Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Volkswagen Caravelle Multivan
»
Przyspieszony urlop 2013r.
Wpis w blogu auta
Volkswagen Caravelle
Dodano: 11 lat temu
Blog odwiedzono 1666 razy
Data wydarzenia: 10.08.2013
Przyspieszony urlop 2013r.
Kategoria: inne
Nie będzie to jakiś wyjątkowo długi wpis ale najważniejsze rzeczy postaram wam się pokazać.
Od jakiegoś już czasu z Jarkiem portalowym (Qcharem) planowaliśmy że przyjedzie do Krościenka najpierw były plany na tygodniowy urlop a później miał być chociaż na weekend.
Po rozmowie i informacji że nic z tych rzeczy kropelka odmówiła chwilowo posłuszeństwa i do tego nawał pracy niestety pokrzyżowały nasze plany. No trudno może następnym razem
przechodzimy do faktów:
Pierwszego dnia 1 sierpnia o 15:45 wyjechaliśmy na długo wyczekiwany krótki urlop aby choć na chwilę oderwać się od codzienności...
Przejechaliśmy 250km i po 1 przystanku na obiad byliśmy na miejscu dokładnie o 20:15 rozpakowaliśmy rowery bagażnik malutki więc śmiało i bezproblemowo zmieścił się do bagażnika.
Po spacerku po ryneczku Krościenka poszliśmy spać.
Drugiego dnia pobudka rano śniadanko i od czego by tu zacząć. Zaczęliśmy od Sromowców tam jest kładka na Słowację i ze względu na upały poszliśmy szlakiem do Szczawnicy jakieś 7km w jedną stronę przez cały czas przełomem dunajca.
Po Sromowcach na wieczór pojechaliśmy z synem na ryby a dokładniej nad jezioro czorsztyńskie. Połowy dość ładnie się udały z 3 wędek gruntowych przywieźliśmy jakieś 3,5kg przeróżnych ryb w ciągu 2h.
Trzeciego dnia wybraliśmy vysokie tatry więc Smokovec i Poprad.
W Smokovcu masa turystów więc obiad(tamtejsza kuchnia bardzo mi nie podchodzi jedynie tam dostępne to knedlićki z kapustką a jeżeli mięso to po prostu nie umieją przyrządzić)...
Po obiedzie poszliśmy w góry w stronę Starych Wodospadów na wysokości 1450m.n.p.m. na szczycie coś koło 2000m.n.p.m odbywały się coroczne Medvedne Dni więc mnóstwo straganów itp.
Po małych zakupach poszliśmy na dół do wspomnianych wcześniej wodospadów.
Tam porobiliśmy fotki napiliśmy się lanej kofoli(świetna).
Tak posmakowała mi kofola w tym roku że będąc w samym Popradzie jak i ze względu na temperatury przechyliłem jakieś 2-3l...
Poprad był oddalony nie dużo bo 70km od granicy więc jakieś 100km jako że wybiła już 18 udaliśmy się na parking i powrót do noclegu.
Wracając dużo dróg mało uczęszczanych więc syn siadł za kierę trochę się pouczyć na jakieś 25km.
Dzień Czwarty niedziela zaplanowaliśmy trochę luźniej kręciliśmy się w pobliżu bo chcieliśmy wrócić do Kroscienka na 18 i 2 godzinny kabaret Marcina Dańca.
Ze względu na temperatury jakie nas nie oszczędzały wybraliśmy Rezerwat "Biała Woda" w Jaworkach 5km za Szczawnicą.
Po Sobocie chodziła za mną kofola więc pojechaliśmy znów do Sromowców a tam przeszliśmy do czerwonego klasztoru aby trochę zgasić pragnienie.
Tam nam zeszło do 17:30 więc jako że mały odcinek do Krościenka 35km nie wracaliśmy zbyt szybko. jednak nie przewidzieliśmy godzinnego korka wjeżdżając do Krościenka od Czorsztyna i do tego znalezienie wolnego miejsca parkingowego graniczyło z cudem więc trochę nam zeszło na szukaniu ale na 1 godzinkę zdążyliśmy.
Ludzi było na kabarecie dość sporo ale bez jakiegoś oblężenia odbywał się tam Piknik Parafialny ale widać było że większość przyjechało tylko na Dańca.
Dnia kolejnego wybraliśmy się od rana do polecanego przez naszych portalowych kolegów Bardejova i Tylicza.
Powiem szczerze że na Bardejovie trochę się zawiodłem w porównaniu do np. Bańskiej Bystrzycy ale Tylicz jako małe zacisze podobne do Piwnicznej spodobała mi się tam Golgota i ryneczek.
Droga fajna cicha dość niezłej jakości.
Na rynku w Tyliczu miałem ofertę kupna mojego Multika kwota była dość fajna ale nie dam się nabrać nie sprzedaję tego auta jak na razie...
Wracając pojechaliśmy przez Starą Lubovnę i odbijając 15km dotarliśmy do uwielbianych przeze mnie kupalisk w Vyżnych Rużbachach.
Tam obiadek kąpieliska do końca dnia i powrót do Krościenka.
Dnia szóstego odpoczynek od wędrówek i zaliczyliśmy tylko wąwóz za Szczawnicą "Homole" i pojechaliśmy do Niedzicy na zaporę.
Siódmy dzień również lenistwo i jedynie przepłynęliśmy statkiem z Czrsztyna do Niedzicy tam kilka godzin na kąpilisku i powrót również statkiem.
Po powrocie pakowanko montaż rowerów i około 18 wyjazd do domu na 22 byliśmy na miejscu.
Odpoczęliśmy jak co roku bardzo dobrze nam tam było pamięć odświeżyliśmy i wróciliśmy do codziennego zgiełku( w pełnym tego słowa znaczeniu)
Przejechaliśmy przez ten czas jakieś 1400km spalanie dokładnie nie obliczałem ale jazdo była dynamiczna do tego często górska jazda więc spalanie jakieś 7-7,5 myślę że coś w tym stylu.
To czego nie muszę chyba mówić to auto sprawowało lepiej jak dobrze
Zamieszczam kilka fotek.
Pozdrawiam G
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Kontroli przez ten odcinek żadnej nie miałem a widziałem sporo aut z takimi rejestracjami na bagażniku.
Tradycyjne i na razie nic nie zmieniam tam dalej jeździmy pomimo że znamy to wszystko na pamięć to i tak chętnie wraca a przy poznajemy nowe rzeczy.
Akurat mam takie szczęście że na noclegu właśnie trafiam na takich ludzi jak ja ze stażem 10,15lat...
Pozdrawiam G
Udał się i oczywiście jak co roku(w tym wyjątkowo) sama myśl co mnie czeka po przyjeździe mnie rozbrajała....
Piknie tam, ale ja w takie upały nie dałbym rady po tych górach zasuwać .
Lubimy te strony wypoczywamy tam dostatecznie i nic nie zmieniamy bo nawet brak czasu na szukanie noclegu stron itp.
30km nieźle my kiedyś tak chodziliśmy teraz pies wysiada po 10km
Widzę, że zwiedzaliście dokładnie to samo co my.
Ech to były czasy... prawie 30km górami pieszo... dziś nie miałbym szans.
ja dopiero wczoraj znalazłem chwilkę czasu aby skleić jakoś ten wpis i napisać nowy o Kalendarzu aWc