Daję dzisiejszą datę, bo nie pamiętam kiedy to było. Pewnego pięknego dnia, postanowiłem odpalć moją Skodę i podjechać nią na zajęcia. Opalanie, jak to odpalanie starego auta. Pomęczyłem się, ale obudziła mnie i przywitała mnie słodkim terkotem. Zaparkowałem się i wszystko było git. Wychdząc z uczelni, wsisadłem do auta. Ale w końcu to kobieta, była zmęczona najwidoczniej i nie chceiała się obudzić. Po dłuższyvh namowach padł akumulator. Zadzwoniłem zatem do kolegi i odpalalismy ją z pychu! W końcu
zaskoczyła, a ja czekając na kolegę, który poszedł do pobilskiej kawiarni skorzystać z taley, jedziłem do tyłu, wpinałem 1 i dawałem gaz do dechy, koła boksowały w miejsccu(można tak powiedzieć, kapcia to to nie nie da się spalić, ale był pisk).Wszystko było dobrze, odstawiłem kumpla do domu, pojechałem zjeść i spotkałem się z nim i 2 osobami, mieliśmy jechać na Warszawski Ursynów poprzez "skrót", byla późna godzina, ja nic nie myśląc pruje 100 z kawałkiem przed siebie, trafiam na słabo oświetlone(wtedy) miejsce przy skrócie i słyszę.
-K*** RONDO RONDO!! SPojrzałem na praWo i na lewo, nic nie jechało i nagle! Potelepało nas i wylądowaliśmy poza trasą, na polance. Kolega jadący za mną popłakał się ze śmiechu. ZagapIlem się, myślałem, że to normalne skrzyżowanie. Potem jechalem w stronę Zawad i przestala nagle wchodzić dwójka. Wjechaliśmy sobie na taki zjazd na pole, na papierosa. Spalilśmy, kolega pojechal, wsiadamy, odpalamy auto i co?
Wsteczny przestał działać, normalnie nie sżło nic zrobić. Skrzynia zachowywała się tak jakby auto miało 1,3,4. ALe cóz, nadchodziłą zima, tył napęd(po to ją kupiłem), będzie można poszaleć. Pojechałem następnego dnia z samego rana do mechanika, SKoda & Lada service, czekałem w sumie 30 min i mechanik oznajmił, że 'podwiązał skrzynię'Onzajmił też, że będzie działać, ale lepiej poszukać zastępczej. Cena naprawy? 0zł! Mechanik powiedział, zebym się nacieszył tym autem i lepiej zebym wydal kase przeznaczoną na naprawę, na benzynke Wszystko już grało. Ok, tygodnia(chyba) później spadł śnieg, no odstawiliśmy auta, wpakowaliśmy się do skody, ja byłem strasznie zamulony, więc dałem koledze płacić(przesiadł się z Suzuki Swift Sport.) może dla tego tak wrzucał biegi, ale w trakcie powrotu ze stacji, został mu cały lewarek w ręku, za bardzo szarpał tymi biegami, DELIKATNOŚCI dla Kocbiety. Po tym Skoda, stała się jedną wielką zaspą, odśnieżoną na potrzebę zdjęć i dla kupca. Z tym autem miałem miliony przygód, prawdziwe auto z duszą! i Charakterem! POzdrawiam
'