Sąsiadka przydreptała na kawę o poranku, zasiadła wygodnie na krzesełku i zapytała:
- Czy ty widziałaś tego dużego Volkswagena, który stał tu wieczorem parę dni temu?
O! I zadziwiła mnie na dzień dobry, bo o czym jak o czym, ale o motoryzacji to raczej nie rozmawiamy.
- Tego Touarega? Tak, widziałam.
- Jura przyjechał się pochwalić, bo właśnie go sobie kupił. Rocznik 05. Teraz John ma doła: po tym Audi w niedzielę i Volkswagenie, spędził cały wczorajszy dzień przed kompem w poszukiwaniu BMki.
- John chce sprzedać Saaba???
- No, nawet już wystawił ofertę.
- Serio? Ale dlaczego BMW? - zapytałam dramatycznie.
- Już jedną mieliśmy, przed Saabem i bardzo ją lubiliśmy.
- A którą?
- Anka!!! O co ty mnie pytasz? - sąsiadka pokręciła głową.
- Ok, żartowałam, zapytam Johna.
- Ja tam tylko bym chciała, żeby miała podgrzewane siedzenia, tak jak Saab - westchnęła sąsiadka upijając łyk kawy.
Usiadłam wstrząśnięta.
W świetle ostatnich rozważań na temat niemieckiej okupacji moje szanse na wyrównanie stanu różnorodności na osiedlu topnieją w tempie szalonym.
Niemiecka solidność i niezawodność są doceniane na każdym kroku.
- A wy się w końcu na coś zdecydowaliście? - sąsiadka wyrwała mnie z zamyślenia.
Myśl, która powstała w mojej głowie przemknęła między zwojami jak błyskawica, doznałam niemal olśnienia!
Myślałam o Sharanie i o Touranie, nawet je oglądałam, bo przecież to duże, przestronne i pakowne, w dodatku solidne i niemieckie!
Ale przecież ja nie lubię minivanów, wolę SUVy! Nie kupię Q7 tylko po to żeby podnieść osiedlową statystykę, poza tym potrzebuję auta siedmioosobowego, z silnikiem, który nie będzie smoczy. Cztery miesiące poszukiwań przyniosły oczekiwany rezultat:
- Corolla Verso!
- Pokażesz mi jak to wygląda?
- No jasne!
No, jak widać, okupacja ma to do siebie, że zawsze ktoś wykombinuje jak się z niej uwolnić

-