Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Hyundai Coupe Yellow Submarine » Salamandrem po górkach







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Hyundai Coupe
  • przebieg 91 525 km
  • rocznik 2000
  • kupione używane w 2010
  • silnik 2.0 i 16V
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 809 razy
Data wydarzenia: 22.06.2011
Salamandrem po górkach
Kategoria: podróż
Nadejszła była sobota, a nam jakoś nie kwapiło się do tradycyjnych zakupów i po zerwaniu się bladym świtem (w okolicach pierwszej po południu) postanowiliśmy pojechać, gdzie nas poniesie. Zwykle niesie nas na południe od Dublina, bo tam i górki ładne, i morze się znajdzie, i bezdroży malowniczych kupa... Gubienie się tam to sama przyjemność. Stanęło na górach Wicklow więc, po raz kolejny.

Małe tankowanie dla autka, tankowanie śniadaniowe w postaci kanapki (maużonek) i połowy batonika bounty i powerade'a (ja) - i pojechaliśmy.

Zgubiliśmy się bardzo szybko, co było do przewidzenia, bo na tym polega cały urok podobnych wypraw - zagubić się jak najszybciej i na jak najdłużej, zanim się droga znajdzie i zanim ktoś po mapę sięgnie. Skręcać w najdziwniejsze dróżki, im bardziej niedostępne, tym lepiej (bez przesady jednakowoż, bo podwozie autka do najwyższych nie należy).

Pojeździliśmy po bezdrożach Wicklow, podziwiając widoki, doliny, górki i zatrzymując się co czas jakiś.

Wyciągnęliśmy mapę w końcu, pokazała nam, że w okolicy mamy megalityczny grobowiec podobno. Poczuliśmy się jedno z drugim jak następne wcielenie Indiany Jonesa i oczywiście postanowiliśmy grobowiec odnaleźć (nota krajoznawcza: większość grobowców, menhirów i dolmenów w Irlandii znajduje się na prywatnych gruntach, pół biedy jeśli na środku łąki lub pola, a nie obudowane stodołą). Rozpoczęliśmy poszukiwania. W samych ich środku spadł oczywiście irlandzki deszcz, który po irlandzku przeczekaliśmy pod drzewkiem (a głóg jakiś wbijał się bezczelnie w co bardziej odsłonięte części ciała), po to, żeby po kwadransie cieszyć się znów słońcem. Wreszcie znaleźliśmy (?), co mieliśmy znaleźć. Znak zapytania wziął się z faktu, iż na miejscu przypuszczalnego megalitycznego grobowca natknęliśmy się na pagórek z owalnym wgłębieniem... w sumie wyglądający nobliwie. Ale nie na tyle, żeby nie obudził w nas podejrzeń o pozostawanie zwykłym żwirowiskiem, z którego ktoś wykopał parę ton materiału do budowy chlewika czy innej szopy... Na dwoje babka wróżyła. Zrobiliśmy parę zdjęć i pojechaliśmy gubić się dalej.

Niebawem przyszło nam znów po mapę sięgnąć, albowiem rozlegające się po samochodzie burczenie pustych trzewi coraz trudniej było ignorować (pół bounty trudno jednak nazwać pełnowartościowym posiłkiem...). Najbliższym przedstawicielem cywilizacji było Roundwood - skręciliśmy, zatrzymaliśmy się na Main Street (każde szanujące się miasteczko posiada wszak Main Street ze sklepami i Church Road z - jakżeby inaczej - kościołem). Wśród czterech take-away'ów zlokalizowaliśmy tego najbardziej obleganego przez lokalnych, zamówiliśmy paszę, wyjechaliśmy znów w górki.

Ćwierćfunciaka z serem zjadłam patrząc na dolinę jezior Lough Tay i Lough Dan. Chmury płynęły, ptaki śpiewały, słońce przyświecało, a ja czułam, jak wszelkie stresy odpływają w niebyt. Coś pięknego.

Maużonkowi w ogóle w aucie się przysnęło, na w pełni rozłożonym fotelu, kiedy ja poszłam kilka fotek zrobić. I wcale nie chodzi o to, że tak długo mnie nie było.

Potem pozostało nam powrócić do Dublina, jadąc przez księżycowy krajobraz Sally Gap. Kilkanaście kilometrów za miastem zaczyna się bowiem pustkowie, na którym ani drzewa, ani domu, ani stacji benzynowej nie znajdziesz, z kilkoma drogami na krzyż, które zamykane są zimą i przy kiepskiej pogodzie (i na których to dróg remonty coraz mniej państwo irlandzkie wydaje, albowiem trzy razy szybciej można górki, pustkowie i te zapuszczone ścieżki ominąć wychuchanymi autostradami). Gdzie nie spojrzeć - otacza człowieka pusta przestrzeń, obłoki nad głową tworzą najdziwniejsze kształty, góra lub dwie majaczą gdzieś na horyzoncie - ogólnie rzecz biorąc wypływamy na tego, no... przestwora oceanu. Pełna melancholia i pierwszy krok do depresji. Jedno z moich ulubionych miejsc w Irlandii :D

Ostatnia aktualizacja: 22.06.2011 16:06:16
Dodano: 13 lat temu
O rany ! - sama poezja. Fajny wpis ! Pozdrawiam
Dodano: 13 lat temu
Piękna wyprawa!
Dodano: 13 lat temu
ciekawy sposób na spędzanie czasu i jakże(zresztą jak zawsze) ciekawie napisany dziennik [up]
filmik też super, a w przyspieszonym tempie wygląda jak rajdówka;)
pzdr
Dodano: 13 lat temu
piekne video,
pozdrawiam,
M.
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl