A wiec tak: godzina 4.20 rano, podchodze do drzwi auta kluczyk w zamek a tu [ass]. Ani w lewo ani w prawo. Kluczyk podgrzany zapalniczka, też nic. Potem odmrażacz i dalej nic. Telefon do pracy i mowie ze biorę urlop na żądanie. Wróciłem do domu, wypiłem kawkę, zapaliłem i idę działać dalej. A tu znowu [ass] ani drgnię. Pomyślałem poczekam aż się troche rozwidni i ociepli. Około godziny 8 rano zamek odpuścił. Myślę sobie nie zostawię tak tego. Zadzwoniłem po kumpla który jest bardziej kumaty w sprawach centralnych zamków i alarmów. Rozebraliśmy drzwi, pół deski rozdzielczej i zaczynamy wszystko po kolei sprawdzać. Jak się po chwili okazało auto posiadaŁo 2 centralki od centralnego zamka i odłączony alarm. jakiś nieudolny majster [może poprzedni właściciel] narobił niezłego mętliku pod decha.
Ale do rzeczy: druga centralka od centralnego wyrzucona, alarm wyrzucony. Pozostała tylko oryginalna centralka sterujaca centralnym zamkiem. Wszystko przesmarowane i dodatkowo wymieniony siłownik w drzwiach kierowcy. Kabelki ładnie poukładane. Mam nadzieje ze więcej psikusów tego typu auto już nie będzie odwalało bo nie fajnie się grzebie przy aucie pod chmurkę w temperaturze 0stopni.