Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog kierowcy Egontar
»
„Sandomierz jesienią” czyli w Qchar’owym grodzie!
Wpis w blogu użytkownika
Egontar
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 2124 razy
Data wydarzenia: 05.12.2011
„Sandomierz jesienią” czyli w Qchar’owym grodzie!
Kategoria: inne
Obecni:
Qchar – organizator, przewodnik, dusza towarzystwa, autochton, Mazda Xedos 6 Księżniczka, Mercedes W124 Tapczan
leszejk – senior spotu, fotoreporter, reprezentował: Stalową Wolę, Hyundai i30 Comfort
marcingp – z miłą rodzinką i teściową Barbarą, reprezentował: Piaseczno, Renault Megane z limitowanej serii Ricoh
Nikname – rzeszowski żak, turysta, reprezentował: Luszowice/Rzeszów, Alfa Romeo 156 Dark Blur
Thieru – również rzeszowski żak, wciąż nienasycony , turysta, reprezentował: Gliwice/Rzeszów, Fiat Siena Zielona Strzała
Egontar - ……… , reprezentował: Tarnów, Citroen C4 „Picador”
Byli jeszcze: Kolega Thieru i Nikname’a oraz syn Qchara!!!
Ponieważ wszystko już zostało napisane przez Qchara, więc nie będę się silił na oryginalność. Dodam tylko, że Qchar jako przewodnik po Sandomierzu czół się jak ryba w wodzie. Tak nas zaczarował, że nie zauważyliśmy nawet jak pewnej chwili jak spod ziemi pojawił się jego syn osławionym Tapczanem.
Krótkie sprawozdanko i trochę historii:
Powitanie na Bulwarach Piłsudskiego.
Przejazd na parking pod Zamkiem Królewskim, budowli wzniesionej na skarpie wiślanej w Sandomierzu przez Kazimierza Wielkiego w XIV i rozbudowanej w XVI wieku. Obecnie w odrestaurowanych pomieszczeniach zabytkowej budowli ma siedzibę Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, które może kiedyś, z pomocą przewodnika Qchara podczas kolejnych spotów odwiedzimy.
Zwiedziliśmy natomiast Bazylikę Katedralną wzniesioną w XIV w., gotycką świątynie, ufundowaną przez Kazimierza III Wielkiego jako zadośćuczynienie za utopienie w 1349 roku wikariusza krakowskiego Marcina Baryczki. Bazylika wzniesiona została w miejscu pierwotnej romańskiej kolegiaty, zniszczonej najazdami Tatarów w XIII wieku i Litwinów w 1349 roku. Wnętrze kościoła zdobi wspaniały zespół rokokowych ołtarzy (II połowy XVIII w.) przy międzynawowych filarach. Są one dziełem wybitnego warsztatu mistrza Macieja Polejowskiego ze Lwowa. Na ścianach naw widnieje zespół 16 obrazów, z których 12 tworzy cykl Kalendarium, natomiast na obrazach pod chórem przedstawione są sceny z historii Sandomierza, m.in. męczeństwo mieszkańców miasta i dominikanów w 1260 roku. I wszystko to widzieliśmy! Natomiast w skarbcu katedry przechowywane są między innymi liczne inkunabuły i relikwiarz z Drzewem Krzyża Świętego podarowany kolegiacie przez króla Władysława Jagiełłę w uznaniu zasług rycerstwa sandomierskiego w bitwie pod Grunwaldem. Tego już nie było nam dane zobaczyć!
Później były Kozie Schodki zejście na Plac Papieski (niestety zniszczone po ulewie 26-27 lipca br.)
Następnie przewodnik zaprowadził nas na rynek i tam nas zostawił!!! Dalej musieliśmy sobie radzić sami. Sandomierski Rynek to przede wszystkim Ratusz oraz otaczające go kamienice. Od południa z Rynkiem Głównym sąsiaduje Mały Rynek, natomiast od zachodu Rynek „zakotwicza niebo”. Przedziwna i oryginalna konstrukcja oczywiście uwieczniona na naszych fotkach. Ratusz jest najstarszą i najokazalszą budowlą rynku. Wzniesiony w XIV wieku pierwotnie miał kształt wieży, później rozbudowany uzyskując plan wydłużonego prostokąta. W XVI w. nadano mu formę renesansową wieńcząc go bogato rozczłonowaną attyką z formowanej cegły i ozdabiając obramieniami okiennymi. Otynkowana, biała wieża z XVII w. otwarta w dolnej kondygnacji arkadowym wejściem do sal parteru, jest pokryta łamanym blaszanym dachem i zwieńczona orłem. W południe z Ratusza grany jest hejnał sandomierski. Niestety tym razem nie usłyszeliśmy go. Kończąc krótką wędrówkę po Rynku, skierowaliśmy się już w obecności Qchara w kierunku dawnego klasztoru św. Marii Magdaleny, stojącego w głębi placu Poniatowskiego aby następnie zejść ze starówki przechodząc przez Ucho Igielne.
