Wpis w blogu auta
Daewoo Tico
Dodano: 15 lat temu
Blog odwiedzono 4436 razy
Data wydarzenia: 12.08.2009
urwana tarcza kotwiczna
Kategoria: awaria
Niestety nie zajrzałem, bo też nie miałem na to czasu, a i tarcie jakby się zmniejszyło (szwagier, z którym co dzień jeżdżę zażartował, że Tico, to samonaprawiający się samochód), więc następnego dnia jak co dzień pojechałem rano do pracy, po południu wróciłem i następnego dnia znowu do pracy, wtedy, dojeżdżając już do firmy poczułem, że pedał hamulca z każdym hamowaniem opada coraz niżej. Tuz przed firmą zatrzymałem się przy sklepie żeby kupić sobie śniadanie, aż tu nagle przy wysiadaniu czuję zapach spalenizny. Obszedłem samochód dookoła i moim oczom ukazał się niewielki kłębek dymu, unoszący się spod kołpaka w jednym z kół. Zaniepokojony zrobiłem zakupy i wsiadłem, żeby powolutku podjechać pod firmę i zaparkować. Gdy to zrobiłem przy wysiadaniu czułem jeszcze gorszy smród niż poprzednio, a poza tym cały kołpak pochlapany był płynem hamulcowym, a spod niego wydobywał się całkiem spory kłąb dymu. Przerażony, że zaraz zapali sie opona a potem całe auto, pobiegłem do firmy chwyciłem butelkę wody gazowanej, wróciłem i zacząłem polewać nią bęben przez otwory w feldze. Wtedy buchnęła para i z daleka całe to zajście rzeczywiście wyglądało jakby się Tico paliło. Jeden kolega, który właśnie przechodził, stwierdził, że nieźle spaliłem gumę. Kiedy wylałem już wszystko, założyłem kołpak z powrotem, zamknąłem samochód i poszedłem do pracy z postanowieniem, że za dwie godziny przyjdę sprawdzić czy tikacz będzie miał hamulce. Pod autem powiększała się plama z płynu hamulcowego.
Wróciłem za godzinę. Okazało się, że tikacz ma jeszcze hamulce, ale za chwilę już ich nie będzie. Wtedy pomyślałem, że jeżeli poczekam do 17:00 aż skończę pracę, to cały płyn na pewno wycieknie i nie wrócę już tym samochodem do domu, ba, ciężko będzie na jakiś serwis go nawet podstawić. A jeżeli już, to za serwisowanie auta w Warszawie słono zapłacę. Niewiele myśląc złożyłem wniosek o urlop na żądanie i powolutku wracałem do domu.
Do domu dotarłem na 10:00. Stresu dużego nie było, bo drogi o tej porze są puste, a i nie jechałem zbyt szybko. Pomimo, że pedał hamulca całkiem opadł na podłogę coś tam hamowało... Trzeba jednak było powoli przystępować do naprawy.
Odkręciłem koło i stwierdziłem, że tarcza kotwiczna trzyma się tylko bębna i szczęk... Cała jej środkowa część była nadal przymocowana śrubami do swojego starego miejsca. Tarcza była przeżarta przez rdzę, więc nic dziwnego, że się w końcu urwała. Koło trzymało się tylko na ośce i przejechałem tak kilkaset kilometrów...O!!!
Części dostałem łatwo i w miarę tanio. Do wymiany była oczywiście tarcza, cylinderek i przewód od płynu hamulcowego, którego nie dało się wykręcić, więc go trzeba było ukręcić
Dalszy ciąg naprawy nastąpił dopiero o 17:00, wtedy miałem już wszystkie części. Stare śruby mocujące poprzednią tarczę musiałem odciąć szlifierką kontową i przewiercać otwory, ale udało się. Nawet dwa gwinty zostały nieuszkodzone. Do śrub w pozostałych dwóch otworach postanowiłem dać dodatkową nakrętkę kontrującą i wszędzie podkładki sprężynujące. Tego dnia udało mi się jeszcze przykręcić tarczę, cylinderek i jeden przewód. Resztę musiałem odłożyć na następny dzień.
Następnego dnia po powrocie z pracy (pojechaliśmy autem szwagra) przystąpiłem do dalszej naprawy. Tu z początku szło gładko, szybko wkręciłem drugi przewód i złożyłem razem do kupy szczęki i sprężynki, ale niestety bęben wchodził bardzo ciężko, a jak już wszedł, to blokowały go szczęki. Zdjąłem go i przyjrzałem się wszystkiemu jeszcze raz. Wszystko było złożone dobrze, a jednak nie działało.
Zadzwoniłem po kolegę-mechanika, który bardzo szybko stwierdził, że jedna szczęka jest lekko przegięta. Rzeczywiście, choć było to prawie zupełnie niezauważalne, fakt ten nie umknął jego wprawnemu oku. Szcżęka była skoszona, ale dosłownie minimalnie, to jednak wystarczyło, żeby całość nie pasowała do siebie. Choć była już prawie 23:00, ze znalezieniem dobrej szczęki nie było problemu, bo nie dawno była ich wymiana i jeszcze nie wyrzuciłem starych. Wybraliśmy tę ładniejszą, która nie była do końca jeszcze zjechana i założyliśmy - pasowała. Bęben wszedł lekko i się obracał bezproblemowo. Wyregulowaliśmy jeszcze hamulec ręczny - łapał nisko. Następnie układ został odpowietrzony, po czym założyłem koła i opuściłem auto na ziemię. Chociaż było już dobrze po 23:00, nie mogłem się powstrzymać, żeby nie sprawdzić jak teraz działają hamulce. Wyjechałem na ulice i zacząłem je testować. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie dość, że samochód stawał dęba to jeszcze miał wysoli pedał. Następnego dnia, jadąc do pracy musiałem się przyzwyczajać. Ile było narzekania innych osób, które nim jeździły na ten niski pedał, a teraz...
Przystępując do naprawy miałem nadzieję, że usterkę usunę samodzielnie, jednak nie obyło się bez pomocy osoby fachowej - szkoda. Na pocieszenie jednak dodam, że nic nie zapłaciłem za robociznę, bo kolega nie chciał pieniędzy. Poza tym sprawdzałem tarcze na lewym kole i stwierdziłem, że na nim rdza niedługo też przestanie mieć w ogóle co chrumchać, więc wkrótce trzeba zapobiegawczo wymienić tarczę i z drugiej strony. Mam nadzieję, że bogatszy o zdobyte doświadczenia wymiany dokonam sam.
Ostatnia aktualizacja: 27.09.2009 18:06:26
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Mam stałego mechanika, który często i gęsto naprawia takie "pikacze" i póki co nic nie mówił o wymianie.
Auto ma już 98kkm i z tego co wiem nic nie było tam robione, podobnie jak amortyzatory itd.
Hamulce, tarcze itd. wszystko wymieniałem.
Brawo za work(!) ja przy hamulcach sam nie grzebię (chyba że ręczny), bo to bezpieczeństwo i takie tam niuanse.
Co do usterki - pewnie wszystko w bębnie uległo poważnemu przegrzaniu i bez wymiany kilku elementó się nie obejdzie.