Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Opel Corsa Biały Strucel
»
Stary Strucel i może, czyli 3500 km w 9 dni i rezultat takiej podróży.
Wpis w blogu auta
Opel Corsa
Dodano: 7 lat temu
Blog odwiedzono 1300 razy
Data wydarzenia: 09.05.2017
Stary Strucel i może, czyli 3500 km w 9 dni i rezultat takiej podróży.
Kategoria: podróż
W tym roku razem z dwójką znajomych wybrałem się z Gliwic do naszej koleżanki ze studiów, która kilka lat temu zamieszkała na stałe w okolicach Udine we Włoszech (rejon Friuli Wenecja Julijska dokładnie rzecz biorąc). Chcieliśmy trasę zrobić jak najszybciej w tamtą stronę, spędzić u niej kilka dni, a na powrocie zwiedzić kilka miejsc w Słowenii, Austrii i w Czechach i wrócić do naszego kolegi, mieszkającego 20 km od Rzeszowa.
Z Gliwic jechałem standardowo przez Ostravę, Brno, Mikulov, Wiedeń, Graz, Villach i w Udine odbijaliśmy na zachód do miejsca docelowego. Cała trasa to jakieś 870 km, przejechaliśmy ją od około 18tej do 9 rano następnego dnia razem ze spaniem 4h na stacji benzynowej za Graz.
Po drodze musieliśmy kupić 2 winietki, na Czechy (koszt 310 kr = 51 zł) i na Austrię (8,90 EUR). Tylko kupując winietkę na Czechy musiałem odstać pół godziny w kolejce chętnych
Poza tym trasa przebiegła bezproblemowo, tylko w brzydkiej pogodzie i niewielkim, o dziwo, ruchu.
Boczne drogi we Włoszech są naprawdę męczące, bowiem co kilkaset metrów natrafia się na rondo... A autostrady są dość drogie jak na odległości.
Po 4 dniach błogostanu w rodzinnej niemal atmosferze w typowej włoskiej wsi, podczas którego zwiedziliśmy najbliższe okolice i pojechaliśmy na trekking w Dolomity (115km w jedną stronę by wyjść na Lago di Sorapis, 1937 m.n.p.m.) ruszyliśmy w drogę powrotną. Pierwszym postojem była wspaniała i warta swojej ceny jaskinia Postojna w Słowenii (największa udostępniona turystom jaskinia w Europie gdzie można jeździć wewnątrz kolejką!) oraz zamek Predjamski Grad. Stmatąd przejechaliśmy przez wioski centralnej Słowenii do jeziora Bled. O ile widoki podczas jazdy przez wichury są naprawdę genialne (na fotkach poniżej), o tyle nawierzchnia bocznych dróżek wijących się serpentynami przez dziesiątki km jest zazwyczaj w dramatycznie kiepskim stanie.
Znad Bledu pojechaliśmy dalej nad widowiskowe jezioro Bohinj, a stamtąd nazajutrz ruszliśmy do Planicy, bo w końcu zobaczyć na żywo ten słynny kompleks skoczni narciarskich, w tym Letalnicę, drugą największą skocznię mamucią na świecie. Cieszę się, że po 20+ latach oglądania skoków narciarskich udało mi się tam dotrzeć
Potem bocznymi drogami do Villach i następnie rozkopanymi autostradami do Salzburga, miasta Mozarta. Piękne miejsce i również wszystkim polecam! Stamtąd przez wioskę Fucking :D dojechaliśmy do Czeskiego Krumlowa. Miasteczko śliczne i bardzo urokliwe, w sam raz na 3-4 godziny zwiedzania. Po 6 km spaceru ruszyliśmy prosto do Krakowa po naszego kolegę, by dojechać tego samego dnia pod Strzyżów za Rzeszowem.
W Czechach z drogami dosłownie dramat. Boczne drogi rozkopane i dziurawe oraz bardzo wąskie, a płatne autostrady (np. odcinek Praga - Brno) są w głównej mierze betonowe i bardzo krzywe, przez co auto całe wibruje i podskakuje jak na naszej prehistorycznej berlince czy hitlerówce z Gliwic do granicy w Olszynie. W dodatku odcinek koło Brna od kilku lat jest ciągle rozkopany, przez co staliśmy prawie 3h w korku, a po przejechaniu granicy polskiej na pierwszym zakręcie na A1ce był wypadek, przez co dobrych kilka km jechaliśmy jakimś objazdem przez drogi zazwyczaj niedostępne dla samochodów (szutrowe i ledwo mieszczące 1 auto na szerokość). Po objechaniu wypadku dojazd pod Rzeszów z drobnym postojem w Krakowie to już był jak wypad po bułki
Ogólnie razem z powrotem do Gliwic spod Rzeszowa przez Częstochowę Strucel przejechał około 3500 km w 9 dni, zużywając przy tym około 4,5 zbiornika paliwa nalanego do pełna, spalając średnio około 5,3 litra/100 km i nie spalając ani grama oleju ani płynu chłodzącego
Podczas jazdy przez Czechy po tych ichniejszych dziurawych autostradach coś zaczęło mi mocno szumieć i buczeć, co bardzo nasiliło się podczas powrotu do domu, brzmiąc jak startujący samolot śmigłowy. Dzisiaj podjechałem do mechanika który naprawiał mi ostatnio zawieszenie (trzyma się prosto do teraz!) i zweryfikował że padło łożysko w lewym tylnym kole (o ile nic nie przekręciłem). Wymiana jest zaplanowana na czwartek rano, więc wyeliminuję ten jeden problem
Dzisiaj zauważyłem że przepaliła się żarówka od prawego stopu, odkręciłem, kupiłem nową za 2,49 zł i wymieniłem w 5 sekund. Po problemie
Widząc na tej najdłuższej chyba w 18-letnim życiu Strucla trasie wielokrotnie droższe auta rozkraczone na lawecie stwierdzam, że jak się dba, to tak się ma, inwestycje poczynione w mechanikę się sprawdziły i warto było je zrobić, bo dzięki temu można jechać na drugi koniec Europy bez obawy że coś się stanie
Wniosek? Trzymam Strucla dopóki rdza go całkiem nie zeżre. Mechanicznie już jest w zasadzie wszystko ok, tylko blacharka jest z miesiąca na miesiąc coraz bardziej zdewastowana. Myślę, że jakoś w przyszłym roku trzeba będzie się już za czymś większym i nowszym rozglądnąć, np. jakieś kombi nowsze niż 2001 rok. Auto dało radę, tylko na tak długą trasę jest po prostu zbyt małe i mało komfortowe, zwłaszcza jeśli chodzi o jazdę setki km po autostradach z dużą prędkością, bo nie jest to bynajmniej domena tego samochodu
Wszystkim Wam życzę takich podróży i niezawodności!
