Jakiś czas temu byłem szczęśliwym posiadaczem mercedesa w211 z silnikiem diesla 2,7cdi i przebiegiem (to ważne 246tys/km)objeździłem nim pół świata bez najmniejszej awarii, sprzedając go byłem święcie przekonany że, ów przebieg jest jak najbardziej oryginalny, wiem pewnie sobie pomyślicie, że jestem ostro szurnięty, że wieżę w tak niski przebieg w takim pożeraczu szos! No ale myślałem, że mój to taka perełeczka jest
Ale do rzeczy - po przeszło roku dzwoni do mnie nowy szczęśliwy posiadacz bolka i pyta czy grzebałem coś przy liczniku? A ja zdziwiony, no cooo ty!? A po co pytam? A bo mam kolegę co pracuje na serwisie mercedesa i tak z ciekawości sprawdził autentyczny przebieg tego cacka. Sprawdzał aż trzy razy, bo nie chciał uwierzyć w to co wyświetlił komputer - 860 tysięcy kilometrów!!! Pojazd był zarejestrowany pod jakimś hotelem, został sprzedany jak miał 700 tysięcy kilometrów, był na serwisie 50 razy, nie miał w tym czasie żadnej poważnej usterki tylko: oleje, płyny, klocki, tarcze i moduł komfortu był wymieniany. Niezły kwas z tym licznikiem, hmm to teraz wiem dlaczego był problem ze skasowaniem inspekcji po wymianie oleju (cały czas blokował się komputer). Mój mechanik mówił, że mietek ma zaprogramowaną jakąś tam liczbę wymian a potem się zwyczajnie blokuje, no i to by było to
ale koleś mówi, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, jak nówka
i absolutnie żadnych oznak zużycia, wszystko cacy. No to nieźle myślę sobie, większość nowoczesnych diesli już by dawno była na szrocie! A mietek po takim przelocie jeszcze w takiej kondycji szook! A więc podsumowując jazdę bolkiem (lepiej późno niż wcale) mogę bez wahania powiedzieć, że jest to autko przede wszystkim bezawaryjne, solidne, bardzo wygodne, tanie w utrzymaniu i godne polecenia, a jak by ktoś spytał czy kupiłbym ten model jeszcze raz to odpowiem bez wahania że TAK, tylko pojechałbym z nim do serwisu MERCEDESA, wydał te 500zł (bo tyle sobie życzą za zerknięcie tu i tam) i prześwietlił go maxymalnie, bo nawet jak kupujesz takie autko z książką serwisową to nie masz pewności, że jest ona oryginalna, takie czasy niestety mamy - albo jesteś tym co oszukuje albo tym co dał się oszukać. Ale mimo całej tej przygody warto było
Mój kuzyn sprawił sobie identycznego "Bolka" i co tydzień śmiga nim do Francji.
Ładnie klekocik Twój polatał i polata