Kręcąc się po centrum handlowym byłem świadkiem dość zabawnej rozmowy, aczkolwiek nie jestem pewien czy opisane w niej fakty miały miejsce w rzeczywistości czy są tylko wymysłem dowcipnisia. Pan w średnim wieku opowiadał koledze jaka to przygoda spotkała go przed kilkoma dniami.

Przed południem wyjechał na małe motoryzacyjne zakupy, głównie w celu zakupu nowego radia do samochodu. Po udanym zakupie udał się do pracy na drugą zmianę. Wróciwszy po 22.00 postanowił zamontować nowe radio w samochodzie (parkuje pod chmurką, na osiedlowym parkingu). Jako że było dość ciemno postanowił poprawić widoczność używając latarki (akumulator odłączył dla bezpieczeństwa, więc z lampki oświetlenia wnętrza nie mógł skorzystać). Jako że montaż sprowadzał się do podpięcia radia w kostki, nie było żadnych problemów. Gdy kończył prace, usłyszał kroki przed samochodem. Spojrzał przez szybę - przed samochodem stało trzech jegomościów pozbawionych włosów, przyodzianych w dres firmy adidas. Jeden z nich powiedział "Ok Ziom, Ty podpie***ol radyjko, a my se weżniemy koła z aluskami" :D


Jak już na wstępie zaznaczyłem, nie mam pojęcia czy historia miała miejsce w rzeczywistości, ale jeśli TAK to jedno jest pewno - solidarności od przedstawicieli branży złodziejskiej moglibyśmy się uczyć?

Jak myślicie? Mogło się zdarzyć czy koleś bajkopisarz?