Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Renault Megane » Sto kilometrów za 20 pln...







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Renault Megane
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1062 razy
Data wydarzenia: 15.11.2014
Sto kilometrów za 20 pln...
Kategoria: podróż
Ponowny wojaż po A2 i Autostradzie Wolności, tym razem z lżejszą nogą (115-125 km/h) udało się zejść do 6,8 średniego a po zjechaniu z autobana na zwykłą w miarę równą i płaską szosę do spalania rodem z producenckich katalogów i marzeń marketingowców, 3,7 przy oszałamiających 70 km/h choć i przy bardziej przyjaznej dla wału korbowego prędkości 90 km/h (ponad 2,5 tys obr) wynik 4,3-4,5 też nie jest taki zły jak na podłe, prymitywne, niezaturbione, nieekologiczne 1.6.
Weryfikacja przy dystrybutorze też wypadła nieźle, komputer pokazał 8,5 a bezlitosna matematyka 8,43.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Co do brania oleju to wszystko zależy od konstrukcji. Daleko nie trzeba szukać, nowsza wersja Celicy 1,8 też bierze olej, ale można ten silnik katować i nic mu się nie dzieje. Po prostu jest on skonstruowany do wysokim obrotów czego minusem jest branie oleju.

P.S. Ciekawy przypadek jest jak przybywa oleju;p;p jak w większości diesli z DPF:)
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: pewnie tylko dorzucić mu trzeba generator i silnik elektryczny ot taki chevi Volt tylko że z Dieslem.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: 400.000 km ? Volkswagen określa i na 200.000.

http://motoryzacja.interia.pl/samochody-uzywane/porady/news-czy-przejmowac-sie-przebiegiem-ile-przejedzie-silnik,nId,1395064

Niemniej turbo nie musi być pójściem na łatwiznę. Przykład 2.4 vtec a moje 2.0T. Choćby ta Honda była tańsza o połowę, to tej szlifierki bym nie wziął. Ani to ciche, ani elastyczne i kiedy w 2.0T nie muszę zmieniać biegu, to w Hondzie jestem zmuszony.

Ferrari ? Silniki te mają słuszną pojemność i nie potrzebują w moim mniemaniu turbiny.

Ciekawe czy można stworzyć dobrego diesla bez turbiny dla limuzyny? Mając oczywiście na uwadze osiągi.
Dodano: 10 lat temu
Turbosprężarka to podstawa jeżeli chce się zrobić silnik o małej pojemności czytaj, nie tylko skokowej ale także, cieczy chłodzącej, cieplnej, olejowej tak by to się jak najszybciej nagrzewało. Po co? Bo przy badaniu spalin kwalifikującym auto do normy, najgorszy moment to rozruch i pierwsze minuty jazdy, później już silniki z E4 emitują śladowe ilości NOX.
A co do pójścia na łatwiznę to nawet bym się z tym zgodził, przed downsizingiem, każda marka kombinowała na swój sposób, pierw zmienne fazy rozrządu, twin-sparki, twin-porty, comprexy, Saab miał nawet opracowany motor o zmiennym stopniu sprężania... a teraz "turbo" staje się panaceum na wszystko ;/ Już tylko Mazda prowadzi jakiś rozwój, słuszny ze stopniem sprężania, Fiat wymyślił multiair, wywalił przepustnice i stanął w miejscu.

Turbo benziny miały swój czas w latach 80 i 90 kiedy turbiło się już i tak mocne silniki 2.0 jak chociażby Lancia Delta albo japońskie B4 turbo ... Teraz sensownym t-doładowanym silnikiem było 1750 takie jak w AR159, było bo nie ma AR159.

Poza tym trzeba rozróżnić jeszcze jedną ważną kwestię, czy dana t-benzyna ma wtrysk bezpośredni czy pośredni, jeżeli ten drugi to wieszanie psów jest bezcelowe, bo akurat taki motor będzie i trwały i niewrażliwy na kiepskie paliwo a najważniejsze, że będzie miał solidnego kopa.

