[wpis z odzysku]

Nie mam dziś nic do powiedzenia
Zrobię więc bloga od niechcenia
Po co mam się zbytnio trudzić
i tak będą mi marudzić
Nie chcę mi się bazgrać wiele
A więc: Spot miałem w niedzielę
Wawel w planach był w sobotę
By na spota ruszyć potem
Tak więc Kraków odwiedziłem
Mimo, że dużo razy tam byłem
Deszcz nam padał nieustannie
Mokry byłem jak po wannie.
Noc w hotelu przekimałem
Z rana Grand Prix obejrzałem
Po wyścigu czas był w drogę
Franca wzięła mą załogę
Droga wielce się dłużyła
Bo Tarnowska Grupa miła
Gdzieś do Stępiny się udała
Na nas czekać już tam miała
A, że wszyscy już przyzwyczajeni
Że my zawsze są... spóźnieni
Mimo braku w dniu tym słońca
Franca stała znów od końca
Tak więc się przywitaliśmy
Łapska swe uścisnęliśmy
Nie za długie to witanie
Bo czekało już zwiedzanie
Po atrakcjach grupą całą
Jeść się wszystkim już zachciało
Tak więc kilka fotek w biegu
I ruszyły autka w szeregu
Do zajazdu w takim szyku
Chociaż było ich bez liku
Dojechali wszyscy zgodni
Mimo, że już bardzo głodni
Później jeszcze zamawianie
I ze smakiem pałaszowanie
Przyszedł czas na pożegnanie
Nie miał nikt ochoty na nie
Ot i to by było tyle
Rozpędziłem się przez chwilę
Miałem dziś niewiele "tworzyć"
Bo spać chciałem się położyć
Jakoś tak się rozpędziłem
Obietnicy nie spełniłem