Jakiś czas temu przydarzyła mi się dziwna historia, ze złośliwą przyrodą w tle. Raz na jakiś czas zaglądam pod maskę, sprawdzam olej ,płyny itp. Aż tu pewnego razu otwieram długą maskę mojego Mercedesa i na pokrywie zaworów widzę...pól bochenka suchego chleba (!). Oczy jak 5 złotych...skąd...po co i dlaczego ? Ktoś by mi kawał zrobił...niemożliwe. Zacząłem kombinować jak ten chleb mógł znaleźć się przez noc w komorze silnika, i wymyśliłem. To kuna buszowała mi pod maską. Taka miejska kuna. Obejrzałem dokładnie wszystkie przewody i węże, nic nie uszkodzone....to jest dobrze. Kuna wcisnęła się do komory ,mimo, że jest oryginalna osłona spodu silnika. Przez parę dni czytałem o tym zwierzątku i jak go zniechęcić do mojego auta. Jedną z rad internetowych była sierść psa ( podobno kuny bardzo boją się psów ). To działam, dobrze się złożyło ,że owczarek rodziców zmieniał sierść. Wziąłem sporą garść sierści zapakowałem w siatkową torebkę i powiesiłem w komorze silnika. Teraz przyszedł czas obserwacji...przez tydzień był spokój, auto prawie co dzień jeździło( tyle, że parkowało na noc zawsze w tym samym miejscu )...ale po 7 dniach...na silniku miałem 3 kawały chleba (!) Widać ta kuna polubiła niemiecką motoryzację i zrobiła sobie tutaj magazyn żywności. Czyli 1:0 dla kuny. Poczytałem o problemach jakie potrafią narobić te złośliwe, nocne zwierzątka. Przegryzają wszelkiej maści przewody - od elektrycznych po chłodnicze, i awaria gotowa. A jak skończy się chleb, to kto wie za co wezmą się zębiska tego stworzenia. W necie porad było sporo...ale co do skuteczności to nie było dużych sukcesów. Postanowiłem pomyśleć dłużej nad tematem... i znalazłem skuteczne rozwiązanie ! Miałem w piwnicy stary zegar ścienny na baterie ( kiedyś spadł ze ściany i plastikowa oprawa popękała, przez to wylądował w piwnicy ). Zegar działał, tykał dosyć intensywnie...to jest to ! Okleiłem mechanizm szczelnie taśmą izolacyjną i przymocowałem go przy przewodach hamulcowych( trzeba zrobić to dosyć solidnie, aby nie odpadł i nie narobił szkód - np. wkręcił się w wentylator ). To zadziałało ! Przez pół roku intensywnie obserwowałem komorę silnika...i nic, nawet śladu po nieproszonym gościu ! Widać to tykanie ledwie słyszalne dla człowieka, dla kuny było na tyle nieznośne, że omijała mojego mercedesa z daleka.
Szkoda tylko stworka
Tak bywa w życiu.
Wpis i dla śmiechu i ku przestrodze chociaż sytuacja poważna i dla właściciela nie do śmiechu.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło
Konkurencji by nie wpuściła
My tak zrobiliśmy ze szczurem na kutrze rybackim. Coś nam ciągle pożerało owoce, jak już wyśledziliśmy co, znaczy kto - bo były to szczurki, to oswoiliśmy jednego przez dokarmianie i mieliśmy spokój, resztę roboty robił on. Wszystkie skutecznie odstraszał i mieliśmy go tylko jednego na utrzymaniu, nawet się nas nie bał (mieszkaliśmy po dwóch w kabinie)
A właściwie to nie ma nie ma wiewióra, nie ma czym jeździć, bo mocny jak by trochę osłabł
Jak On mógł zlikwidować spiżarkę wiewiórze?
Qchar też coś może na ten temat powiedzieć - pognał wiewióra z "Mocnego" i jak to się skończyło? hej
A tak w ogóle, to po co chcesz się jej pozbywać? aby przyszła inna? lepiej o nią dbaj i sam coś jej podrzuć do jedzenia, bo porządna - nie podgryza auta hej