Dobrze by było gdyby to klient mógł sam zdecydować czy chce 120 konne 1.6 czy 120 konne 1.2 turbo tak samo jak R4 2.0t czy R5/6 3.0, no ale w dzisiejszym konsumpcyjno-kapitalistycznym świecie to już jest bezpowrotnie stracone.
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Nie odwracam kota ogonem, bo nadal uważam, że mając do wyboru dobrą wolnossącą jednostkę, a uturbioną to nawet bym się nie zastanawiał. Gdzieś czytałem, że Ford określa żywotność swoich silniczków o pojemności mniejszej niż mój czajnik ;-) na 400 000 km. Jeżeli zobaczę taki silnik z przebiegiem 300 000 km bez remontu lub większej awarii, to może zmienię zdanie o tych "popyerdółkach". Pod warunkiem, że nie będzie potrzebował więcej niż dolewka "setki" oleum na 5000km. Jeżeli już mówimy od odwracaniu kota ogonem to jestem w stanie zaakceptować np. turbiny w takim Veyronie i jemu podobnych, gdzie zastosowanie turbiny wiąże się i jest wymuszone ograniczeniami silnika wolnossącego, który już bez sztucznego wspomagania nie byłby w stanie zapewnić tak ekstremalnych osiągów. Będę niezmiernie nieszczęśliwy jak Ferrari zacznie stosować turbo na szeroką skalę, a nie tylko w pojedynczych modelach. Będzie to znaczyło, że wygrali ekoterroryści ze swoimi poronionymi koncepcjami.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Oczywiście, że rozumiem. Starasz się teraz odwrócić kota ogonem. :) Wcześniej wyczytałem z Twoich wypowiedzi, że turbo to nikczemne zło bez wyjątków. A teraz podajesz mi skrajne przypadki które oczywiście krytykuję. Niemniej, pamiętać trzeba, że tego typu silniki są stworzone do bardzo spokojnej jazdy i nie kupuje się tego na pokonywanie dużych odległości przy prędkościach autostradowych. Dzięki temu taki silnik nie rozkraczy się na pierwszym zakręcie. Poza tym można stworzyć auto o małej pojemności z dość wysoką bezawaryjnością. Wydaje mi się, że dobrym przykładem są tego silniki TCe, czy właśnie Forda. Przynajmniej nic nie słyszałem o wysokiej usterkowości tych jednostek. Zapewne nie przejadą tyle co np. 2.0 vtec, ale wątpię, aby sypało się to tak jak w Volkswagenach. Tak więc podsumowując, silnik mały, wolnossący trzeba lubić. Nie można jednak oczekiwać, że dorównają one w niektórych kategoriach tymi z turbinami. A sama turbina nie jest pójściem na łatwiznę, tylko technologią, która w mojej ocenie uprzyjemnia jazdę. Oczywiście wszystko musi być z umiarem.
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Nie do końca nie akceptuję turbo, ale jakoś są marki, które potrafią wycisnąć z silników wolnossących więcej niż niektórzy z uturbionych ale jest to drogie, czasochłonne i pod tym względem dodawanie turbin jest pójściem na łatwiznę. Niezależnie od tego czy chodzi o moc, elastyczność czy koszty. Jest po prostu drogą na skróty. Zauważ, że zupełnie inaczej to wygląda, gdy turbina dołożona jest do silnika 2.0 lub większego, gdyż taki silnik nawet bez turbiny spokojnie auta, które wymieniłeś pociągnie, choć demonem prędkości nie będzie. Turbina jest tylko dodatkiem usprawniającym taki układ. Teraz porównaj to do Octavii czy Mondeo z silnikiem 1.0 lub 1.2. Tutaj turbina nie jest tylko dodatkiem, dzięki któremu auto staje się szybsze, tu turbina jest podstawowym narzędziem dzięki, któremu te auta w ogóle jadą i mogą ruszyć z miejsca, a to spora różnica w zadaniach jakie ma do spełnienia sprężarka. Myślę, że wiesz o co mi chodzi...
Dodano: 10 lat temu
Do kstilger: Nie zmieniaj [up] przecież jest idealnie na czasie ;-)
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: "Przesadzają już jak w latach osiemdziesiątych kiedy nawet odkurzacze i miksery kuchenne miały napis "TURBO", bo inaczej by się nie sprzedawały. Później turbiny zaczęto znów stosować "z głową" ale jak wiadomo historia lubi się powtarzać i znów mamy początek "ery turbo". Tylko po co?"

