Pierwszy dzień grudnia to doskonały czas na wyjazd do... Sanoka... Co prawda Warszawa i okolice zostały zasypoane i sparaliżowane, ale to tym większa motywacja, żeby uciec z tej krainy "królowej śniegu"...

Trasa całkiem fajna - siódemka biała, Radom zasypany i w przebudowach. Potem od Saryszewa już czarna jezdnia... i coraz lepiej się jechało... No może poza Ostrowcem Świętokrzyskim... Czemu tam zostawiają lód? W Warszawie - w dalszym ciągu paraliż, a w Sanoku - pięknie - słońce i lekki mrozek.

Sanok. Stolica polskich autobusów. Tak było w latach 70-tych. Stolica austro-węgierskich wagonów Tak było ze 120 lat temu...

Dziś, i o tej porze roku senne miasteczko przygotowujące się do... Barbórki... Tak, tak w końcu Podkarpacie to też nasz obszary wydobycia ropy naftowej i gazu...

Mnie jednak zaintrygował ładny autobus, który zaparkował na kameralnym rynku sanockim. "San jest OK" taki dumny napis widniał na pojeździe. Tymczasem niestety San nie jest OK. Nie ma porównania z Solarisem (jeśli idzie o sprzedaż i klientelę). Mało tego. Nawet w rodzimym Sanoku, miejski zakład komunikacyjny jeździ pojazdami wprost wyjętymi z lat propoagandy sukcesu, a nie takimi nowoczesnymi pojazdami...

Dlaczego tak się dzieje, że rejon w którym nie ma pracy, przemysł też nie rozpieszcza nie udaje się produkować i sprzedawać tanich autobusów. Tym samym zaprzepaszcza się potencjał przemysłu, który tu był... W końcu autobus, to nie jest pojazd osobowy, tu postęp nie następuje tak szybko. Tutaj nie trzeba mieć robotów spawalniczych, czy innych zaawansowanych rozwiązań... Tutaj wciąż praca ręczna króluje. A zamówienia powinny być, bo to i Unia sponsoruje infrastrukturę miejską i miasta całej Europy Środkowo-Wschodniej chcą unowocześniać tabor... Prezentowany na zdjęciu egzemplarz, też nie wygląda źle. Mechanika sprawdzonego zachodniego koncernu... Czyżby marketing szfankował?

Tymczasem mieszkańcy Sanoka wyjeżdżają do pracy do Rzeszowa, Krakowa, Warszawy, i dalej do Londynu, Holandii... nawet starsze panie emigrują do Włoch, żeby niańczyć dzieci, czy opiekować się staruszkami... Smutne.