Wpis w blogu auta
Seat Inca
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 2183 razy
Data wydarzenia: 12.03.2011
Tarcze "żyletki śmierci" :(
Kategoria: inne
Spodziewałem się że po zakupie używanego auta w dość leciwym wieku muszę liczyć się z ewentualnymi naprawami czy wymianą jakiś elementów, ale to co zobaczyłem na przodzie układu hamulcowgo sprawiło że resztki moich włosów i cebulek na głowie stanęło dęba.
Po zdjęciu koła moim oczom ukazały się wraki tarcz, wewnętrzna strona cienka jak przysłowiowa żyletka, spękania i prawie widoczne żebra wentylacji. Ja rozumiem że każdy sprzedawca, handlarz stara się ukryć wszelkie mankamenty aby nie zjechać z ceny, ale co innego podarty fotel, poplamiona tapicerka czy zaszpachlowana dziura a co innego elementy mające wpływ na bezpieczeństwo. Tym bardziej że na to coś co dawno temu było tarczami, ktoś założył niedawno nowe klocki z premedytacją narażając zdrowie czy życie nabywcy, w tym przypadku moje a może i innych użytkowników dróg których mogłem spotkać lecąc na czołówkę z zablokowanym kołem. Pomijam fakt że auto oczywiście już w kraju miało zrobiony przegląd i oczywiście w/g dokumentów wszystko jak zwykle było OK. Zgroza ...
Na szczęście mam już to za sobą - zaaplikowałem nowy komplecik ... tak żeby się dobrze śmigało.
Ostatnia aktualizacja: 12.03.2011 01:56:32
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Jak to mawiają: Ufaj bogu, ale samochód zakluczaj
Jeśli by ktoś pomyślał, że to atut, taka dokumentacja,to się myli. Chyba bym szybciej sprzedał ten samochód siedząc cicho i zastosował zasadę: zobacz, oceń, podejmij decyzję. Żaden z oglądających mi nie wierzył, wietrzył podstęp. W efekcie, auto sprzedałem koledze, do nauki dla syna . Za takie pieniądze mogłem go dać tylko znajomemu.
Na moim przykładzie, jako sprzedawcy mogę powiedzieć, bez unoszenia się ambicją, że motoryzacja nie jest moją mocną stroną. Nie ignoruję najdrobniejszych oznak "że coś jest nie tak" (moja Żona twierdzi, że jestem nawet przewrażliwiony na punkcie wsłuchiwania się we wszystkie dźwięki podczas jazdy) i wychodzę z założenia, że płacąc mechanikom, diagnostom, i innym znawcom tematu znam stan techniczny mojego auta.
Przed publikacją ogłoszenia o sprzedaży Małej Mychy, wybrałem się na stację diagnostyczną celem potwierdzenia, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Skoro niezależny diagnosta, powiedział po rzetelnym (w moim odczuciu), badaniu, że wszystko jest "cacuś-glancuś", a ja, laik, z własnych obserwacji nie mam zastrzeżeń, to znaczy że musi tak być.
Być może, skoro w Twoim przypadk, Seat posiadał ważne badania techniczne, to winić można diagnostę za wprowadzenie w błąd sprzedawcy?
Nie chciałbym aby kupujący oczerniał moje nazwisko, gdyż ja według swojej najlepszej wiedzy oferowałem w 100% sprawny samochód. Mając poprarcie fachowców, dałem zapewnienie o bezawaryjności. Kto wie, czy nie wstąpiłbym na ścieżkę procesową.
Jak mawiał mój profesor - "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia"
Nie wyciągajmy pochopnie wniosków.
Piszę to, bo jeśli już nie zrobiłeś najlepszego interesu w życiu, to przynajmniej, może, pobierzesz jedną z ważniejszych nauk z tego uczynku .