Wpis w blogu użytkownika
benny86
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 6748 razy
Data wydarzenia: 15.03.2011
Słów kilka o NORAUTO
Kategoria: inne
Przemiły Pan sprzedawca chętnie pokazał dostępne radia, w specjalnej szafie zademonstrował jak grają, przyniósł katalogi poszczególnych producentów pokazując jakie radia może sprowadzić na zamówienie - słowem - dobre złego początki.
Siostra wybrała sobie radyjco francuskiej firmy Tacara - ot zwykłe z wejściem usb, czytające mp3, bez CD. Sprzedawca stwierdził że w tej cenie to dobry wybór bo płaci się za sprzęt a nie za logo producenta. Koszt 219zł więc przyzwoicie. Następnym krokiem był zakup anteny - fabryczna ułamała się na myjni bezdotykowej (mocowanie było skorodowane, w zetknięciu ze strumieniem wody o średnim ciśnieniu padła). Pan z Norauto był szczery do bólu - stwierdził że u nich ten zakup się kompletnie nie opłaca, wskazał sklep na pobliskim osiedlu gdzie antena do tego modelu kosztuje 23zł (w Norauto 45zł). Miło z jego strony, w sumie koleś naprawdę się starał. Niestety tego samego powiedzieć nie mogę o pracownikach serwisu...
Podłączyli, gra - wszytsko pięknie ładnie. Ale tylko do poniedziałku 7 marca. Samochód nie odpalił. Po naładowaniu akumulatora podjechałem do sprawdzonego serwisu akumulatorów aby sprawdzili jak bateria w aucie - gęstość elektrolitu, ładowanie jakie dostaje z alternatora i wiele innych rzeczy. Facet stwierdził że instalacja elektrycna i akumulator w jak najlepszym stanie, zainkasował 10zł za diagnozę. Posługując się uniwersalnym miernikiem stwierdził upływ prądu spowodowany przez radio na poziomie 200mA (nie wiem czy dobrze piszę jednostkę, chodzi mili-ampery). Jako że ojciec od 30 lat zajmuje się pomiarami i zabezpieczeniami rozdzielni na obiektach przemysłowych stwierdził że to zdecydowanie zbyt dużo i że taki pobór rozładuje każdy, sprawny akumulator.
Po upewnieniu się, że akumulator jest OK udałem się do Norauto. Stanowczo, lecz grzecznie przedstawiłem zaistniałą sytuację żądając zwroty kasy za radio. Jak się okazało, zostało one podłączone bezpośrednio pod aku, nie "przez stacyjkę". Serwisant stwierdził, że taki pobór prądu jest zupełnie normalny a spowodowany rzekomo jest .... budzikiem - jedną z funkcji radia. Wobec powyższego poprosiłem o potwierdzenie pisemne takiej opinnii. Dowiedziałem się że "oni nie są urzędnikami żeby papiery pisać". W związkuz tym, życząc czterech kapci w drodze z pracy do domu chciałem się pożegnać, poinformowałem o chęci skonsultowania sprawy z centralą NORAUTO.
I w tym otóż to momencie sprawy przyjęły zupełnie inny bieg. Kierownik placówki - który przysłuchiwał się rozmowie - stwierdził że "no wie Pan, polak z polakiem się muszą dogadać" i spytał jak ja bym widział załatwienie tej sprawy. Zaproponowałem zwrot towaru lub wymianę na takie same radio lecz SPRAWNE. Kierownik stwierdził, że to byłą ostatnia sztuka więc nie może wymienić bo nie ma na magazynie takiego radia a zwrot pieniędzy... w sumie kiepski dla mnie, siostra chciałąmieć radio a nie kasę w portfelu. Po krótkiej rozmowie doszliśmy do wniosku, że owszem wymiana - ale na inna radio z uwzględnieniem różnicy w cenia. Po telefonicznej konsultacji z siostrą wybrałem jakiś tam model Sony (nie pamiętam oznaczenia, strasznie długi ciag liter i liczb). Niestety - cena była 379zł więc za dużo... Po krótkich negocjacjach ustaliliśmy że dopłata 80zł załatwi sprawę i tak też się stało.
