No i zaczął się sezon wyjazdowy. Od 5 do 23 maja zrobiłem moją X prawie 2,5 tys km po drogach i bezdrożach Polski. Stosując zasadę ecodrivingu udało mi się uzyskać średnie spalanie w granicach 5,5 choć czasem podeszwa aż świeżbiała, żeby wcisnąć pedał gazu. Na autostradzie A4 na odcinku Wroclaw-Katowice czasem mnie ponosiło, zwłaszcza, gdy próbowałem się dopasować do jazdy między TIR-ami. Niestety, jak zwykle prawy pas jest za wolny i trzeba co jakiś czas mocno przyspieszać, żeby wyprzedzić jakiegoś zawalidrogę, a jednocześnie nie być samemu przeszkodą dla gnających lewym pasem. Ciężko utrzymać płynność ruchu, zwlaszcza, gdy na trasie tłok, no i niestety parę razy mnie poniosło i pozwolilem sobie na szybszą jazdę, a wiadomo, że powyżej 130 km/h samochód staje się paliwożerny. Na szczęście jak wspomniałem mimo takich chwilowych wybryków śrdnia wyszła całkiem przyzwoita, a przecież jazda pod Górę Św. Anny z prędkością 150 km/h (prędkość z GPS, bo na liczniku było nieco ponad 160) z pełnym obciążeniem chyba trochę kosztowała. Sam się zdziwiłem, że moja X była najszybsza na tym podjeździe, a kilka samochodów próbowało mnie dogonić. To jednak długi i stosunkowo stromy jak na nasze autostrady podjazd. Musiałem dogonić kolegę, który wjachał na autostradę trochę wcześniej i miał sporoą przewagę.
Przejechaliśmy kawałek Polski. Miło było patrzeć, jak wiele się zmieniło w ciągu ostatnich lat w całej Polsce, o poprawie jakości dróg nie wspomnę. Oczywiście nie tylko jeździliśmy, bo mieliśmy do wykonania pewne zadanie. Szkoda, że jako kierowca nie miałem okazji robić zbyt wielu zdjęć, zwłaszcza wtedy, gdy pakowaliśmy się w jakieś drogi polne, w lasy, wyrobiska. Xantia znowu miała okazję się sprawdzić i to zarówno jako szybka i wygodna limuzyna na autostradzie, jak i jako wóz terenowy.
Na razie kilka fotek z tego wyjazdu - nie najlepszej jakości bo z telefonu, ale może jeszcze coś znajdę z aparatu