Witam wszystkich.

Jak część z was wie mam słabość do aut starszych.

Jestem też pro-eko, ale trochę inaczej niż Greta Tunberg czy Pan Attenborough.

Moim (i nie tylko moim) zdaniem samochody powinny być używane jak najdłużej - chociażby dlatego by nie generować gór śmieci i nie promować kultury jednorazówek.


Co jednak, gdy pewnego dnia cena benzyny wzrośnie do 50zł i będzie sprzedawana w luksusowych sklepikach na Wiejskiej?

Od pewnego czasu jest na to rowiązanie.



Elektryfikacja.

Nie jestem wielkim fanem tego rozwiązania, ale w przyszłości może nie być innego wyboru.

Miałem ostatnio przyjemność przejechać się elektrycznym Garbusem z 1967.



Był on wyposażony 60 konną jednostkę i zestaw baterii produkcji Tesli.

Ciąg sugerował więcej niż 60 KM (miotało nim jak szatan), a właściciel twierdzi, że na jednym ładowaniu przejeżdża okolo 100 mil (Anglicy nadal nie opanowali systemu metrycznego, choć twierdzą inaczej).

Ładowanie trwa około 10 godzin.

Wszystko pięknie.

Jak jednak wyglądają koszty?

Nie wliczając Garbusa (ten był w rodzinie od samego początku) cały koszt transformacji wyniósł około 11000 GBP (bez robocizny, właściciel zrobił wszystko sam).

Dużo?

Mało?

Trudno powiedzieć.

Oferta obejmuje również jednostki o mocy do 120KM.

Ciekawe jakby taka jednostka poradziłaby sobie z W124?

Dla miłośników aut klasycznych może to być zbawienie.



*zdjęcia kradzione ze strony producenta zestawów montażowych