Radio zamontowali ale postanowiłem patrzeć partaczom na ręce. Odmówiono mi, powołując się na przepisy BHP. Jako że jestem z natury upierdliwy postawiłem na swoim - powiedziałem że jak chcą mogę im podpisać papierek że przebywam na warstacie na własne ryzyko i odpowiedzialność. No ale zapomniałem - "oni nie są urzędnikami" Koniec końców sam sobie otworzyłem bramę i wszedłem na warsztat. Po zamontowaniu radia (nie znam się, ale uważam że 4osobowy zespół ludzi nie był w tym celu niezbędnie potrzebny...) poprosiłem o pomiar prądu jaki radyjko pobiera. Serwisant stwierdził że nie ma takiego przyrządu. W tym momencie ojciec - dotychczas milczący lub śmiejący się z ich kompetencji" grzecznie przeprosił, podszedł do stołu z narzędziami i wręczył panu odpowiedni miernik. Widząc zmieszanie gościa, musiał mu wskazać sposób podłączenia miernika do akumulatora. Widząc dalszą, niewyrazną minę poprosił o 2 minuty czasu i sam sobie zmierzył co chciał - wynik go zadowolił, a z racji że nie znam się zbytnio na elektryce postanowiłem uwierzyć ojcu
Radio gra, akumulator sprawny, autko odpala. Parę dni pózniej sprawdzałem poziom oleju zobaczyłem śrubokręt pod maską zostawiony przez panów z Norauto. Nie muszę chyba tłumaczyć co by się stało, gdyby wpadł on w nieodpowiednie miejsce... Unikam wulgaryzmów na co dzień, ale ogólna sytuacja mnie tak wkurzyła że przy okazji zakupów w Auchan wstąpiłem porozmawiać z tym wątpliwej klasy fachowcem. Mam nadzieję że ogół serdeczności i epitetów jaki skierowałem pod adresem tego Pana, na długi czas pozostanie mu w pamięci.
Jest jeszcze jeden, zupełnie niezwiązany z tematem szczegół. Zupełnie przez przypadek od znajomego dowiedziałem się że dwoje pracowników serwisu w Norauto z zawodu są... piekarzami (jednego znał ze szkoły, drugi kiedyś pracował w tej samej piekarni na innych zmianach niż znajomy)
Moja noga więcej już w progach sieci NORAUTO z pewnością nie postanie (mimo że sklep mają dobrze zaopatrzony np. w kosmetyki samochodowe). Czy Wy chcecie korzystać z usług tej sieci, zdecydujcie sami.
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Czy "złodziej prądu" wynikał z uszkodzonego radia, czy podłączenia go pod aku? Ja swego czasu też walczyłem z tą przypadłością, która wynikała z nie podłączenia radia pod stacyjkę. Nawet stosowny opis znalazł się w moim dzienniku pokładowym.
4 osoby do zamontowania radia? Przecież to robota dla jednego montera, 10-15 min max powinno trwać, zwłaszcza, że narzędzia pod ręką mają(powinni). Nigdy nie korzystałem z tego typu usług, jednak kupiłem kiedyś ich firmowe wycieraczki za ok. 25pln/szt. i zaczęły mazać mniej więcej po takim czasie jak prawie najtańsze marketowe, więc osobiście tego produktu nie polecam. Poza tym ceny niektórych, wręcz większości rzeczy mają wyższe niż w przeciętnym sklepie motoryzacyjnym.
Dlatego ja, nauczony nie tylko własnym doświadczeniem - wolę wszystko zrobić sam. Radio, skuter, koła - dopóki mam odpowiednie narzędzia. No i trochę czasu.
Pozdrawiam!