Kurcze chyba zmienię avatara;D
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Pójście na łatwiznę? A może nazwijmy to po prostu inną technologią, której Ty nie akceptujesz? A która nie w pełni związana jest z większą awaryjnością. Miałem Lagunę 2.0, która przyspieszała do 100 km/h w 9.1 sekundy. Uważam, to za największe dziadostwo (silnik) jaki mogłem sobie sprawić. Rżnięcie, wycie tego, aby jechało. Podobnie sprawa się ima choćby vtec'u. Accord 2.4 może ogólnie tylko wąchać spaliny po moim 2.0T. Auto dzięki turbinie jest między innymi elastyczniejsze i w mojej ocenie przyjemniej tym się jeździ, bo nie musi to wyć. Jeśli mamy do czynienia z dużymi pojemnościami jak choćby HEMI, to jak najbardziej wszystko jest pięknie. Gdy jednak mamy małą pojemność i bez turbiny, to takie auto zwyczajnie "nie jedzie". Być może zmienię zdanie po jeździe silnikami Mazdy SkyActive.
Dodano: 10 lat temu
Do wildpolish: Przekażę to mojemu prezesowi, może zadziała ;-)
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Doładowanie i jego ciśnienie. To sztuczne zwiększanie ilości dostarczanego powietrza z wszystkimi tego konsekwencjami. Podobnie ma się sprawa z kompresorem. To pójście na łatwiznę i to bardzo dużą łatwiznę. Kunsztem jest zrobić wolnossący silnik, który będzie miał dobre parametry. Turbinę to można i do kosiarki dołożyć i będzie zasuwała szybciej od Malucha mimo 10 razy mniejszej pojemności. O trwałości takiego rozwiązania to już nawet nie wspominam. Fakt, że jest to wynalazek i technika z której należy korzystać ale obecnie skala stosowania turbo jest ogromna i często połączona jest ze zmniejszaniem pojemności, trwałości ale wcale nie spalania. Przesadzają już jak w latach osiemdziesiątych kiedy nawet odkurzacze i miksery kuchenne miały napis "TURBO", bo inaczej by się nie sprzedawały. Później turbiny zaczęto znów stosować "z głową" ale jak wiadomo historia lubi się powtarzać i znów mamy początek "ery turbo". Tylko po co? Już to przerabialiśmy...
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: w megance masz takie spalanie bo masz buty z betonu. Trzeba by ci jakieś 3 .0 pod maską żeby się biedactwo nie meczylo
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Co oszukańczego jest w turbinie ?
Dodano: 10 lat temu
Do Volfodzio: Podobnie jest przy angielskich konstrukcjach silników Rovera. Aluminium z którego wykonany jest silnik szybciej zwiększa swą objętość pod wpływem temperatury niż 60-centymetrowe, stalowe "szpilki", którymi jest skręcony. Przez to sam się doszczelnia w miarę rozgrzewania. Pomysł nawet niegłupi ale efekt jest taki, że dynamiczna jazda na zimnym silniku jest dla niego zabójstwem. Nie widziałem silnika Rovera, który miałby najechane więcej niż 150 000 km i nie był już po wymianie uszczelki i planowaniu/docieraniu głowicy.

Generalnie, nadmierne obciążanie na zimnym każdego silnika jest dla niego szybką drogą do poważnego remontu.

Poza tym turbiny to oszustwo i właśnie zabijają F1 od tego sezonu. F1 jest w agonii i nie zanosi się na to, że cokolwiek to zmieni i ją uratuje.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Co do palenia oleju to oczywiście, że są silniki które spalają olej i jest to całkowicie normalna w ich przypadku rzecz, w dodatku zaplanowana już w etapie konstrukcyjnym. A są to wszystkie silniki "pasowane luźno", np. starsze generacje włoskich V6 (AR GT dolewka nawet litr na tankowanie, jeżeli jeździ się bardzo dynamicznie i przyciska auto przed rozgrzaniem), aby motor spisywał się dobrze przy sportowej jeździe był spasowany luźno, przez co do momentu rozgrzania spalał olej a po osiągnięciu swojej temp. przestawał - to jest właśnie genialnie przemyślana konstrukcja, która nigdy się nie zatrze przy ostrej jeździe. zupełnie jak Blackbird, który poniżej prędkości dźwięku ciekł z każdego możliwego otworu łącznie z lekkim gubieniem paliwa. Poza tym turbodoładowane benzyny też mają prawo zużywać minimalne ilości oleju ale nie przez sam silnik tylko właśnie w obiegu turbosprężarki, przykładowo TJet czy MultiAir mają to wpisane w instrukcji obsługi i jasno jest zaznaczone, że w tym przypadku silnik nie spala oleju ale ubywanie ze względu na turbosprężarkę jest normalne.

