Dzisiaj rano spotkał mnie ZONK;-( Wyjechałem rano z domu i po około 5km przy ruszaniu ze świateł skrzynia biegów odmówiła współpracy. Objawem było jakby ślizgało sprzęgło, później szarpnięcie i przełączyła się w tryb awaryjny. Zjechałem na pobocze, zgasiłem silnik i po chwili po uruchomieniu była w normalnym trybie, lecz po próbie ruszenia z miejsca przy około 2500 rpm znowu szarpnięcie i tryb awaryjny. Nawinąłem winkiel i spowrotem do domu. Podpiąłem kompka i w skrzyni błędy 120, 106.
Oczywiście "mechanik Google" i co się okazało? A no nic- trzeba do Serwisu skrzyń automatycznych. Kilka telefonów do przyjaciół i do wybranego dzięki rekomendacjom serwisu. Dokulałem się do serwisu około 10km na awaryjnym dzięki temu, że po drodze miałem tylko 3-4 skrzyżowania i S69 i S1. W serwisie spuścili olej i zdjęli miskę skrzyni, w której znaleźli kawałki kosza forwardu, co potwierdziło się po rozebraniu skrzyni. Jestem pod wrażeniem szybkości, i sprawności działania tego serwisu. W około 5 godzin od przejechania ich bramy zostałem zaproszony na obdukcję zwłok i po tym jak podali mi kosztorys naprawy czujny pracownik czekał w pogotowiu z krzesełkiem i solami trzeźwiącymi. Na poniedziałek skrzynia będzie gotowa i zamontowana, ja będę krótszy o parę tyś a fura pewnie dalej będzie śmigać. Mimo to wolałbym żeby ten dzień się nie wydarzył, gdyż jest on najczarniejszym dniem w mojej historii motoryzacyjnej. Nigdy jeszcze tyle nie musiałem wydać jednorazowo na naprawę żadnego samochodu. Nigdy więcej automatów.