Po prawie 150 tys km przyszedł czas na remont hamulców.
Dlaczego ?
1. Grubość okładzin wynosiła sporo poniżej normy przewidzianej.
2. Tarcze z przodu były pokrzywione.
3. W niektórych sytuacjach włączała się sygnalizacja poziomu płynu hamulcowego.

Grubość okładzin została zmierzona w zakładzie zajmującym się hamulcami. Grubość była o kilka mm mniejsza niż określona w katalogu. Ponadto przy delikatnym hamowaniu czuć było jak szarpie samochodem. Przy ostrzejszym hamowaniu, nie było takich efektów ale np. przy spokojnym hamowaniu, takim naciskaniu na pół gwizdka przy zbliżaniu się do świateł, skrzyżowania i.t.p. samochód dostawał bujania.
Zdecydowałem na kompleksową wymianę klocków hamulcowych tak z przodu jak i z tyłu, a ponadto wymianę tarcz hamulcowych z przodu, gdyż z tyłu miały jeszcze zapas jakieś 3 mm do końca normy.
Części zakupiłem w firmie zajmującej się tylko hamulcami. W cenie zakupu była również wymiana, a to ważne, bo po takim długim okresie jazdy hamulce były zapaprane, zapieczone i.t.p. no i obawiam się, że sam mógłbym, albo nie dać rady, albo coś uszkodzić.
Koszt wszystkich części produkcji angielskiej wyniósł 820 zł.
Najbliższe 150 tys km hamulce mają się sprawować jak należy.