Z resztą, luźne pasowanie to przecież początek motoryzacji, prawie wszystkie silniki SV i OHV przed II wś były wykonane w tej technologi i duże przebiegi nie były im obce. No ale jak się chce mieć stopień sprężania 8,9,10 i więcej to i nie ma miejsca na takie pasowanie.
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Oby tak zostało. Ważne, że Ty jesteś zadowolony. Dla jasności: nie twierdzę, że przez branie oleju silnik się rozpadnie, będzie się psuł lub coś w tym rodzaju. Podkreślam tylko, że są silniki, które nie piją oleum, co świadczy o tym, że są dokładniej zrobione, czy tam lepiej przemyślane konstrukcyjnie. Nic więcej i jeżeli miałbym wybierać to wolę te, którym wystarcza spalona benzyna wymieszana z powietrzem aby jechać. Takie z resztą jest chyba pierwotne założenie silnika benzynowego. Ale możliwe, że się mylę... ;-)
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Nie narzekam, posiadam jeden z najmniej awaryjnych silników na rynku. A silniki turbodoładowane uwielbiam.
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Służę Ci wsparciem, a f-ra przyjdzie pocztą ;-) Kup po prostu bez turbiny to nie będziesz miał sztucznie i oszukańczo podniesionej mocy, oleum nie będą piły i będą trwalsze...
Dodano: 10 lat temu
20 zeta za 100 km to wynik bardzo dobry ,ale już sama jazda to czasem zagrożenie dla innych . Ostatnio jechałem za takim eko- eko i tak się wkurzyłem ,że nie mogłem go wyprzedzić bo z naprzeciwka dużo aut. Poleciało parę wiązek hehe
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Następnym razem udam się po poradę do Ciebie.
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Albo kupowałeś niewłaściwe auta [rotfl]
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Oszukali mnie wszyscy mechanicy !
Dodano: 10 lat temu
Do murphy6: Branie oleju w nowym aucie nie jest normalne. Jest wadą konstrukcyjną. Silniki benzynowe jak sama nazwa wskazuje są na Pb, a nie na olej. Olej jest środkiem smarnym, a nie palnym, kropka. Jeżeli są motory, które tego nie robią i jest ich na rynku bardzo dużo to znaczy, że można skonstruować silnik który oleju nie bierze, a te co biorą od nowości są bublami.
Dodano: 10 lat temu
Do MarcinGP: Jest to normalne. Niektóre silniki tak po prostu mają. Przykładów jest ogrom. Czy to 1,2 od Renault, vti, 2.0t Renault, kończąc na silniku w Cayenne Turbo(nawet litr na 1000km).
Dodano: 10 lat temu
Moja toyota nie brała oleju mimo że miała mineral wlany i prawie 300 tys na karku... Prędzej olej będzie się sączył przez sparciałą uszczelkę jakiegoś czujnika albo miski niż miałby zostać spalony przez motor... poza tym gdy motor faktycznie pali olej to widać toto i czuć!
Dodano: 10 lat temu
Do motorzysta: To zobacz jakie tu herezje wypisują o braniu oleju przez nowe auta i jeszcze mówią, że to "normalne":

http://www.autocentrum.pl/awc/dzienniki-pokladowe/citroen-c4/25-tysi-minelo-i-jeden-rok-26913
Dodano: 10 lat temu
Do motorzysta: Ale nie bierze przy okazji oleju na popitkę po benzynie?
Dodano: 10 lat temu
Komputer w tych autach jest zadziwiająco dokładny. Prędkościomierz też bardzo nie oszukuje. Najwięcej o 4km/h. Jeżeli chodzi o jazdę przy spalaniu 3.7l/100km to też widywałem takie wskazania tylko ciężko to nazwać jazdą. "Męka Pańska". Moje średnie spalanie w mieście to ponad 9l/100km, czasami 8,5l/100km ale za to w trasie to już powyżej 10l/100km i nie pytaj dlaczego ;-) Najniższe zanotowane przeze mnie spalanie to 7.1l/100km na dystansie 5500km w czasie wakacji połączonego ze zwiedzaniem Italii.
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl