Najważniejsza jest konsekwencja.Trwam w niej w dalszym ciągu i bojąc się czy podołam,dziś "kości zostały rzucone".Podczas jednago z pobytów pod autem,stwierdziłem że jedna z osłon przegubu jest pęknięta.Zamiast dociekać co było przyczyną,zakupiłem nową i zabrałem się za wymianę.Nasadowy klucz 35 po wcześniejszym zablokowaniu koła,zdjęciu zabezpieczenia i jedno szarpnięcie.Poszło.Teraz rozpięcie wahacza z kolumną i otwarta droga do wyjęcia półosi.Ile było radości gdzy dosłownie po kilku minutach rzeczony element znalazł się w moich rękach.Imadło a następnie pozbycie się uszkodzonej osłony i umycie przegubu.Bez pośpiechu,stresu i dokładnie.Teraz jeszcze oddzielenie półosi od przegubu [pierścień sprężynujący] i można wszystko rozpoczynać od początku.Nowy smar [popychany nie palcem a półosią] aż do momentu całkowitego wypełnienia przegubu co dokładnie widać gdy spomiędzy kulek wychodzi smar.Teraz założenie ponowne zabezpieczenia i założenie na półoś nowej osłony gumowej wraz z opaskami zaciskowymi.Teraz połączenie półosi z przegubem i połowa sukcesu.Założenie na przegub kołnierza gumowego i zabezpieczenie go opaską tak jak i drugiej strony od półosi,wieńczy dzieło.Teraz,mając możliwość wygodnego dojścia do skrzyni biegów nie zapomniałem o tym aby dolać odrobinę oleju.Fakt że samochód stał na lewarku podniesiony z jednej strony,spowodował że olej nie wyciekał ale że nie wiedziałem czy ktoś robił to wcześniej,uznałem że nie zaszkodzi.Ważniejsze było to aby nie było zbyt mało.Z tego co wiem to oleju w skrzyni w aucie stojącym w poziomie jest do połowy półosi.Czy jest?Sprawdzę to jutro.Pęknięta guma spowodowała niestety że smar skutecznie ubabrał mi te okolice.Umyłem wszystko i dokładnie wytarłem szmatami do sucha aby piach nie miał możliwości "darmowych" podróży.Teraz to już pozostała zabawa.Wszystko w odwrotnej kolejności zostało złożone i po kolejnych 30 minutach byłem wręcz dumny z siebie.Przyznam teraz że bałem się tego jak ognia.Do dyspozycji miałem co prawda [ogrzewany] garaż,wiedziałem jednak że wcześniej tego nie robiłem a po drugie że to strasznie brudna robota.Tak było.Nie kryję.To nie robota dla tych co boją się pobrudzić ręce.Po powrocie do domu poszukałem sobie pierwszą-lepszą szmatę i prałem ją tyle samo ile trwało zamontowanie półosi do auta.Ręce czyste,siedzę i dzielę się swoją radością i coraz bardziej nabieram przekonania że tkwienie w postanowieniu nie odwiedzania kapryśnych mechaników daje mi ogromną radość.Gdyby nawet jutro pękła osłona z drugiej strony wcale mnie to nie załamie.Przyznam że mam ogromną satysfakcję i znowu dzięki uporowi zaoszczędziłem kilka złotych.Nie wpłacę tego jednak na konto.Już teraz zastanawiam się co kupić do auta aby w jakiś sposób nie wydziwiać ale je dosprzętowić.Może jakieś alusy?Może przyciemniane szyby?Pomysły są.Coś się zrobi."Pańskie oko konia tuczy".
Powinien przegub jeszcze trochę posłużyć...
Sorry za OT
Zycze dalszych sukcesow