Po przejściu przez plac z ławeczkami i dwiema wielkimi armatami (i po krótkiej sesji foto) skierowaliśmy się alejkami wzdłuż ulicy Podwale Dolne z powrotem na parking pod Zamkiem. Po drodze minęliśmy dworek Ojca Mateusza, który znajduje się ok. 700 metrów od Rynku. Nie wiedzieliśmy, ale jest to nowoczesny hotelik, którego wszystkie pokoje urządzone są w XIX-wiecznym stylu i ozdobione klasycznymi meblami oraz dodatkami z epoki. W każdym z nich znajduje się miejsce do pracy i nowoczesna łazienka z prysznicem, i oczywiście, w którym rezyduje Ojciec Mateusz podczas kręcenia serialu!
Potem przyszedł czas na turystykę ekstremalną. Przeparkowaliśmy nasze rumaki i skierowaliśmy się już pieszo do Wąwozu Królowej Jadwigi. Położony jest w południowo-zachodniej części miasta. Początek wąwozu znajduję się w pobliżu kościoła św.Pawła na Wzgórzu Świętopawelskim. Obok przebiega ul.Staromiejska. Wylot wąwozu znajduje się obok ul.Królowej Jadwigi. Sam wąwóz to rozległy wąwóz lessowy, najciekawszy i najładniejszy na terenie miasta. Powstał w wyniku erozji wodnej. Długość wąwozu to ok. 500m. Maksymalna wysokość u jego wylotu wynosi ponad 10m i tam ściany wąwozu są najbardziej strome. Zbocza wąwozu porastają drzewa liściaste jak i krzewy. Wszystko to rewelacyjnie się prezentuje w jesiennej kolorystyce, co na pewno widać na fotkach. Tutaj pożegnaliśmy się z marcinemgp i jego sympatyczną rodzinką. Niestety siła wyższa, rodzinna impreza. Jest wytłumaczony
Po krótkim spacerze, już „bardzo zmęczeni” i głodni udaliśmy się do zachwalanego przez Qchara i leszejk’a Hotelu Basztowego na mało co nieco. Było dobre i obficie. Każdy sobie pojadł nawet Thieru …. Powiem Wam jeszcze w tajemnicy, że wszyscy zazdrościliśmy Nikname. Ten w hotelu zaliczył trzy babeczki…. Tutaj też pożegnaliśmy leszejk’a który też musiał już wracać.
A my nie zrażeni pogarszającą się pogodą i nadchodzącym zmrokiem przespacerowaliśmy się już po ciemku Parkiem „Piszczele”. Jest to park o charakterze rekreacyjno-historycznym, jego wartość związana jest przede wszystkim z usytuowaniem. Położony w centralnej części, Sandomierza, w niewielkiej odległości od Sandomierskiej Starówki jest naturalnym przedłużeniem terenów zielonych najstarszej części Sandomierza. Park Piszczele obejmuje swoim zasięgiem teren wąwozu Piszczele oraz część przylegających do niego rozczłonkowanych suchymi dolinkami wzgórz lessowych. Dnem wąwozu płynie potok Piszczelka, który ma swoje źródła na terenie parku. Co do wartości historycznych należy dodać, że tak jak w przypadku innych miejsc w Sandomierzu, tak tu i znaleziono ludzkie kości. Przed laty jedna ze skarp osunęła się odsłaniając miejsce pochówku. Mieszkańcy Sandomierza połączyli ten fakt z legendą o Halinie Krępiańce, uznając że znaleziono kości Tatarów i nazywając to miejsce "Piszczelami". Stąd też nazwa Parku "Piszczele" i nazwa cieku wodnego Piszczelka Wąwóz Piszczele łączy się w dolnej części z wąwozem lessowym zwanym Świętojakubskim lub Staromiejskim.
Było ciemno, mokro i do domu daleko a Qchar gadał, gadał gadał……
Niestety co dobre szybko się kończy, dlatego w końcu przyszedł czas na rozstanie i obietnice kolejnych spotów. Ale o tym w kolejnych odcinkach Qcharowych opowieści
Qchar napisał: http://www.autocentrum.pl/awc/motoblogi/qchar/witam-z-krolewskiego-miasta-sandomierz-4414/
Spotowy liryk marcinagp: http://www.autocentrum.pl/awc/motoblogi/marcingp/super-spocik-prrawie-zlocik-u-quchara-co-sie-przyjac-nas-postaral-4415/
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
P.S.Niezapomniana jazda ulicą Salve Regina przy sznurze aut jadących z przeciwka!
Do remake'a się nadasz!
PS. Nasz kolega miał na imię Mateusz jakby co
Pozdrawiam
Fotki też niczego sobie, wielu z tych miejsc ja jakoś nie zauważyłem, a przecież biegaliśmy prawie obok siebie.
Dzięki za miłe spotkanie i rozmowy, do następnego
Leszek