Podczas naszej grudniowej wycieczki do Austrii przy dojeździe do Wiednia na ekranie komputera pokładowego pojawił się napis "Awaria silnika". Nie był to lampka "Engine Check" świecący się zwykle na żółto, więc nie byłem bardzo zaniepokojony, ale czym prędzej wybrałem na nawigacji najbliższy serwis Forda w Wiedniu.
Dojechaliśmy tam w przeciągu 30 min. Udałem się do recepcji i zapytałem, czy ktoś mówi po angielsku? Ja trochę rozumiem po niemiecku, ale nie sklecę w tym języku zbyt rozsądnego zdania o problemie z silnikiem. Jeden z serwisantów mówił trochę w języku Szekspira, ale jak tylko zobaczył dokumenty samochodu pobiegł do hali naprawczej i wrócił z 18-20 letnim chłopaczkiem mówiącym po polsku. W ciągu kilku chwil pojawił się na parkingu, przy moim samochodzie, mechanik. Opisałem mu przez naszego "tłumacza" problem, dodałem, że kilka dni temu samochód przy ruszaniu wykonał dziwnego "kangura" - szarpnął do przodu, zahamował, znowu szarpnął. Problem ten nie pojawił się przez kilka następnych dni. Pan pokiwał głową, zajrzał pod maskę i natychmiast skierował swój wzrok i rączki do rury łączącej turbosprężarkę z intercoolerem. Rura była zsunięta, ale ciągle przytykała do króćca intercoolera - to pozwalało na poprawne działanie silnika, gdy nie dodawałem zbyt dużo gazu.
Samochód został zabrany do środka warsztatu i po 30 minutach wrócił z nowym zaciskiem (cybantem) na połączeniu rury i intercoolera.
Przez następne 3 tygodnie wszystko działało, aż do wczoraj! Jesteśmy znowu w Austrii, na nartach w okolicy Zell am See. Niedziela, wybieramy się do Hollersbach (drugi koniec ośrodka narciarskiego Kitzbuhel), na rondzie nagle samochód traci moc i ledwo z tego ronda zjeżdżam. Za rondem jest trochę pod górę i nie jestem w stanie tej górki pokonać. Zatrzymałem się na poboczu otworzyłem maskę i skierowałem wzrok na intercooler, rura była odłączona. Okazało się, że nie wożę ze sobą żadnego śrubokręta! Nacisnąłem więc rurę na króciec intercoolera i delikatnie ruszyłem. Po drodze zatrzymywałem się na każdej stacji benzynowej by pożyczyć lub kupić śrubokręt. BEZ SUKCESU! Na szczęście rura trzymała się, a po powrocie do naszego mieszkania poprosiłem gospodarzy o pożyczenie śrubokręta. Próba dokręcenia cybanta się nie powiodła! Śruba była już zerwana. Czyli serwis Forda w Wiedniu dał plamę!
Postanowiłem pojechać dzisiaj na narty do Wildkogel, po drodze zajrzałem do serwisu Forda w Brambergu. Po wejściu ulga, obaj serwisanci mówią po angielsku! Rozmawiałem z Alexem Kirchnerem, nazwisko wskazuje na rodzinę właściciela serwisu Hansa Kirchnera. Pokazałem co dolega mojemu Podróżnikowi i po 15 minutach mam nowy cybant. Wszystko działa jak należy, na razie!
Mam poważne podejrzenia, że problemem jest technologia wspomnianego połączenia. To jest wg mnie wada fabryczna! Widocznie ciśnienie wytwarzane przez sprężarkę jest tak duże, że jeden biedny cybant, nie przytrzyma plastikowej rury założonej na innej plastikowej rurze!
Sytuacja może być pogarszana przez mój styl jazdy, w szczególności moje ulubione hamowanie silnikiem. Przy automacie PowerShift redukcja o bieg w dół to tylko lekkie kliknięcie dźwigni biegów, a obroty skaczą, zwłaszcza przy zjeżdżaniu z góry z 2 tys. do 5 tys. i to chyba szybciej niż wtedy gdy obciążam silnik dając gazu. Jeśli moja teoria jest poprawna to nadal uważam, że konstruktorzy powinni to przewidzieć.
Na forum użytkowników S-max'a w Polsce i UK spotkałem wpisy o podobnych przypadkach dotyczących silnika tego typu (EcoBoost 240KM), nie jestem więc osamotniony. Na forum w USA znalazłem też opis podobnego problemu, ale w innym silniku trubodoładowanym. Facetowi 4 razy spadał przewód z intercoolera, za każdym razem przy dużym obciążenia silnika podczas ciągnięcia przyczepy.
Jestem ciekaw, czy mieliście przypadki podobne do mojego przy innych turbodoładowanych silnikach.