A więc wczoraj popołudniu wsiadam do auta, przekręcam kluczyk i [ass] nagle kontrolki zgasły, rozrusznik zrobił jeden obrót i kaput. Zerkam w lusterko i widzę wysuniętą antenę i już znam powód... jakiś łoś nie wyłączył radia, w sumie to zbyt dużo podejrzanych niema, bo do auta ma dostęp tylko jedna osoba
. prostownik pożyczony dziadkowi, żadnego sąsiada w domu niema, a auto potrzebowałem na już, więc pozostał „pych”, wyjątkowo raz wjechałem do garażu przodem, więc musiałem zapalać na eRce, bo przecież pod górę pchał nie będę
rozpędziłem go już na zapłonie, wskakuję, sprzęgło, bieg i ogień, ledwo łapie, nic nie żyje(oświetlenie wnętrza, zegary, a reszta i tak była wyłączona
) ale auto cos tam jedzie i strzela z wydechu, więc go ciągnę i ciągnę aż w końcu obrotomierz ożył i pokazał 6krpm
, więc w drogę trzymając go cały czas na wysokich obrotach, ta metoda działała świetnie, do póki nie dojechałem do zakrętu, hamowanie z 90-40, i wysprzęglam go żeby zredukować, a on nagle gaśnie... zakręt dziewięćdziesiątka przede mną, ja lecę 80, hamulec twardy, brak wspomagania „łooooooo kurfa” rzuciłem, szybko wbiłem 3kę i jakoś zaczął łapać, dławić się, aż w końcu zapalił w ostatniej chwili
dalej jechałem trzymając go powyżej 4krpm i z między gazem, także jakoś dojechał, miałem nadzieję, że po prostu prądu mu brakło, ale auto ogólnie powoli traciło moc, a jak stanąłem to obroty skoczyły do 3k i spadły do zera... no to teraz zacząłem się zastanawiać co s-pieprzyłem, załatwiłem sprawy i wracam, a tu jeszcze gorzej, po zapaleniu obroty skoczyły do 3 tysi po czym rosły do odcięcia aż zdechł
, jeszcze raz zapaliłem, ciężko mu było, ale po zapaleniu normalnie pracował
pojechałem, ale dalej przy wysprzęglaniu gasł, więc dalej bawiłem się z między gazem
po drodze wstąpiłem do dziadka po prostownik i pojechałem badać co się stało, nim dojechałem wpadłem jeszcze na genialny pomysł
, żeby się upewnić zerknąłem jeszcze na zegarek i taaakkk! rozkodowany, znaczy że mi się ECU zresetował, a zamiast dostać procedurę startową, dostał pałowanie... zrobiłem jeszcze w celu potwierdzenia autodiagnozę która wykazała brak jakichkolwiek błędów, nawet tych z odpiętego ABS’u, co potwierdzało moją teorię
zanim silnik wystygnął, to zrobiła się 2:00 więc już dzisiaj rano(bardzo rano, bo przez tą myśl nie mogłem spać
), od razu po umyciu poleciałem do garażu
wypchnąłem perełkę, zresetowałem kompa, otworzyłem nagrzewnice, wyłączyłem wszystko, łącznie z lampką podsufitki
no i zapaliłem, nagrzewał się 32minuty, a dłużyło się to jakby trwało ze 3 godziny
po jednym cyklu wentylatora, zgasiłem ją, poczekałem 15min i zaczęła się najprzyjemniejsza część resetu, tworzenie map
dotoczyłem się do głównej, 8 rano więc ruchu żadnego, no i
jedynka, sprzęgło, odcinka; 2jka i do czerwonego pola, 3 i do czerwonego, potem hamowanie do tysiąca rpm i znowu do czerwonego, 4 znowu do tysiąca obrotów i do.............(ocenzurowano ku zadowoleniu policji
) a z piątką to samo co z 4rką
potem hamowanie iiiii... i nic nie zgasło
a obroty pięknie na poziomie 750rpm potem jeszcze jazda do 3-4k , miasto-zamulanie no i do domu
może to tylko subiektywne odczucie, ale wydaje mi się że reset był potrzebny tak czy siak, auto jakby równiej ciągnęło i to z niskich obrotów, tak jakby szybciej osiągał duży moment, a jego przebieg był łagodniejszy
więc niema tego złego
zdjęć nie mam, bo mi się za bardzo spieszyło do poznania wyniku resetu, wybacznie;P
pzdr
Aha, to tyle dobrze, bo ja ostatnio też zrobiłem coś mało odpowiedzialnego, hehe...
Po zaślepieniu tego nieszczęsnego EGR-a wywala mi cały czas błąd, ale jak wyłączę silnik, to błąd się kasuje, i czasami robię to podczas jazdy, hehe... No i dojeżdżam do zakrętu, myślę sobie, że i tak będę hamował, to szybko wyłączę silnik... Wyłączyłem, skręcam, a tu zonk, hehe - kierownica zablokowana Na szczęście natychmiast odpaliłem znowu...
No tak, aku kończył już swój żywot, ale ta lampka go dobiła całkowicie, hehe...
pzdr
to to aku już musiało kończyć swój żywot, ale żeby taki problem przez żaróweczkę... nieprzyjemna sytuacja
pzdr
A tak na marginesie ja kiedyś zabiłem aku jak zostawiłem na noc włączoną lampkę w podsufitce ...