Wpis w blogu auta
Volkswagen Polo
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 3249 razy
Data wydarzenia: 29.03.2011
Transfuzja "krwi"
Kategoria: serwis
Był 21. dzień 2011 roku, gdy wyruszyłem w tournée po okolicznych cmentarzach, by zapalić znicze moim nieżyjącym już babciom oraz dziadkom, z okazji ich święta. Po dotarciu do pierwszego "check pointa" zauważyłem, iż na tablicy rozdzielczej "Mruczusia" pojawił się dobrze mi znany komunikat. W ciągu ponad 4,5-rocznej eksploatacji Polo miał on okazję objawić się kilkukrotnie, ale nigdy nie zimą. Sprawa ta wydawała mi się o tyle dziwna, że poprzednią tego typu informację skasowałem w lipcu, więc przez parę najbliższych miesięcy napis "service" teoretycznie nie powinien się pojawić.
Cała zagadka rozwiązała się tuż po ponownym rozruchu silnika, kiedy to w miejscu tzw. przebiegu dziennego wyświetliły się trzy litery, tworząc angielskojęzyczny termin "OIL". Wówczas zrozumiałem, iż nie jest to zwykła wiadomość, ale błagalny apel mojego ukochanego autka o bezzwłoczną wymianę oleju. Co gorsza, "Mruczuś" miał absolutne prawo tego ode mnie wymagać, gdyż mocno zaniedbałem go pod tym względem.
Uświadamiając sobie, że zabieg ten przeprowadziłem ostatnio prawie dwa lata temu, natychmiastowo chciałem nadrobić powstałą zaległość. Jednakże po głębszym zastanowieniu doszedłem do wniosku, iż będę musiał jeszcze trochę się powstrzymać. Widząc ogromne ilości "majonezu" pod korkiem (uboczny efekt jazdy na krótkich odcinkach), z dużą dozą prawdopodobieństwa uznałem, że taki sam osad znajduje się w odmie. Zatem bezsensem byłoby zalanie nowego oleju, który przy okazji pierwszego ocieplenia zmieszałby się z pozostałościami tego przepracowanego. Tym bardziej, iż w perspektywie miałem kilka wyjazdów poza miasto, pozwalających porządnie rozgrzać silnik.
Niestety ku mojemu niezadowoleniu w ostatniej chwili zostały one przełożone na później, stawiając mnie w patowej sytuacji. Kładąc na szalę kondycję jednostki napędowej i efektywność dokonanej wymiany, powziąłem decyzję o dokonaniu transfuzji "krwi". Wraz z nastaniem pierwszych wiosennych dni rozpocząłem wędrówkę po ostrowskich hurtowniach oraz sklepach motoryzacyjnych, by skompletować komponenty niezbędne do wykonania tejże czynności.
W rezultacie niezbyt długich poszukiwań popartych fachowymi radami sprzedawców, wszedłem w posiadanie półsyntetycznego "Castrola" i filtra "Mann", które za sprawą mego kuzyna szybko stały się częściami składowymi Polo.
Pomimo początkowych obiekcji uważam, że postąpiłem słusznie, gdyż dotychczasowa zawartość miski olejowej kolorem bardziej przypominała smołę niż piwo.
Ostatnia aktualizacja: 05.04.2011 09:51:10
Najnowsze blogi
Dodano: 3 dni temu, przez niki129
Z racji tego że od ponad roku mieszkam pod lasem, od samego początku chodziło mi po głowie jakieś uterenowione auto.
Padło na Daihatsu Terios-a, za tym modelem auta przemawiały małe wymiary ...
5
komentarzy
Dodano: 3 dni temu, przez niki129
Kiedyś zawsze przychodzi ten czas.
Audi zostało wystawione na sprzedaż.
Było z nami od 2018 roku. fajne, wbrew pozorom proste auto. Myślę że nowy właściciel będzie zadowolony. ...
3
komentarze
Dodano: 5 dni temu, przez CeZaR83
Przyszły dziś do mnie fotki z zabezpieczenia...
Proces zabezpieczenia podwozia wraz z profilami zamkniętymi, oparty o produkty szwajcarskiej firmy WAXOYL
Ponad 20 zdjęć, na zdjęciach może sie ...
14
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
P.S. Opinię o "długowieczności" współczesnych olejów słyszałem m.in. od zaufanego mechanika z wieloletnim stażem.
Tomaski ma rację. 10kkm przy takiej jeździe, albo rok i wymiana oleju. Jednorazowa przejażdżka w dalszą trasę nie jest rozwiązaniem, podobnie jak wyłącznie kasowanie błędu.
Dbanie o auto to nie tylko zapachowa choinka i czyste nadwozie.
Chcesz Mruczusia wysłaś na tamten świat?
Znajomy też miał takie coś w silniku. Przejechał się w trasę 100 km i problem zniknął. Niedogrzany silnik i tyle.
..faktycznie "majonez"..albo "masełko"