koniec końców dotarliśmy na miejsce.
Chłopaki za spawanie zabrali się następnego dnia. Przyspawali mocowanie drążka do podłużnicy, przy okazji zrobili także mocowanie stabilizatora po lewej. Miało być ok, ale na jaw wyszło kilka innych rzeczy.
Całe podwozie pod silnikiem kwalifikuje się do wymiany. O ile gumowe elementy zawieszenia czy układu kierowniczego to jeszcze nic, ale z podłużnicami jest tragedia. Biorąc pod uwagę fakt, że hamulce są jeszcze do zrobienia i cała masa większych bądź mniejszych rzeczy, zaczął się poważnie zastanawiać, co z autem zrobić.
Jak na złość, kilka dni temu podczas powrotu do mieszkania, puściły mi przewody paliwowe. A że codziennie w godzinach popołudniowych wokół ronda Marsa są niesamowite korki, nie wystarczyło paliwa i trzeba było auto dopchać na osiedle.
Od tego czasu stoi i czeka na swój los. Nie wiem co z nim robić, zbyt ciężki temat, przede wszystkim finansowo.
Nie ma mowy bym z nim cokolwiek zrobił w Warszawie. Wszędzie wokół profesjonalne warsztaty, biorące grube pieniądze za byle jaką naprawę, a co dopiero mówiąc już o grubszych naprawach blacharskich. Samemu też nie jestem w stanie w nim niczego zrobić ze względu na warunki. Chyba błędem z mojej strony było to, by zabierać go stamtąd. Widać matka Warszawa mu nie służy...
Chyba będę zmuszony z bólem serca wystawić go na aukcję i mieć nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto będzie miał większy zapał i możliwości, by doprowadzić go do stanu świetności.
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 18 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 26 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Niech tylko dopadnę tego typa.