Tptd.pl wciąga i uzależnia. Byłem znów 9 czerwca, pierwsza edycja która odbyła się w poniedziałek. Gdy w niedzielę wieczorem przyjechałem do hotelu parking był zupełnie pusty. Około północy obudził mnie warkot silnika GT-R’a i dwóch 911 – jednak nie będę sam na torze
Po pysznym jak zwykle śniadaniu wyruszyłem niespiesznie z hotelu, to tylko 3km. Już było „przyjemnie ciepło”, a jeszcze nie było ósmej godziny. Pierwsza przykra niespodzianka – droga dojazdowa całkowicie zakorkowana. Druga niespodzianka przyjemna, pojawiły się drogowskazy które po wjechaniu na teren obiektu niezorientowanych kierują wprost na imprezę, czego jeszcze w kwietniu brakowało. Parking pełen, na 60 miejsc zarejestrowanych było 72 uczestników. Standardowo rejestracja i oklejanie samochodu, odprawa i przypomnienie zasad bezpieczeństwa. Potem podział na grupy szkoleniowe i jedziemy na tor przypominać sobie zakręty i doskonalić ich pokonywanie. Zonk, w naszej grupie było 10 aut, a w sąsiedniej „zajęcia indywidualne” na 2 samochody, warunki do ćwiczeń zupełnie inne. Po godzinie ćwiczeń wracamy do depo, odbieramy „kostki” i na start na pierwszą sesję. Kolejny zonk, prawie 10 minut poślizgu w harmonogramie. Temperatura już zbliża się do 30 stopni, w samochodzie klimy brak, dach musi być założony, na szczęście w swojej łaskawości organizatorzy zgodzili się na uchylenie okien „na grubość dwóch palców”. Wreszcie wjeżdżamy, pierwsze okrążenie rozgrzewka, potem 4 kółka pomiarowe, koniec i okrążenie chłodzące, powrót do depo i poszukiwanie cienia żeby schłodzić auto i siebie. Można w tym czasie wpaść na darmowe ciastko, kawę czy herbatę lub odwiedzić ścianę płaczu, czyli tablicę z wynikami. Wynik marny, 2:10-2:11. Ja postanowiłem czas spędzić na pogawędce z właścicielem Mazdy MX-5 10th Anniversary Edition. Założona klatka, fotel kierowcy kubełkowy, opony Federal 595RS-R, nie mam szans pomyślałem. Później okazało się, że się myliłem, ale czas na wymianie doświadczeń mija szybko i pora na kolejną z siedmiu sesji. Około godziny 13 w ramach przerwy załapałem się na bardzo smaczny obiad. Przy okazji kolega z MX-5 podpowiedział, żebym sprawdził ciśnienie w oponach. Po co pytam, skoro przed przyjazdem sprawdzałem. Z przodu zamiast 1.8 było już 2.2, z tyłu z 2.2 zrobiło się 2.6. Upuściłem trochę bardzo gorącego powietrza z opon i samochód zyskał drugie życie, czasy spadły najpierw do 2:09, potem 2:08, by wreszcie pod koniec imprezy osiągnąć 2:07.923, co dało mi wynik przed kierowcami Mazdy MX-5, czerwonej Toyoty GT-86, BMW 330d, Alfy Romeo 145 i Mitsubishi Colta. Podczas imprezy spotkałem również kolegę z (pomarańczowej) Toyoty GT86 którego poznałem na poprzedniej imprezie w kwietniu, okazało się, że był w międzyczasie na jeszcze jednej edycji. Tym razem przyjechał zaopatrzony w nowiutkie Federale 595SS, na których wykręcał dramatyczne czasy. Dopiero gdy ktoś się zlitował i dał mu „normalne” opony, czasy spadły mu o ponad 3 sekundy. Jak widać, kapcie robią różnicę. Z ciekawostek, był też p. Jerzy Dziewulski swoim Arielem Atom 320 Supercharged, było kilka Nissanów GT-R, była Supra, były Radicale SR3 RS, dużo Porsche, BMW, Lancerów, jedno Ferrari …
Po zakończeniu jazd zwrot kostki, rozdanie nagród zwycięzcom i w drogę do domu. W tym momencie zaświeciła mi się „rezerwa” i spadły pierwsze krople deszczu. Zanim dojechałem na najbliższą stację lało jak z cebra, nie było widać jezdni spod potoków wody. Potem jeszcze korki na wyjeździe z Poznania i już niczym nie zakłócony powrót do domu. Spalanie w trasie wyszło 5,5l/100km, spalanie na torze 16l/100km.