Opel - wir leben Autos
Pozdrawiam, Thieru.
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Trzymam kciuki .
Benzyna + zwykła szmatka (nie szorująca) powinna rozwiązać problem .
Dodatkowo do zrobienia zostały 2 rzeczy, zamocować z powrotem nakładki plastikowe na lewe nadkola, bo jakimś cudem powypadały z zaczepów. Podobno to robota na kilka minut, tylko trzeba mieć odpowiednie klucze i wiedzę jak to zamontować Ponadto chciałbym też pozbyć się resztki luźnego lakieru, którym ze 2 lata temu chciałem pokryć rdzawy ślad po przejechaniu gwoździem, na prawych przednich drzwiach. Ktoś z Was wie, jak to zrobić domową metodą? Należy użyć benzyny ekstrakcyjnej czy innego rozpuszczalnika plus jakiś szorujących ścierek?
A co do austriackiego paliwa, to w pełni się zgadzam. Podobne jakościowo paliwo jest też na Słowenii, przynajmniej tyle wynika z moich obserwacji
Fajna relacja
Co do paliwa to w Austrii jest chyba najlepsze w Europie. Zauważalnie auto robi się żwawsze i minimum litr mniej pali. Jadąc na południe zawsze tak staram się robić aby tankować jak najwięcej właśnie w Austrii, a jeszcze dolewam gdy już z niej wyjeżdżam.
P.S. Odczucia odnośnie jakości paliwa za granicą mam podobne.
Remonty trwają na kierunku Brno-Praga via D1...
Mi to pokazać kawałek górki a cieszę się jak dziecko, a w te Dolomity to kiedyś z pewnością na narty uderzę.
Auto stare, ale jare... Ale czemu miałoby nie być? Kiedyś okazało się, że kupioną "na chwilę" bo ledwie kilka miesięcy, Mazdą 626 z '98, zrobiłem około 15tyś km (w tym dwa razy obróciłem Anglia - Polska). A kupiona potem Mazda 5 z 2005 gorsze wspomnienia zostawiła (rdza, i brała olej).
Jadąc Reńką do Niemiec i z powrotem widzieliśmy wiele drogich aut na pasie awaryjnym. Aż dziw bierze, że aż tyle...
Co do paliwa, to ja nie odczułem różnicy. Spalanie różniło się w zakresie +- 10% normy.
Niestety, przedłuża Im się to gorzej niż u nas...
Gdybyś powiedział wcześniej, że zamierzasz tamtędy lecieć, to powiedziałbym Ci, że obecnie D1 na odcinku Praga-Brno to jeden wielki remont... Osobiście omijam go szerokim łukiem.
A po hitlerówce z Gliwic do Olszyny, został już tylko odcinek Krzywa-Olszyna - wcześniej już jest git .
Świetna wycieczka, a zadbane auto z reguły zawsze da radę . Fajnie, że zdajesz sobie z tego sprawę i tym się cieszysz .
P.S. A co do jakości paliwa, to żadna nowość...
Ale sprawne technicznie. Własciciel nie bał sie ze nie dojedzie.
Wazne bby byc pewnym a awaria trafia sie kazdemu i w nowym aucie.
Paliwo za polską granicą jest o wiele lepsze niż w naszym kraju. Tankując do pełna w Austrii i jeżdżąc po górskich serpentynach, autostradach i zwykłych drogach wyszło mi, bez żadnego oszczędzania, 5,1 l/100 km. Na polskim paliwie w tych warunkach na pewno nie wyszłoby mniej niż 5,9-6 litrów/100 km niestety. Strach pomyśleć co my tak naprawdę do baków na co dzień wlewamy... Najlepsze jest to, że w Austrii tankowaliśmy za ok. 5 zł/litr, czyli za niewiele więcej niż obecnie kosztuje w PL paliwo